Felietony

iOS będzie musiał dopuścić zewnętrzne sklepy. Gwarantuję, że... nic się nie zmieni

Krzysztof Rojek
iOS będzie musiał dopuścić zewnętrzne sklepy. Gwarantuję, że... nic się nie zmieni
Reklama

Apple rękoma i nogami broniło się przed otwarciem iOS na inne repozytoria. Tymczasem myślę, że tej zmiany nikt nawet nie odczuje.

Ostatnio internet rozgrzała informacja, że oto po ponad 10 latach od powstania iOS, system ten będzie musiał złamać jedną ze swoich głównych zasad. Przez lata bowiem trwała zaciekła dyskusja o tym, czy podejście Apple do instalowania aplikacji na telefonach użytkowników jest słuszne, czy też nie. Z jednej strony stali zwolennicy wolności i możliwości robienia tego, co się chce z urządzeniem za które się zapłaciło oraz nie bycie zdanym na łaskę i niełaskę Apple. Z drugiej stały osoby, które argumentowały, że tylko system weryfikacji Apple pozwala odpowiednio zabezpieczyć iPhone'y i że fakt, że użytkownicy mogą instalować tylko aplikacje z App Store to ruch Apple, który ma zapewnić im "odpowiednie doświadczenie korzystania z iPhone'a" (cokolwiek to znaczy). Teraz jednak wiadomo, że nowe unijne przepisy zmuszą Apple do otworzenia swojego ekosystemu i wpuszczenia alternatywnych repozytoriów. Co to zmieni?

Reklama

Dla 99,9 proc. użytkowników - absolutnie nic

Moim zdaniem, jeżeli w końcu użytkownicy będą mogli instalować aplikacje z dowolnego sklepu, to nie będzie to dla nich ani duże zagrożenie, ani też sposób korzystania z telefonów nie ulegnie drastycznej zmianie. Po pierwsze, mamy już przecież środowisko, w którym takie możliwości są od samego początku, czyli Androida. Pomimo tego, że użytkownicy mogą tam instalować dowolny sklep z aplikacjami oprócz Google Play, czyli chociażby F-droid czy APK Pure, znakomita większość i tak korzysta z podstawowego sklepu. Dlaczego? Po pierwsze - bo jest wygodnie, po drugie - bo jest bezpiecznie i po trzecie - bo tam są wszystkie aplikacje, których potrzebują. Dodatkowo - zapewnia on wygodne aktualizacje i jest gwarantem braku problemów z kompatybilnością. Owszem, w niektórych wypadkach ludzie sięgają po alternatywne repozytoria (jak chociażby w przypadku TrackerControl, który na Google Play miał ograniczoną wersję), ale są to nieliczne wyjątki.

I tu przechodzimy już stricte do iPhone'ów. Co jeżeli ci "nieliczni" będą chcieli to samo zrobić na sprzęcie Apple. Cóż, trick polega na tym, że... nie muszą z tym czekać do 2024 roku, kiedy to przepisy mają wejść w życie. Alternatywne sklepy z aplikacjami już istnieją i można je pobrać na iPhone'a nawet bez konieczności jailbreaku. Owszem, trzeba poświęcić temu nieco więcej czasu, ale jest to proces zdecydowanie prostszy niż większość myśli. Zmiana wymuszona przez Unię sprawi więc tylko, że na iPhone'ach oficjalnie będzie można instalować zewnętrzne repozytoria oraz aplikacje pobrane bezpośrednio z sieci.

O co więc to całe halo?

Jako zwolennik wolności konsumenckiej jestem zdecydowanie za tym, by praktyki z Google Play przeszły do Apple. Z pewnością jest szereg aplikacji, których Apple "nie zatwierdziło" albo wręcz - które usunęło ze swojego sklepu i łatwy dostęp do zewnętrznych repozytoriów dostarczy developerom możliwość dotarcia do konsumentów z pominięciem decyzji jednej firmy. Co więcej, nie rozumiem argumentu o tym, że ma to obniżyć bezpieczeństwo użytkowników - App Store nie raz, nie dwa pokazywało, że jest miejscem z zabezpieczeniami dziurawymi jak szwajcarski ser. Owszem - pobieranie aplikacji z zewnętrznych repozytoriów jest bardziej ryzykowne, ale jak już wspomniałem - ludzie robili to już wcześniej.

Myślę, że głównym scenariuszem, którego część ludzi się obawia, jest taka sytuacja, jaką mamy w przypadku niektórych androidowych marek. Chodzi mi tu o fakt, że żeby zbić cenę telefonu na start instalowane są w nim aplikacje bloatware, w tym - alternatywne repozytoria z często chińskimi aplikacjami. Niektórzy producenci, jak Samsung, chcą też odciąć się od Google, instalując własne sklepy. Przez to robi się spory bałagan i dziś ciężko znaleźć telefon z Androidem z tylko jednym sklepem, nawet jeżeli użytkownicy korzystają tylko ze Sklepu Play. To jednak jest scenariusz, który na iOS z pewnością się nie sprawdzi, ponieważ to Apple decyduje, jakie aplikacje instalowane są na iPhone'ach na start i nie wierzę, by chcieli wrzucić tam inny sklep niż App Store.

Dlatego właśnie App Store dalej pozostanie głównym sklepem Apple i nic w tym wypadku się nie zmieni. Oczywiście - pozostaje kwestia płatności za aplikacje. Od lat Apple zgarnia z tego tytułu olbrzymie zyski i dlatego opłaca im się długo wspierać już wypuszczone urządzenia. Jednak nie podejmuję się zgadywania, jak otwarcie ekosystemu wpłynie na ten aspekt zarobków firmy w długim terminie. Skoro jednak uwolnienie systemu płatności nic nie zmieniło, myślę, że Apple nie ma się tu także czym przejmować.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama