Elon Musk nie ma ostatnio najlepszego czasu. Do listy problemów może teraz dopisać Teslę.
Autopilot miał doprowadzić Teslę do chwały, a doprowadził do… dochodzenia kryminalnego
Twitter, SpaceX, Tesla - wszystkie największe firmy Muska stają się dla niego utrapieniem… z jego winy
Ciężko dokładnie stwierdzić, kiedy w istocie rozpoczęły się wszystkie problemy Muska, chociaż gdybym miał brać pod uwagę jakieś szczególne wydarzenie, to stawiałbym na moment rozkręcenia telenoweli dotyczącej zakupu Twittera. Nieudolne przeciąganie struny i wielokrotne wycofywanie się z tego sprawiło, że sprawa trafiła do sądu - a to poskutkowało faktem, że jutro zakup zostanie sfinalizowany. Niezależnie od woli Muska, będzie on musiał wydać 44 miliardy dolarów. Co więcej, jeszcze chwilę temu Elon wprowadzał nerwówkę, zapowiadając, że w chwili przejęcia platformy zwolni 75 procent pracowników firmy oraz był wielkim fanem pomysłów podsuwanych przez Jasona Calacanisa, który chciał zrobić wszystko, żeby pracownicy sami odchodzili. Co ciekawe, Musk kontynuuje swoją passę zmieniania zdań na każdym kroku - i teraz twierdzi, że jednak nie będzie zwalniał gromady ludzi. Jak będzie finalnie - czas pokaże.
W całym spektaklu sporą rolę odegrała niedawna ankieta na Twitterze miliardera, w której spisał warunki na jakich powinna zakończyć się rosyjsko-ukraińska wojna. Miliarder zaproponował bowiem, aby w zagrabionych obwodach Ukrainy zrobić jeszcze jedno referendum pod nadzorem ONZ, uznać, że Krym należy do Rosji i zapewnić, że Ukraina pozostanie neutralna. Potem, jak się okazało, zgłosił się do Pentagonu z prośbą o ogromne pieniądze miesięcznie, żeby dalej dawać Ukrainie Starlinki, bo chociaż w większości było to opłacane przez USA, Polskę i UK, to według Elona jego firma “nie mogła sobie na to dłużej pozwolić”. Zostając w klimacie zmian decyzji, finalnie postanowił kontynuować dostarczanie usługi, co ogłosił przez niezwykle pretensjonalnego tweeta. Nowy dzień, nowy Musk.
Teraz Reuters donosi, że jest prowadzone dochodzenie kryminalne w sprawie Tesli, a dokładnie funkcji Autopilota. Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych ma przyglądać się sprawie od zeszłego roku, ze względu na kilkanaście śmiertelnych wypadków spowodowanych przez FSD.
Autopilot w Tesli miał być rewolucją, a jest źródłem problemów
O tragicznych wydarzeniach z FSD pisaliśmy już wielokrotnie. Zwyczajnie nie jest to technologia gotowa do użytku - i chociaż Musk udostępnia ją w wersji beta, to nadal stanowi to ogromne niebezpieczeństwo. Wczesna wersja Full Self-Driving została uruchomiona w październiku 2020 roku, do teraz osiągając ponad 100 tysięcy członków.
Pomimo takiej a nie innej nazwy, korzystając z FSD należy pozostać czujnym kierując pojazdem i cały czas trzymać ręce na kierownicy w celu skontrolowania samochodu w razie niebezpiecznej sytuacji. Właśnie to według Departamentu Sprawiedliwości USA może być niejasne i powodować mnóstwo niebezpiecznych sytuacji - nazwa może nie być wystarczająco jednoznaczna.
Tym bardziej, że całość kłóci się ze słowami wypowiadanymi przez Muska, który na każdym kroku sugeruje, że Autopilot finalnie będzie dużo bardziej niezawodny i zwyczajnie lepszy od jakiegokolwiek człowieka - a w wywiadzie na początku 2022 miliarder stwierdził, że taki przełom nadejdzie do końca tego roku - a niedługo pojawi się nowa aktualizacja, dzięki której ludzie będą mogli jeździć “bez dotykania kierownicy”. Co więcej, o niezawodności tej funkcji na każdym kroku słyszymy w materiałach marketingowych czy na wydarzeniach prasowych.
Co to dochodzenie oznacza dla Tesli?
Należy jednak pamiętać, że dochodzenie prowadzone przez Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych nie musi koniecznie oznaczać oskarżenia karnego - według źródła, głównym powodem dochodzenia jest zbadanie, czy Tesla wprowadza w błąd opinię publiczną i inwestorów co do niezawodności swojej autonomicznej technologii.
Źródło: Reuters
Stock Image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu