Resztki nadziei umarły. Jawbone, mój ulubiony producent opasek fitness, kończy swój żywot definitywnie. Rynek tego typu akcesoriów bywa śliski, o czym dobitnie przekonała się firma Hosaina Rahmana. Współzałożyciel i dotychczasowy CEO rozpoczyna swój nowy biznes.
Produkowali moje ulubione opaski fitness. Teraz ta firma przestaje istnieć
Gdy inni pukali się w czoło, ja - podczas jednego z wyjazdów - postanowiłem zakupić opaskę fitness. Gdy inni patrzyli z niedowierzaniem, ja wybrałem Jawbone UP24. Opaskę firmy, która zasłynęła z problematycznego modelu UP. Skąd taka moja decyzja?
Kierowałem się przede wszystkim wyglądem opaski oraz zapowiedziami świetnie działającego systemu rekomendacji i sugestii. Jawbone UP24 była opaską nieźle wyglądającą na nadgarstku, nie zwracała na siebie uwagi, była lekka i nawet wygodna. Ale to aplikacja mobilna była kluczowa. Bezprzewodowa synchronizacja za pomocą Bluetooth pozwalała być na bieżąco ze swoimi postępami, co było niezmiernie ważne przy wyznaczonych wcześniej celach. Dane zebrane podczas snu oraz codziennych aktywności były przetwarzane po stronie serwera, dlatego po pewnym czasie mogliśmy otrzymać propozycję dłuższego snu, by odświeżyć organizm lub powiadomienie motywacje proponujące więcej ruchu, którego zabrakło wcześniej.
Dzięki opasce nie działy się cuda, ale na pewno więcej sypiałem i więcej się ruszałem - zwykła aplikacja po prostu zwracała na to moją uwagę. Do tego, Jawbone nie zaprzestał starań po wydaniu całkiem niezłej, choć nie idealnej opaski UP24. Pojawiły się kolejne trackery - np. Jawbone UP2 - , o różnych kształtach i kolorach. Jedna z opasek pozwalała nawet dokonywać płatności zbliżeniowych. Wydano aplikację śledzącą naszą aktywność bez potrzeby łączenia z opaską.
W międzyczasie pojawiła się aktualizacja dla opaski U24 wydłużająca czas pracy na jednym ładowaniu z 7 dni do… miesiąca! Oprócz tego wprowadzono inne usprawnienia, odświeżono wygląd aplikacji. Po pewnym czasie moja UP24 zaczęła sprawiać problemy, więc zgłosiłem to korzystając z odpowiedniego formularza. O ile dobrze pamiętam 3 tygodnie później zupełnie nowa opaska pojawiła się u mych drzwi. Wszystko było dobrze, ale do momentu. Po kilku miesiącach - od 5 do 7 - znów opaska nie pracowała prawidłowo. Nie będę wchodził w szczegóły, gdyż były to bardzo popularne awarie, jak niedziałająca dioda, brak połączenia czy niesprawny przycisk.
.
Obecnie, od czasu do czasu, zerkam do takich aplikacji jak Zdrowie na iPhonie czy Google Fit na smartfonie z Androidem - nie wiem, czy w przyszłości podejmę decyzję o nabyciu opaski, ale gdybym to zrobił, chciałbym by była to opaska Jawbone. Ale dopracowana, świetnie wyglądająca i niezawodna. Do tego już na pewno nie dojdzie. Jawbone upadł.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu