Internet

The Old Reader jednak przetrwa za sprawą tajemniczej firmy z USA…

Tomasz Popielarczyk
The Old Reader jednak przetrwa za sprawą tajemniczej firmy z USA…
Reklama

O problemach jednej z popularniejszych alternatyw Google Readera pisałem kilka dni temu. Twórcy wówczas zapowiadali rychłe zamknięcie usługi dla wszys...

O problemach jednej z popularniejszych alternatyw Google Readera pisałem kilka dni temu. Twórcy wówczas zapowiadali rychłe zamknięcie usługi dla wszystkich osób, które zarejestrowały się w niej po ogłoszeniu końca czytnika Google. Okazuje się jednak, że to jeszcze nie koniec, a wszystko to za sprawą nieujawnionego "podmiotu prawnego".

Reklama

W taki właśnie sposób twórcy nazywają organizację/firmę, która udzieliła im wsparcia, oddalając tym samym widmo rychłego końca. Wiadomo o niej jedynie tyle, że pochodzi z USA, a jej przedstawicielem jest niejaki Ben Wolf, który zapewnia, że jego zespół to wielcy fani zamkniętego przez Google czytnika, którzy są gotowi poświęcić wiele, by stworzyć usługę równie dobrą, a nawet lepszą. Twórcy usługi, Elena Bulygina i Dmitry Krasnoukhov, wchodzą w skład tej grupy, a więc możemy spekulować, że doszło do swoistego przejęcia lub utworzenia spółki-rodzica. Kiedy, jak, przez kogo i za ile? Nie wiadomo.

Warto jednak tutaj zauważyć, że podczas ogłaszania rychłego końca The Old Readera twórcy zapewniali o braku zainteresowania zyskami oraz budową profesjonalnego projektu. Byli jednak otwarci na propozycje przejęcia usługi, co najwyraźniej pobudziło czyjąś wyobraźnię.


Nie wiemy jak liczny jest nowy zespół pracujący nad The Old Readerem. W ciągu najbliższych tygodni mają oni ujawnić swoje plany na przyszłość oraz pomysły dotyczące rozwoju czytnika. W dalszym ciągu będzie on dostępny dla wszystkich, a w najbliższym czasie ma ponadto zostać przeniesiony na serwery ulokowane w USA, gdzie będzie działać szybciej i stabilniej. Użytkownicy powinni się zatem przygotować na kolejną przerwę w działaniu serwisu.

The Old Reader na pewno jest usługą z potencjałem. Wystarczy spojrzeć na liczbę użytkowników, która zbliża się do połowy miliona. Zainteresowanie usługą nie słabło mimo częstych awarii i niestabilnego, spowodowanego niewydolnością serwerów działania. Teraz projekt ma szansę dostać skrzydeł, rozwinąć się i brnąć w kierunku monetyzacji. Czy odbędzie się to w taki sam sposób, jak w przypadku Feedly, które dziś wprowadziło abonament w wysokości 5 dolarów? A może pomysł na The Old Readera jest inny? Pozostaje nam czekać na pierwsze informacje na ten temat.

W tym wszystkim nierozwiązanym pozostaje jedno pytanie - kto widzi potencjał w The Old Readerze? Uprzedzając komentarze, dodam, że Google raczej nie zauważył swojego błędu. Nie jest to też raczej firma-marionetka podstawiona przez NSA w celu zagarnięcia danych 420 tys. użytkowników. Poważnie rzecz biorąc, stawiałbym raczej na jakieś dobrze prosperujące a niezbyt medialne przedsiębiorstwo dostarczające usługi w pewnym stopniu związane z IT oraz internetem. Być może niebawem i to zostanie ujawnione.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama