Wsparcie producenta. Jedna z najczęściej obiecywanych rzeczy, z której niewiele potem wynika w praktyce. Niby ktoś obiecał, jak kupowaliśmy jego produkt, że przez kolejne lata będą wydawane na niego kolejne wersje systemu. Niestety potem uświadamiamy sobie, że było to kłamstwo. Tak wygląda to w praktyce, jeżeli spojrzymy na rynek. Na szczęście powoli się to zmienia, przynajmniej tak to wygląda. Kto zasługuje na pochwałę?
Apple wzorem
Firma z Cupertino zdecydowanie wzbudza skrajne emocje. Jedni uwielbiają ich produkty, doceniając ich dopracowanie, a inni są zdecydowanie przekonani do alternatywnych rozwiązań. Faktem pozostaje jednak długie wsparcie. Na aktualizacje na iPhone’y możemy średnio liczyć przez aż cztery lata, chociaż należy liczyć się z tym, że ostatnie aktualizacje nie zawszę pozwolą na płynną pracę telefonu. Ot, taka już kolej rzeczy w przypadku starzejących się modeli.
Internetowe sprzeczki między wielbicielami iOS oraz Androida możemy spotkać wyjątkowo często. Jednym z koronnych argumentów fanów „nadgryzionego jabłuszka” pozostaje właśnie sprawa regularnych update’ów do najnowszej wersji systemu, co zresztą doskonale widać w statystykach systemowych. Wiele iPhone’ów ma w danej chwili najświeższe oprogramowanie, podczas gdy w obozie Google wygląda to mniej kolorowo...
Próby Androida
W przeszłości jeżeli ktoś chciał otrzymywać na swój telefon regularne aktualizacje „zielonego robocika” przez kilka lat (dokładniej mówiąc dwa), musiał się zdecydować się na przedstawiciela serii Nexus od Google. Czasy się jednak zmieniają, rynek szybko ewoluuje i o jak najnowszego Androida chcieli zadba również kolejni. Wiele firm zaczęły przykładać coraz większą wagę do tego aspektu. Należy tu wspomnieć o Motoroli, Xiaomi, HTC czy LG.
Dobrze, że obecnie każdy flagowiec będzie mógł się pochwalić co najmniej jedną dużą aktualizacją, a bardziej uznane marki starają się o dwa lub trzy takie update’y. Do tego należy doliczyć kilkanaście mniejszych „łatek” bezpieczeństwa. Mogę powiedzieć, że w końcu zaczęto zwracać na to uwagę – lepiej późno niż później, chciałoby się dodać.
Aktualizacjo, gdzie jesteś
Co miesiąc Google udostępnia raport dotyczący popularności poszczególnych wersji jego systemu na urządzenia mobilne. Zdecydowanie te statystyki nie wyglądają wybitnie – stosunkowo wysoki udział w rynku KitKat czy Lollipopa w obliczu Nougata i Oreo to raczej porażka firmy. Zmiany jednak mają dopiero nadejść. Przede wszystkim dzięki Project Treble, który znacznie usprawni cały proces tworzenia nowego oprogramowania. Aktualnie jest on naprawdę skomplikowany.
W tym miejscu chciałbym przejść do mobilnej platformy Windowsa. Tak, Windows Phone i Mobile, niechciane już dziecko całej ekipy Microsoftu, w które zwątpił nawet Bill Gates. Osobiście lubię ten system. Ma swoje wady, jednak jego najpoważniejszą pozostaję niedopracowanie aplikacje – na temat moich złych doświadczeń z nimi na „dziesiątce” mógłbym się długo rozpisywać.
HP na straży
Kojarzycie jeszcze HP Elite x3? Flagowy i potężny smartfon z Windowsem 10 Mobile, skierowany do sektora biznesowego, był jednym z ostatnich przedstawicieli segmentu z „okienkami”. Niestety wszystko ma swój koniec. Według ostatnich informacji w sprzedaży w Niemczech, jednym z ważniejszych rynków, pozostało zaledwie kilkaset sztuk modelu i na dniach jego sprzedaż ma zostać zakończona. Wsparcie techniczne będzie jednak oferowane do nawet 2019 roku. Mimo że Microsoft zostawiło partnera na lodzie, to ten zamierza dzielnie wytrwać.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że HP pracuje już nad Elite x3 z Androidem. O ile to prawda i taki wariant trafi do sprzedaży, możemy doczekać się bliskiego ideału modelu. Zresztą historia z wielkimi, niespełnionymi obietnicami w przypadku Windowsa nie jest niczym nowym. Prawie wszystkie urządzenia z Windows Phone 8.1 miały otrzymać aktualizację do 10 Mobile, co nie do końca się ziściło. Również tragiczne wsparcie mieli posiadacze telefonów z wcześniejszym Windows Phone 7. Rozumiem poważne zmiany techniczne, jednak taka postawa Microsoftu zdecydowanie nie zasługuje na pochwałę.
Kręta droga
Tworzenie oprogramowania, jego testowanie i udostępnianie to żmudny proces. Apple pokazuje, jak to powinno się robić, a rywale z Androidem dopiero tego się uczą – najbliżej do perfekcji Xiaomi. W ich przypadku update’owana jest przede wszystkim nakładka MIUI. Pozostali producenci z mniejszym lub większym powodzeniem próbują im dorównać. Mam nadzieję, że firmy będą przykładać się coraz bardziej do wsparcia technicznego swoich produktów. Taka odpowiedzialność.
źródło: Windows United przez MSPowerUser, Phone Arena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu