Niestraszne mu okruchy, kurz, sierść i... upadek ze schodów.
Ma wszystko to, czego potrzebuje inteligenty odkurzacz. Testujemy Midea M7
Jestem dużym fanem rozwiązań smart home – zwłaszcza takich, które mogą ułatwić codzienne obowiązki. Chętnie wziąłem więc na warsztat inteligentny odkurzacz od Midea, który oprócz pochłaniania kurzu zmywa też podłogę. I co najważniejsze, nie zabija cenowo.
Specyfikacja i wygląd
Rzućmy najpierw okiem na specyfikację techniczną:
Midea M7 | |
Waga | 3,4 kg |
Wymiary | 350 x 350 x 97 mm |
Moc ssania | 4000 Pa |
Akumulator | 5200 mAh |
Czas pracy | Do 160 min |
Czas ładowania | 240 min |
Czujniki | Antykolizyjne, uskoku podłoża |
Pod względem wizualnym Midea M7 to w zasadzie klasyka. Wykonany jest z dobrej jakości materiałów, z matowym czarnym wykończeniem i połyskującą płytą górną. W zestawie – oprócz samego robota – otrzymujemy stację do ładowania, wymienny filtr oraz dopinanego mopa.
Sprawdźmy, jak sprawuje się w praktyce.
Aplikacja i tryby
Przed pierwszym użyciem konieczne będzie skonfigurowanie odkurzacza przez dedykowaną aplikację MSmart Home (dostępna na iOS i Android). Po połączeniu odkurzacza z WiFi możemy przejść do personalizowanych ustawień sprzątania, takich jak ustawienie intensywności ssania lub poziomu nawilżenia. Z poziomu apki możemy też ustawić tryb dywanu, dzięki czemu odkurzacz po jego wykryciu wzmocni zasysanie zabrudzeń.
Midea M7 posiada funkcje mapowania pomieszczeń, więc po pierwszym użyciu warto wyznaczyć obszary, do których odkurzacz ma się nie zbliżać. W moim przypadku jest to szafka pod telewizorem i rozmieszczone pod nią kable. Aplikacja umożliwia wyznaczenie wirtualnej ściany i wydzielonej strefy, a sam odkurzacz respektuje zakazy bardzo skrupulatnie. Wszystko dzięki nawigacji laserowej i inteligentnym czujnikom, dzięki którym nie obija się o meble oraz nie grozi mu upadek ze schodów. Potrafi pokonać 20mm próg, więc z przechodzeniem z pomieszczenia do pomieszczenia także nie będzie miał większych problemów. No dobrze, skoro już ustaliliśmy przydatne funkcje, to czas na kilka wniosków z procesu sprzątania.
Odkurza i mopuje. Jednocześnie!
W moim mieszkaniu znajduje się wiele elementów, które potencjalnie mogą stanowić problem dla inteligentnego odkurzacza: krzesła, dywany, stoliki i całkiem sporo sprzętu, takiego jak nawilżacze powietrza. Celowo pozostawiłem je na swoich miejscach, aby sprawdzić, jak Midea M7 radzi sobie z omijaniem przeszkód. Cóż, jest naprawdę dobrze.
Odkurzacz sprawnie porusza się między obiektami, wymiatając spod nich kurz dzięki specjalnym miotełkom. Fakt, czasem zdarzy mu się pomyśleć chwilę dłużej, gdy zapędzi się w ciasny kąt, ale ani razu nie musiałem interweniować, by ręcznie wybawić go z opresji. W tym miejscu warto wspomnieć, że ręczne sterowanie odkurzaczem jest możliwe z poziomu aplikacji. Po wybraniu pilota możemy wybrać bezpieczny kierunek, do którego ruszy odkurzacz.
Midea M7 jest wyposażony w silnik bezszczotkowy Nidec, zapewniający moc ssania do 4000 Pa, czyli w zupełności wystarczający do wciągania kurzu, sierści, włosów i drobnych resztek jedzenia. Moc możemy oczywiście regulować z poziomu apki, wybierają jeden z 3 wariantów, zależny od powierzchni i skali zabrudzenia.
Mam w salonie włochaty dywan, z którym zwykły odkurzacz – przez płaczącą się wokół włókien sierść – nie zawsze dawał radę. Midea M7 z włączonym trybem dywanu radzi sobie całkiem sprawnie, zbierając nawet większe kłębki, przy czym przez charakterystyczną szczotkę w kształcie liter V włosy nie owijają się pod odkurzaczem.
A co z myciem? Tutaj też nie mam się do czego przyczepić. Odkurzacz posiada zbiornik wyciągany jednym kliknięciem, który wystarczy napełnić wodą (producent zaleca czystą wodę, bez detergentów). Następnie na dwa zaczepy podpiąć dołączonego do zestawu mopa i odkurzacz jest gotowy do mycia, co nie wyklucza jednoczesnego odkurzania. Jeśli zaś wykryje dywan lub chodniczek, automatycznie wyłączny tryb mycia podłóg by nie zniszczyć materiału.
Podobnie jak w przypadku zasysania, stopień nawilżenia także można regulować w trzystopniowej skali. Radzę jednak brać pod uwagę czyszczoną powierzchnie – tryb domyślny w zupełności wystarczy do drewnianych paneli, a największy poziom nawilżenia znajdzie zastosowanie w przypadku kuchennych płytek, po festiwalu gotowania. Po zakończonej pracy robot samodzielnie wróci do stacji ładującej.
Domowy specjalista od czystych podłóg
Midea M7 to więc zaskakująco dobry robot i skuteczny odkurzacz, który bardzo dobrze radzi sobie z różnymi typami zabrudzeń. Umiejętnie unika kolizji i respektuje ograniczenia wirtualnej ściany, przez co można spokojnie zostawić go „samego w domu”, bez obaw o usterkę. Dzięki aplikacji można nie tylko zaplanować harmonogram sprzątania, ale też dostosować pracę odkurzacza do swoich potrzeb, zarówno pod względem zasysania kurzu, jak i mycia podłogi. Czy możemy wymagać czegoś więcej od odkurzacza za niewiele ponad 1000 zł?
Materiał powstał we współpracy z marką Midea
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu