Było to kolejne keynote, które udowadnia, że obecna ekipa nie potrafi ich robić tak jak Steve Jobs, nawet pomimo niekwestionowanych talentów oratorskich Federighi'ego. Zaplanowane i nagrane wcześniej wydarzenia tego typu są lepsze od tych na żywo, dziś na wstępie kupili mnie DeLoreanem i parodiowaniem samych siebie, ale.. przy tej ilości nowości które zaprezentowano trwało to zdecydowanie za długo. Tyle tytułem wstępu, teraz przejdźmy do najważniejszej rzeczy, przynajmniej z mojego punktu widzenia, omówienia nowości, które pojawią się w nowym macOS, który tym razem otrzymał numerek... no właśnie, otrzymał tylko nazwę Monterey, numerkiem się nie pochwalono.
macOS 11 Big Sur przyniósł nam wszystkim mnóstwo nowości, zarówno pod względem interfejsu użytkownika, jak i technologi pod nim się kryjących. Stał się też oczywiście symbolem nowej ery w koncernie z Cupertino, ery Apple Silicon. Naturalną koleją rzeczy oczekiwaliśmy, że kolejna wersja nie przyniesie rewolucji, raczej będzie polerować miejsca, które w przeciągu roku używania Big Sur okazały się niedopracowane albo nietrafione. Mimo to, jego prezentacja, przesunięta prawie na sam koniec części „systemowej” była zaskakująco, szczególnie jak na długość całego keynote, krótka.
Ewolucja ekosystemu
Ogólnie rzecz biorąc daje się zauważyć, że macOS jest obecnie mocniej niż wcześniej integrowany z urządzeniami wyposażonymi w iPadOS i iOS. Maki mogą chyba sporo skorzystać na tej integracji, będąc tymi urządzeniami, których funkcjonalność może być rozszerzana choćby przy pomocy np. iPadów.
Dzięki technologi Universal Control możemy przechodzić płynnie na inne urządzenia Apple przy pomocy klawiatury, myszy czy trackpada z naszego Maca. Siedziąc na przykład przy MacBooku Pro, będziemy mogli dłubnąć coś na stojącym nieco dalej iPadzie, a następnie przeskoczyć na ekran stojącego w kącie pokoju iMaca, nie odrywając rąk. Czy będzie to efektywne, czy tylko efektowne, czas i praktyka pokaże. Podobnie głęboka integracja ma dotyczyć AirPlay.
Skróty
Ważną zmianą dla części użytkowników może być wprowadzenie do macOS znanych z iPadOS i iOS Skrótów. Łatwe automatyzacje to coś, na co wiele osób czekało i z pewnością sporej grupie użytkowników może ułatwić efektywniejsze wykorzystanie macOS. Co ważne dla tzw. Power Userów, nie oznacza to jedocześnie zabicia Automatora, to potężne narzędzie ma być rozwijane równolegle.
Facelifting Safari
Duże zmiany czekają przeglądarkę Safari, która otrzyma zupełnie nowy design. Szczególnie widoczne jest to w sekcji zakładek, które uzyskają też możliwość ich grupowania. Z tego co dało się zauważyć na krótkiej prezentacji, interfejs przeglądarki jest znacznie bardziej „żywy”, elementy dostosowują się do akcji, które wykonuje użytkownik.
Znów, pozostaje pytanie, czy będzie to tylko efektowne, czy także efektywne. Mam co do tego pewne obawy, że może to być doświadczenie podobne do Touch Bara, zwiększające koniec końców ilość koniecznych kliknięć, dla osiągnięcia danego efektu.
Z iOS / iPadOS do macOS
Aktualny system otrzymuje też oczywiście dostęp do technologii stworzonych przede wszystkim dla iOS. Przykładem jest choćby Live Text, technologia pozwalająca kopiować nam teksty pojawiające się na naszych zdjęciach. Także opcja Focus doczekała się swojej ikonki i menu na górnej belce.
Na bardzo przydatne narzędzie wygląda Quick Note, dające nam dostęp do szybkich notatek z poziomu systemu. Nie wyglądają może tak efektowanie jak na iPadzie, ale jego użyteczność powinna być podobna i nowe rozwiązanie powinno być bardziej produktywne od niezbyt dobrego poprzednika.
Podobnie jak w przypadku mobilnych systemów Apple sporych zmian doczekały się Mapy. Oczywiście jak narazie z większości skorzystają użytkownicy Stanów Zjednoczonych. Jednak widoczność samochodów Apple na polskich drogach daje nadzieję, że i my będziemy mogli się za jakiś czas nimi nacieszyć.
Czego mi zabrakło?
Nowoczesny i wygodnie zarządzany manager haseł, którym nie jest dzisiejszy Keychain Access, to rzecz na którą czeka od lat. Brak porządnego, wbudowanego narzędzia tego typu jest, przy tak mocnym stawianiu przez Apple na prywatność, czymś niezrozumiałym.
Jestem zadowolonym użytkownikiem 1Password, abonament za ich usługi nie jest jakiś dokuczliwy, ale umówmy się, tego typu narzędzie powinno być już od kilku lat częścią macOS (jak i pozostałych systemów Apple).
Bezpieczeństwo
Nie podano tego co prawda w sekcji z macOS, ale może spodziewać się, że wszystkie zmiany związane z bezpieczeństwem opisane przy iOS, trafią także do komputerowego systemu Apple. Kolejne warstwy systemu, a właściwie ekosystemu Apple dbające o naszą prywatność wyglądają na poważne narzędzia, które znów przyprawią o ból głowy wszystkie te firmy, które żyją z naszych danych.
Nie wiemy co prawda, jak to będzie dokładnie wyglądać w praktyce, ale z tego, co pokazano, wbudowano tam naprawdę sporą ilość narzędzi analitycznych, działających na każdej warstwie systemu, nawet w aplikacjach firm trzecich. Nie wiem tylko, czy twórcy narzędzi takich jak Little Snitch nie muszą zacząć się martwić o swoje biznesy.
Podsumowanie
Jak ocenić te zmiany? Cóż, nie da się przeprowadzić rewolucji i podjąć wyłącznie dobrych decyzji. Otrzymaliśmy mniej więcej to, czego można było spodziewać się po roku obcowania z Big Sur, rodzaj dużego Service Pack naprawiającego błędy i poprawiającego, różnie oceniany, interfejs użytkownika. Czy na lepsze, jak zwykle, czas pokaże, keynote przyjmie wszystko.
Lista komputerów, które otrzymają aktualizację:
- Mac mini - Late 2014 i późniejsze
- iMac - Late 2015 i późniejsze
- iMac Pro
- MacBook Air - Early 2015 i późniejsze
- MacBook Pro - Early 2015 i późniejsze
- MacBook - Early 2016 i późniejsze
- Mac Pro - Late 2013 i późniejsze
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu