Recenzja

Oto internet na którym pracowałem przez kilka tygodni z drugiego końca świata

Kamil Świtalski
Oto internet na którym pracowałem przez kilka tygodni z drugiego końca świata
Reklama

Po latach raz jeszcze zabrałem w podróż modem XOXO. Tym razem jednak miał służyć nie tylko wygodzie w podróży, ale także być podstawowym narzędziem pracy. Jak się sprawdził?

Kilka dni temu wspominałem, że pierwszy raz w życiu spróbowałem "workation" — czy jak wolicie "pracakcji". To przedsięwzięcie miało dla mnie kilka wyzwań, ale jednym z największych był... dostęp do internetu. Ja wiem że w wyobrażeniach wielu ludzi Japonia jest miejscem mlekiem, miodem i wyjątkowo szybkim internetem płynącym. Może i tak — ale moje doświadczenia są jednak nieco inne. Nie była to moja pierwsza podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni, byłem w pełni świadomy tego jak sprawy mają się z tamtejszym dostępem do internetu i... mimo że w miejscach w których się zatrzymuję i z których w dużej mierze będę pracował — potrzebuję dodatkowych opcji internetowych. Karta e-sim? Spoko, ale wyłącznie jako dodatek — i nie do pracy. Dlaczego? Do pracy potrzebuję komputera w komputerze, a wszystkie sensownie wyceniane usług oferujące pakiety danych e-sim nie oferują opcji tetheringu. A jako że Macbook Pro nie ma żadnego modelu, to pozamiatane. Kolejną alternatywą było wypożyczenie pocket WiFi. I faktycznie — to ma już znacznie więcej sensu, ale na drodze stanęła mi przeszkoda której... szczerze się nie spodziewałem. Lądowałem na tyle późno, że nie dałbym rady go odebrać na lotnisku, a z wielu logistycznych powodów ani podróż dnia kolejnego po odbiór nie wchodziła w grę, ani skorzystanie z opcji dostarczenia "pod wskazany adres" również. Skoro lokalne usługi odpadły, zacząłem myśleć jak ten problem obejść. Kilka lat temu podczas wycieczki korzystałem z mobilnego internetu XOXO WiFi. Postanowiłem więc zwrócić się do nich z pytaniem, czy są swojej usługi pewni na tyle, że ufają iż nada się do pracy. Obsługa firmy doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak wygląda moja praca, czym się zajmuję i że niezawodność gra dla mnie pierwsze skrzypce. Na czas mojego wyjazdu zdecydowali się udostępnić mi swoją usługę. Jak wypadła ona w praktyce?

Reklama

Pierwsze zaskoczenie: nowy modem

Tym co lubię w XOXO WiFi bez wątpienia jest fakt, jak przemyślana to usługa. Po jej zamówieniu kurier dostarcza nam modem w wygodnym etui, z dokładną instrukcją, kablem oraz wtyczką do gniazdek na całym świecie. Ponadto w pudełku jest także koperta bąbelkowa i foliopak, które pozwolą na bezproblemowy zwrot po powrocie. Jako że modem jest niezwykle minimalistyczny — z jednym przyciskiem i trzema kontrolkami — instrukcja nie jest spektakularnie długa i odpowiada na wszystkie potencjalne pytania. Ale kiedy już jesteśmy przy temacie modemu — bardzo ucieszył mnie widok nowej konstrukcji. Nie dlatego, że stara była zła — po prostu nowa ma... ładowanie za pośrednictwem portu USB typu C, co w dzisiejszych czasach naprawdę wiele ułatwia. A hurtem już — skoro o ładowaniu mowa, to tutaj także ogromnie pozytywne zaskoczenie, bowiem przy moich trzech (maksymalnie można ich podłączyć pięć) nieustannie podłączonych doń urządzeniach, sprzęt bez problemu działał około 12-13 godzin. To w zupełności wystarczający czas, który pozwalał mi cieszyć się dostępem do sieci bez konieczności pamiętania o zabraniu ze sobą power banku. Po pierwszych dniach testów kiedy odkryłem ile działa (bo pewnego dnia wracając do domu po blisko 14 godzinach przy samym hotelu się rozładował) postanowiłem zaufać tamtejszej baterii i zostawić power bank w pokoju. Nie pożałowałem tej decyzji ani razu.

XOXO WiFi w Japonii — jak działa?

Kluczowa jeżeli chodzi o internet pozostaje jednak... jakość połączenia. Porobiłem kilka pomiarów, ale uznałem, że to właściwie bez większego znaczenia — raczej nikt nie zabiera ze sobą w podróż mobilnego routera WiFi, by pobierać na nim pliki. Dlatego też skupię się na praktyce i tym, jak XOXO WiFi wypada nie "na papierze", a na co dzień. Do czego potrzebowałem usługi? Szybki dostęp do stron internetowych — zarówno na smartfonie (lżejsze) jak i desktopie (cięższe). Komunikatory — Slack, iMessage, Telegram — zarówno tekstowo, głosowo jak i z wideo. Do tego — jak na współczesne realia przystało — usługi do streamingi muzyki oraz YouTube. A nierzadko takze pobieranie niewielkich, ale jednak plików — ot, jak chociażby z wiadomości prasowych. I nie przedłużając: nie ważne w której części kraju byłem — czy w niewielkich miejscowościach, czy na lotnisku czy w centrum którejś z tamtejszych wielkich aglomeracji — śmigał bez problemu. Było to dla mnie kluczowe by móc wygodnie pracować i komunikować się z rodziną i przyjaciółmi — i w gruncie rzeczy to XOXO WiFi był moim podstawowym internetem do pracy. Te hotelowe, owszem, działały lepiej lub gorzej — ale po dwóch wpadkach związanych ze służbowymi spotkaniami online kiedy z nich korzystałem, postanowiłem więcej tego nie robić. To było jak zabawa w kotka i myszkę — i w gruncie rzeczy bliżej im było do tykającej bomby, niż faktycznie efektywnego narzędzia umożliwiającego wygodną pracę.

Aby jednak nie było zbyt kolorowo, to opowiem o jednej z problematycznych rzeczy które napotkałem podczas korzystania z XOXO WiFi. Usługa... blokowała dostęp do sklepu App Store oraz chmury iCloud w ogóle. Jako że korzystam głównie z usług Apple, było to dla mnie dość problematyczne. Poradziłem sobie na miejscu, ale zapytałem obsługi o co chodzi. Okazuje się, że to w ramach opcji (o której JESZCZE nie ma wzmianki w instrukcji), która ma na celu pomóc użytkownikom oszczędzać dane, by w tle nie pobierały się kilkugigabajtowe aktualizacje które zżerają dzienny limit danych nim jeszcze ci otworzą oczy.

W najnowszej wersji oprogramowania dodaliśmy opcję "Ochrona przepływu danych". Dzięki tej funkcjonalności, niektóre aplikacje nie będą mogły:

  • Automatycznie pobierać aktualizacji
  • Automatycznie synchronizować się w chmurze.

Funkcjonalność ta jest obecnie zainstalowana tylko na wybranych urządzeniach, dlatego też jeszcze nie znajduje się w instrukcji obsługi. Opcja ta jest wyłączalna, wystarczy tylko skontaktować się z nami.

Ma to sens — i jak najbardziej rozumiem, chociaż... no nie ukrywam, że byłem dość zaskoczony. Ale napotkałem też kilka serwisów internetowych które — zakładam — w jakiś dziwny sposób były blokowane przez operatora. Większość z nich była dość bez znaczenia, ale jedna — zwłaszcza w podróży — może ludziom bez alternatyw sprawić sporo kłopotów. Chodzi o Booking.com. Zgłosiłem problem obsłudze, według nich — taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Sprawdzają więc co się w temacie zadziało.

XOXO WiFi: ile to kosztuje?

XOXO WiFi można kupować w pakietach:

  • 500 MB na dzień;
  • 1 GB na dzień;
  • 2 GB na dzień;
  • 5 GB na dzień.

Usługa którą mi udostępniono oferowała największy z limitów — i przyznam że dobrnąłem do niego... tylko raz. Jako że internetu potrzebowałem na kilkadziesiąt dni, za zestaw z takim limitem musiałbym słono zapłacić.

Reklama

Tutaj mowa o kilku długich tygodniach, ale w przypadku dwutygodniowego wyjazdu najmniejszy pakiet to 448 zł — zaś w wariancie 5 GB 1106 zł. Sporo, owszem, ale... XOXO WiFi ma kilka asów w rękawie, których nie zapewni nam nic innego. Jakich? Mamy pewność, że internet "już spakowany". Bez nerwów na lotnisku, bez ekscytacji związanej z tym czy paczka doszła czy nie doszła do hotelu itd. Druga rzecz — możemy z niego korzystać tuż po wylądowaniu, jeszcze na płycie lotniska — co przetestowałem na kilku japońskich lotniskach. No i najważniejsze: załatwiamy to bez problemu po polsku, bez obaw o jakiekolwiek bariery językowe w państwie do którego się wybieramy. Nie bez znaczenia pozostaje także kwestia pakietów "regionalnych", z której można skorzystać wybierając się do kilku krajów, bez konieczności przejmowania się żonglowaniem kartami czy modemami. Najlepiej jest to jednak przeliczyć samodzielnie korzystając z formularza dostępnego na stronie.

Czy warto skorzystać z XOXO WiFi?

Z usługi byłem jak najbardziej zadowolony. Poza wspomnianymi wyżej problemami z dostępem do chmury iCloud oraz kilku serwisów internetowych — nie sprawiła mi najmniejszych problemów. Modem był niewielki, a wbudowana weń bateria bezproblemowo wystarczaa na cały dzień. Z perspektywy "bycia w drodze" kieszonkowe WiFi mają jeszcze jeden atut: mniejsze pożeranie prądu w smartfonie, bo sieć WiFi nie jest tak zasobożerna jak dostęp do sieci komórkowej, przez co zawsze bateria w smartfonie wystarczała mi na cały dzień.

Reklama

Jeżeli miałbym wskazać jakiekolwiek wady - to byłaby to cena. Idzie za nią jednak wygoda i cały szereg korzyści, których wybierając e-sim czy lokalne rozwiązania nie uświadczymy. Jeżeli jednak ta was nie odstrasza, a dostępne tam limity okażą się dla Was w pełni satysfakcjonujące: mogę spokojnie polecić. Do pracy która nie potrzebuje ogromnych przesyłów danych, ale także rozrywki i komunikacji!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama