Wielokrotnie wspominaliśmy już o rozmaitych wypadkach z autopilotem w roli głównej. Czasem były to niewielkie stłuczki, czasem sytuacje w oczach wielu dziwne — choć tak naprawdę w 100% zgodne z protokołem (zobacz: Scena zatrzymania autonomicznego pojazdu przez policję podbija internet. Wszystko odbyło się zgodnie z procedurami), a innym razem kończyły się śmiercią uczestników ruchu drogowego. Tak też było tym razem, więc kolejny raz instytucje zajmujące się bezpieczeństwem drogowym i bacznie przyglądające nowoczesnym rozwiązaniem nań dopuszczanym prowadzą śledztwo.
Wypadek z udziałem Tesli na autopilocie. Potrącony motocyklista nie żyje
Tesla na Autopilocie winna śmierci motocyklisty? Śledztwo jest w toku
Do zdarzenia doszło w minioną niedzielę na jednej z dróg międzystanowych. Jak informują lokalne media, kiedy motocyklista podążał drogą międzystanową numer 15, Tesla podjechała za niego. Samochód miał zbliżyć się na tyle blisko motocyklu, że doszło do wypadku — a kiedy ofiara upadła, natychmiast straciła życie. Siedzący w Tesli kierowca poinformował o całym zdarzeniu odpowiednie służby i przyznał, że nie widział on motocyklisty. Przyznał też, że kiedy doszło do kolizji - korzystał on z trybu Autopilota.
Jeszcze za wcześnie by wyrokować kto zawinił - systemy czy człowiek? Jeśli druga z opcji to który: motocyklista czy kierowca samochodu? Pytań jest zdecydowanie więcej niż odpowiedzi, tym bardziej, że nie są znane żadne bliższe szczegóły związane ze zdarzeniem. Pewnym jednak jest, że na tę chwilę lokalne instytucje bacznie przyglądają się każdemu incydentowi. Na 48 zdarzeń w 39 z nich brały udział samochody Tesli. W sumie zginęło tam 19 osób — wliczając w to kierowców, pasażerów, pieszych, kierowców innych samochodów oraz motocyklistów. Jako że mowa o młodej technologii, która pozostaje w formie testu, wielu ludzi jej wciąż nie ufa przy każdym z nich pojawia się pytanie: czy niedoszłoby do niego, gdyby kierwcy nie korzystali z Autopilota?
Rozmaite instytucje bacznie przyglądają się temu, co dzieje się na drogach. Zwłaszcza w przypadku technologii, które na dobrą sprawę dopiero raczkują — a sami właściciele samochodów które mają takie opcje nie pomagają. Przykładem jednym z wielu jest chociażby zeszłoroczny przypadek kierowcy, który siedział sobie na tylnym siedzeniu i twierdząc że Elon Musk to wizjoner który wie co robi — i nie trzeba się niczym przejmować:
25 latek został aresztowany za lekkomyślną jazdę oraz nieposłuszeństwo w stosunku do funkcjonariusza patrolu kalifornijskich autostrad. Z relacji służb wynika, że otrzymali oni powiadomienie o Tesli model 3 sunącym drogą międzystanową przez Bay Bridge. Podczas próby zatrzymania pojazdu, przedstawiciele służb byli świadkami próby przedostania się na miejsce kierowcy. Po zatrzymaniu samochodu, kierowca został aresztowany. Kiedy z niego wyszedł — w rozmowie ze stacją KTVU powiedział, że sposób w jaki użytkował samochód wcale nie był niebezpieczny — niczego nie żałuje i nie zmieniłby swojego zachowania.
A jak wiadomo — na tę chwilę to wciąż tylko wspomaganie kierowcy, nie w pełni autonomiczne rozwiązanie. Ale doskonale rozumiem tych rozkojarzonych — bo skoro nie muszą się skupiać na jeździe bo "wszystko idzie dobrze", to trudno utrzymać pełną uwagę na tym co dzieje się przed nimi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu