Samsung

Galaxy S23 po dwóch tygodniach. Najlepszy mały smartfon, jaki możecie teraz kupić

Mirosław Mazanec
Galaxy S23 po dwóch tygodniach. Najlepszy mały smartfon, jaki możecie teraz kupić
0

To mały krok dla Samsunga, lecz dla użytkowników – skok ogromny. Tak powiedziałby Neil Armstrong, gdyby używał Galaxy S23.

OK., może trochę przesadzam, cytując słowa pierwszego człowieka na księżycu. Bo dla amerykanów Samsung z linii S ze Snapdragonem to codzienność – oni mieli tylko takie. Więc seria S23 nie jest tam żadną rewolucją. Ale dla Europejczyka, który miał Exynosy, to zupełnie nowa jakość. I to nie tak, że flagowce Samsunga były złe. Nie, były bardzo dobre. Ale zawsze było to „ale”. Świadomość, że w innych częściach świata mają jeszcze lepiej, doskwierała.

Polecamy na Geekweek: Telefony z dobrym aparatem. Które robią najładniejsze zdjęcia? [TOP 10]

Dla porządku tylko dodam, że moje pierwsze wrażenia po kilku dniach spędzonych z Galaxy S23 znajdziecie tu. A dziś, żeby się nie powtarzać, skupię się na najmocniejszych i najsłabszych punktach tego urządzenia, jakie udało mi się znaleźć przez ponad dwa tygodnie.

Plus pierwszy – bateria

Najbardziej z powodu Exynosa cierpiały modele najmniejsze. Bateria w wersji z plusem czy w Ultrze albo Note była większa i lepiej czy gorzej, ale jakoś tam się broniła. W podstawowym modelu – najczęściej już nie.

Teraz po raz pierwszy tego problemu nie mamy. W dodatku koreańczycy szczęśliwie trafili na chyba najbardziej udany najwyższy model Snapdragona, czyli 8 Gen 2. Trochę go podkręcili w jednym rdzeniu (tak jakby potrzeba było jeszcze wydajności w i tak niesamowicie wydajnym procesorze) żeby być „naj”. Na szczęście to mu nie zaszkodziło i Samsung korzysta z tego, co osiągnął Qualcomm. Bo tym razem chodziło nie o wydajność ale przede wszystkim o zarządzanie energią. O to, by smartfony się nie grzały, a bateria szybko nie wyładowywała. I to się zdecydowanie udało.

Maluch w moich rękach regularnie osiągał wyniki SoT wynoszące ponad 5h, co przy pojemności 3900 mAh i topowych osiągach jest rezultatem doskonałym. Zazwyczaj kończyłem dzień z ponad 4 h SoT i około 40 proc. baterii. W nocy nic jej nie drenowało, strata wynosiła 3, 4 proc. Więc do ładowarki, czy raczej na ładowarkę, bo najczęściej ładowałem telefon indukcyjnie, kładłem go gdzieś koło południa. Dla świętego spokoju, z 20, 30 procentami w zapasie. Również na wyjeździe, gdzie robiłem mnóstwo zdjęć, telefon wytrzymywał mi cały dzień, choć oczywiście wtedy zostawało mi około 10 proc. energii.

Jak na tak małą baterię i tak wydajne urządzenie moim zdaniem to doskonałe wyniki.

Minus pierwszy – ładowanie

Ale oczywiście, nie ma róży bez kolców i Samsung musiał coś zrobić po swojemu. W tym wypadku to ładowanie o mocy 25W. Oczywiście o ładowarkę trzeba zatroszczyć się samemu, a smartfon ładuje się długo. Ile? U mnie było to około półtorej godziny. Ładowarką konkurencji, bo Samsungowej nie miałem. Może firmową byłoby szybciej.

Rozumiem obawy Samsunga przed mocniejszym ładowaniem, historia z samozapłonem w Note 7 będzie pewnie wytykana firmie bardzo długo. Rozumiem też obawy przed zużywaniem ogniwa mocniejszym ładowaniem. Dlatego biorąc to wszystko pod uwagę, nie oczekuję 100 czy 200W. Ale te 45W, jakie mamy w S23+ i Ultra, zdecydowanie poprawiłoby komfort codziennego korzystania z telefonu. 45, 50 min rano w ładowarce zapewniłoby nam spokój na cały dzień. I spowodowało, że o ładowaniu w zasadzie nie musielibyśmy myśleć, nic nie trzeba byłoby planować. A tak czułem się nieco dziwnie – bo choć bateria dobra to ja i tak gdzieś z tyłu głowy miałem cały czas myśl o ładowaniu.

Plus drugi – działanie

Samsung i płynne działanie? To nie były raczej nigdy rzeczy które szły w parze. Nawet w topowych modelach (oczywiście tych z Exynosami) coś od czasu do czasu potrafiło się przyciąć. Jednak w przypadku S23 nic takiego się nie dzieje. Telefon jest szybki i płynny cały czas, nawet przy mocniejszym obciążeniu. Wynik w AnTuTu Benchmark mówi zresztą sam za siebie, 1145116 pkt. to ścisła czołówka (choć nie pierwsze miejsce).

A to czym telefon mnie ujął jest jakość połączeń głosowych. Wiem, coraz mniej osób wykorzystuje smartfon do dzwonienia, ale mi jeszcze się zdarza. I za każdym razem gdy z kimś rozmawiałem miałem wrażenie, że stoi on tuż obok. Było po prostu lepiej niż w innych urządzeniach. Więc generalnie trudno jest się do czegoś przyczepić, chociaż…

Minus drugi – Android Auto

Jest jedna rzecz, z którą miałem problem. Jak potem sprawdziłem, nie tylko ja. Choć czytając komentarze w Internecie, ten kłopot nie dotyka wszystkich. To łączenie się z Android Auto za pomocą kabla. A raczej kabli, bo u mnie nie dało rady przy dwóch. Wszystko działało dobrze przez trzy, cztery minuty po czym auto przestawało widzieć telefon i nie dało się już nic z tym zrobić. Takie problemy opisuje sporo osób, przy łączeniu Bluetooth tego problemu nie ma. Pomaga też ponoć zastosowanie firmowego kabla Samsunga. Ale problem nie jest nowy i użytkownicy skarżą się na niego również w przypadku starszych modeli. I szkoda, że występuje w ogóle.

Plus trzeci – oprogramowanie

To na co szczególnie warto zwrócić moim zdaniem uwagę, to integracja z Windowsem. Oczywiście mocno promowany przez firmę Dex również zasługuje na ciepłe słowa, ale to raczej łączenie do Windows jest tym, co z przyjemnością wykorzystywałbym na co dzień. Odbieranie połączeń, odpisywanie na wiadomości, wyświetlanie zdjęć, korzystanie z aplikacji bez potrzeby sięgania po telefon – to wydaje się bardzo dużym ułatwieniem w biurowej pracy.

Oczywiście bezprzewodowy Dex sprawdzi się na wyjazdach. Jedynym minusem jest wielkość systemu, który zajmuje aż 45 GB pamięci. Więc jeżeli zdecydowaliśmy się na najtańszą wersję 128 GB – to aż tyle musimy od razu odliczyć. Biorąc też pod uwagę to, że smartfon powinien nam służyć długo, bo Samsung zapewnia 4 duże aktualizacje systemu, nagle może się okazać, że pamięci wbudowanej jest za mało. Więc lepiej chyba rozważyć nieco droższą wersję 256 GB.

Minus trzeci – cena

A skoro przy cenie jesteśmy. To oczywiście jest ona wysoka, ale celowo postawiłem ją dopiero na 3 miejscu. Bo biorąc pod uwagę to co dzieje się na rynku może się zaraz okazać, że cena za model S23 wcale nie jest tak wygórowana, a za chińską konkurencję trzeba będzie płacić jeszcze więcej. Można ją było nieco zbić, bo Samsung oferował w przedsprzedaży odkup starszego urządzenia. Ale i teraz powinien kusić albo jakimiś dodatkami (np. słuchawki), albo od czasu do czasu oferować promocje. Więc choć oczywiście jest drogo, to jednak w tym modelu nie jest to cena absurdalna.

Plus czwarty – zdjęcia i filmy

Samsung od zawsze był w czołówce smartfonowej fotografii. I w tym modelu jest podobnie. Zestaw kamer radzi sobie świetnie w każdych warunkach. Jedyna uwaga jaką mam to dość ciemny obiektyw tele wykorzystywany w trybie portretowym. Co sprawia, że gdy światła jest mniej, jakość zdjęcia jest słabsza. Wdać to zwłaszcza, gdy robimy fotografie portretowe w pomieszczeniu. Na dworze takiego problemu nie zauważyłem. Także duże przybliżenie – powyżej 10x realizowane właśnie tym obiektywem, maksymalne wynosi 30x, nie powala na kolana. Ale to w zasadzie jedyna uwaga jaką mam. Bo do mocnego, ale też efektownego podkręcania kolorów w Samsungu już zdążyłem się przyzwyczaić. Więc fotografie generalnie bardzo mi się podobają.

Zaskoczyła mnie też jakość filmów i doskonała stabilizacja, nawet w 4K (maksymalna rozdzielczość to 8K). Do dyspozycji mamy mnóstwo trybów, np. tryb profesjonalny dla zdjęć i filmów czy też nagrywanie filmów z rozmyciem tła, czyli wideo portretowe. Dla tych, który chcą czegoś więcej jest dostępny tryb Expert RAW.

Podsumowanie

Samsung Galaxy S23 jest moim zdaniem bardzo udanym urządzeniem. A to dopiero pierwszy telefon z serii, który miałem w rękach. Jest jeszcze wersja z Plusem, a przede wszystkim fotograficzny gigant z rysikiem, czyli Ultra. Ją testował już Krzysztof Rojek, jego wrażenia znajdziecie w tym wpisie.

Jeśli ktoś szuka małego smartfonu, to S23 jest chyba w tym momencie najlepszym wyborem. Takich telefonów na rynku po prostu brakuje. Lista jego zalet jest bardzo długa, oprócz tych już wymienionych trzeba również wspomnieć o rewelacyjnym wyświetlaczu, doskonałych głośnikach i jakości audio albo świetnym wykonaniu. Choć oczywiście, nie jest to smartfon idealny i ma on na swoim koncie kilka grzeszków. Przy tej ilości zalet, moim zdaniem można na nie przymknąć oko. Choć oczywiście lepiej, gdyby nie było ich wcale.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu