Apple

Tylko Apple może być korporacją oferującą WSZYSTKIE usługi

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

17

Oglądaliście wczorajszą konferencję Apple? Albo kilka poprzednich? Coraz bardziej oczywiste staje się, że firma nie dąży do dominacji w świecie cyfrowym, lecz... w każdej dziedzinie naszego życia.

Oglądając "Blade Runnera", jego sequel, czy wiele innych produkcji, których akcja rozgrywa się w przyszłości, nie sposób nie zwrócić uwagi na technologie używane przez bohaterów. Dla nich to norma, codzienność. Dla nas śpiew przyszłości, a być może realia, z którymi nie chcielibyśmy mieć wiele wspólnego. Zwracając uwagę na stopień inwigilacji obywateli czy stopień ingerencji elektroniki w życie lub nawet ciała ludzi, jest to obraz dokładnie tego, czego chciałbym byśmy uniknęli. Wydaje się jednak, że wraz z pozytywnymi, w mojej ocenie, aspektami upowszechniania się technologii, nadejdą też te mniej korzystne w ogólnym rozrachunku kwestie i nic nie będziemy mogli z tym zrobić.

Testujemy dźwięk przestrzenny z Dolby Atmos w Apple Music. Czy tak brzmi przyszłość?

Tylko Apple może być korporacją oferującą WSZYSTKIE usługi

Innym elementem takich fabuł bywają korporacje, które mają na tyle kompleksową ofertę, że są one centrum (cyfrowego) życia dla każdej z postaci, czyli obywateli naszej planety. Użyłem w poprzednim zdaniu nawiasu, bo każdy aspekt codzienności został w opisywanej rzeczywistości ucyfrowiony, więc tak naprawdę nie ma już obszaru, którym dana firma nie mogła by się zająć. Skrawek takiej wizji prezentowany jest na konferencjach Apple, gdzie usługi firmy już dawno zaczęły wykraczać poza podstawowe zastosowania elektroniki użytkowej, z której korzystamy pracując, komunikując się i spędzając wolny czas. Gdy spojrzymy na rozrastające się portfolio usług Apple, to dostrzeżemy, że jednymi z najbardziej rozwijanych produktów są te, które przenoszą najbardziej analogowe na tę chwilę strony naszego życia do cyfrowej rzeczywistości.

iOS 15 i iPadOS 15 zaprezentowane. Oto wszystkie najważniejsze nowości

Zdrowie, finanse, transport, rozrywka, fitness...

Uzupełniają to oczywiście nowe urządzenia, jak Apple Watch, który nie powinien i nie może być nazywany urządzeniem medycznym, ale zaczyna pukać do tej kategorii. Dokonywane przez niego pomiary są dzisiaj raczej postrzegane jako orientacyjne i pozwalające ewentualnie zwracać uwagę na problemy, które mogą wymagać dokładniejszej diagnozy i leczenia, ale takiego mostu pomiędzy kontrolą własnego zdrowia a diagnostyką nie było nigdy wcześniej. Już teraz zebrane informacje mogą posłużyć lekarzom jako pewne wskazówki lub umożliwiać kontrolowanie pewnych parametrów życiowych na odległość. Gromadzone dane znajdują się w jednym miejscu, mogą być uzupełniane (i są przez niektóre placówki) informacjami uzyskanymi w trakcie tradycyjnego leczenia lub diagnostyki, więc na przyszłość dysponujemy kompletną cyfrową kartoteką, do której dostępu możemy udzielić innym placówkom, nawet po drugiej stronie świata.

W naprawianym iPhone technicy Apple znaleźli nagie zdjęcia właścicielki i opublikowali je na Facebooku

Wizja życia według Apple

A to tylko zdrowie. Apple nie zamierza na tym poprzestać i już teraz ma szeroką ofertę finansową nie będąc tylko zwykłym pośrednikiem, lecz pozwalając użytkownikom na znacznie więcej, jeśli chodzi o zarządzanie pieniędzmi czy udzielanie ograniczonego dostępu do środków młodszym osobom. Apple już teraz stawia się w roli ochroniarza naszych danych i robi coraz więcej, by pokazać że w przeciwieństwie do innych firm jest zawsze po naszej stronie, stawiając nasze bezpieczeństwo na pierwszym miejscu. To jeden z kroków ku temu, by któregoś dnia stać się też producentem lub operatorem autonomicznego samochodu, który zabierze nas ze spotkania ze znajomymi i zawiezie do domu.

Tam czekać na nas będzie spięty z systemem HomeKit dzwonek z kamerą, która nas rozpozna i otworzy drzwi, włączy oświetlenie, zamknie na nami drzwi, uruchomi alarm i ustawi budzik byśmy rano zdążyli na spotkanie zapisane w kalendarzu... który synchronizuje się z iCloud.

macOS Monterey, czyli wygładzanie rewolucji Big Sur

Gdy się rano obudzimy, nasz zegarek i telefon przypomną o wypiciu szklanki wody, byśmy się znacząco nie odwodnili (odczyty z zegarka). Na następnym dzień, na podstawie dotychczasowej aktywności i stopnia zaniedbania, Apple dobierze dla nas trening w Fitness+, byśmy mogli się odbudować formę i się trochę zrelaksować. I dopiero po udanym treningu oraz 8 godzinach pracy (zarządzanie czasem w aplikacjach) odblokuje nam dostęp do kolejnego odcinka serialu, żebyśmy mogli obejrzeć go wieczorem.

Jeszcze chwila i takie opowieści będą prawdziwe

Zbyt piękne by mogło być prawdziwe? Na tę chwilę tylko fragment z autem jest na wyrost, ale cała reszta jest do osiągnięcia już dziś przy odpowiedniej automatyzacji systemu z naszej strony. Za jakiś czas będziemy mogli kupić cały komplet usług i produktów skonfigurowanych pod nasze konto, byśmy nie musieli kłopotać się ustawianiem czegokolwiek.

Statystki iOS 14 nie zostawiają złudzeń. iPhone to król aktualizacji

W centrum tego wszystkiego najłatwiej jest sobie wyobrazić dziś właśnie Apple. Nie Google, Microsoft czy Amazon, którzy pomimo niezwykle szerokich asortymentów usług i produktów nie wykazują ochoty bycia tą jedną firmą, do której zwróci się użytkownik w każdej sprawie, jaka go może dotyczyć. Z jednej strony jest to wizja, w której dostrzegam mnóstwo zalet, bo część obowiązków i codziennych czynności stałaby się znacząco łatwiejsza, ale czy naprawdę chcemy przenieść do takich realiów?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu