Motoryzacja

Volvo rzuca rękawicę Tesli i ma szansę wyjść zwycięsko z tego pojedynku

Albert Lewandowski
Volvo rzuca rękawicę Tesli i ma szansę wyjść zwycięsko z tego pojedynku
3

Samochody elektryczne powoli wkraczają coraz odważniej na salony. Muszę przyznać, że ich wprowadzenie stanowi wielką rewolucję, chociaż w gruncie rzeczy „elektryki” nie są czymś nowym, ponieważ pierwsze takie pojazdy powstawały już na przełomie XIX i XX wieku. Wtedy jednak przegrały ze spalinowymi rywalami. Teraz nadszedł czas na powtórkę pojedynku, ale z wiadomym zwycięzcą – wkrótce Volvo przygotuje swoją pierwszą nowość z zupełnie nowej linii produktów.

Koncept na drogi

W maju 2016 Szwedzi zaprezentowali nie tylko przedpremierowy pojazd zapowiadający debiut XC40, ale również koncept o niezwykle tajemniczo brzmiącej nazwie Concept 40.2. Niedługo po tym przedstawiciele marki zapowiedzieli pełne przejście na samochody elektryczne. Zresztą zielone podejście Volvo można nawet zauważyć w ich obecnej gamie silnikowej – próżno szukać motorów o pojemności powyżej 2 litrów. Teoretycznie wynika to z zasad downsizingu, choć w mojej opinii nie przynosi to aż takich wielkich, pożądanych korzyści.

Niestety lub stety, będziemy musieli wkrótce na dobre pożegnać się ze spalinowymi silnikami w samochodach osobowych. Wynika to nie tylko z kwestii ekologicznych i wykorzystywania do ich napędu paliw ze źródeł nieodnawialnych, ale również samego dopracowania koncepcji elektryków. Dlaczego w przeszłości takie auta nie zdołały zdobyć serc klientów lub nawet trafić do sprzedaży? Dotychczas największym problemem pozostawały akumulator, a z nich wynikał krótki zasięg.

Przywołam tu jeden przykład: BMW 1602 Electric, pierwszy model bawarskiej marki z takim napędem, powstał w 1972 w liczbie zaledwie dwóch egzemplarzy. Do 50 km/h przyspieszał w aż 8 sekund, a jedno naładowanie wystarczyło na skromne 30 km drogi. W ogóle, czy uwierzylibyście, że w 1899 roku rekord prędkości został pobity przez elektryczne auto Jamais Contente, który rozpędził się do 105,9 km/h?

Ich czas nadszedł

Nowy model Volvo ma pojawić się w sprzedaży w 2019 roku. Ze względu na swoje rozmiary, będzie przynależał do linii 40, co nie powinno stanowić dla nikogo większego zaskoczenia. Na większe samochody przyjdzie czas nieco później. Szef działu badań i rozwoju szwedzkiego producenta, Henrik Green, powiedział portalowi Autocar, że ich nadchodzący pojazd ma oferować zasięg na poziomie około 500 kilometrów – w porównaniu do około 350 z prototypu, zmiany będą widoczne.

Jednocześnie mieliśmy szansę się dowiedzieć, że klientom będą oferowane modele z różnymi ogniwami, w zależności od ich potrzeb, wymagań oraz budżetu. Dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie. Szczególnie osoby czekające na auta z sensownym zasięgiem powinny być zadowolone, chociaż nadal pozostaje kwestia doładowywania samochodu. W końcu jak doskonale wiecie, sieć ładowarek wcale nie jest najlepiej rozbudowana. Myślę jednak, że w miarę debiutu kolejnych modeli, infrastruktura doczeka się gruntowej modernizacji.

Wszyscy w grze

Pisząc o elektrykach, aż chce się wspomnieć Teslę. Wierzę w to, że tej firmie uda się jeszcze rozwinąć, ale nie należy zapominać, że musi konkurować z naprawdę poważnymi rywalami, a Volvo jest jednym z nich. Dopóki Amerykanie nie rozbudują swoich fabryk i nie zaspokoją w końcu w jakimś racjonalnym stopniu zapotrzebowania na m.in. najtańszych w ich ofercie model 3, nie będą w stanie wiele zdziałać.

Zdecydowanie kolejne dwa, trzy lata szykują się niezwykle interesująco w segmencie motoryzacji. Po pierwsze szykuje się ofensywa napędu elektrycznego, po drugie systemów autonomicznej jazdy, po trzecie postępującej informatyzacji pojazdów.

źródło: Autocar przez Engadet

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu