Polska

160 mln zł kary. "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna" okazała się nieopłacalna

Piotr Kurek
160 mln zł kary. "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna" okazała się nieopłacalna
5

Jeronimo Martins Polska - właściciel popularnych sklepów Biedronka musi zapłacić 160 mln zł kary. Coś, co miało pomóc oszczędzać Polakom robiącym zakupy, okazało się ogromnym kłopotem - i to nie tylko dla klientów sieci.

O sprawie "tarczy" Biedronki pisałem już w zeszłym roku:

„Jeśli na naszej liście 150 najczęściej kupowanych produktów znajdziecie produkt w niższej cenie regularnej w innym sklepie ZWRÓCIMY WAM RÓŻNICĘ” - zapewnia w reklamach właściciel sieci Biedronka. (...) "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna". Nazwa znajoma i nawiązująca do rządowego programu, który ma minimalizować skutki inflacji w Polsce.  Jak się teraz okazuje, nowa akcja popularnej sieci sklepów może być dla klientów nie tylko nieopłacalna, ale i uciążliwa. Nie dziwi więc fakt, że sprawą zainteresował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten chce sprawdzić czy materiały reklamowe dotyczące akcji promocyjnej pokrywają się z warunkami określonymi w regulaminie promocji.

Polecamy na Geekweek: Trwa atak hakerów na ePUAP. Co z usługami? "Mogą wystąpić utrudnienia"

Do akcji szybko wkroczył UOKiK. Zdaniem Urzędu konsumenci, którzy chcieliby uzyskać zwrot różnicy w cenach na mocy tej promocji, muszą spełnić zbyt wiele warunków. Chodzi m.in. o konieczność kupienia tych samych towarów w jednym tygodniu, w różnych sklepach (w tym w Biedronce). Dowody zakupu muszą zostać wysłane do organizatora akcji pocztą tradycyjną, opłacając koszty listu. A zwrot, jeśli zostanie przyznany, realizowany jest w formie kodu rabatowego na zakupy w Biedronce, który będzie ważny przez 7 dni.

W kwietniu dowiedzieliśmy się, że Prezes UOKiK wszczął postępowanie - w sprawie, nie przeciwko właścicielowi sieci sklepów Biedronka. W sierpniu dowiedzieliśmy się, że Urząd postawił trzy zarzuty spółce Jeronimo Martins Polska. Jeden z nich dotyczył realnej dostępności regulaminu promocji. Do tego dochodzą problemy ze zrozumieniem warunków zwrotu różnicy w cenie, które były na tyle uciążliwe, że w wielu sytuacjach stawały się zwyczajnie nieopłacalne.

"Tarcza Biedronki Antyinflacyjna". 160 mln zł za zeszłoroczną promocję

Jak się teraz okazuje, po przeprowadzonym postępowaniu Prezes UOKiK wydał decyzję stwierdzającą naruszenie przez Jeronimo Martins Polska zbiorowych interesów konsumentów. Już sam proces starania się o zwrot był skomplikowany. Trzeba było nie tylko znaleźć atrakcyjniej wyceniony artykuł, ale także zakupić go w obu sklepach i spełnić liczne dodatkowe, często trudne do odgadnięcia warunki określone w regulaminie. Regulamin wymagał między innymi zakupu w określonych konkurencyjnych sklepach w ustalonych terminach, wykonania zdjęć etykiet produktów, zachowania rachunków, złożenia zgłoszenia elektronicznego oraz wysłania dokumentów pocztą - i to na własny koszt.

Biedronka zapewniała, że zwróci różnicę w cenie, sugerując tym samym zwrot pieniężny do dowolnego wykorzystania. Jak się okazało, otrzymywali oni tylko e-kod ważny przez 7 dni, który mógł być użyty do zakupów w sklepach sieci i miał wartość jedynie różnicy w cenie (np. kilkanaście lub kilkadziesiąt groszy). Trzecia kontrowersyjna praktyka dotyczyła dostępności regulaminu, który określał wszystkie zasady promocji. Mimo, że informacje reklamowe sugerowały, że regulamin będzie dostępny w sklepach, nie był on nigdzie wywieszony. Pracownicy Biedronki mieli możliwość wydrukowania regulaminu i udostępnienia go jedynie na prośbę zainteresowanych klientów, co w praktyce uniemożliwiało zapoznanie się z nim w sklepie.

Spółka została ukarana za trzy praktyki stosowane podczas promocji akcji. Łącznie właściciel sieci Biedronka musi zapłacić ponad 160 mln zł kary (160 923 767 zł). Prezes UOKiK nałożył także na Jeronimo Martins Polska obowiązek opublikowania oświadczenia o decyzji Prezesa UOKiK na stronie internetowej spółki, na profilu Biedronki na Facebooku, we wskazanych stacjach telewizyjnych oraz w sklepach sieci. Decyzja jest nieprawomocna, a to oznacza, że to jeszcze nie koniec sprawy. Firma w swoim komunikacie do mediów informuje, że nie zgadza się z decyzją UOKiK i zapowiada dalsze kroki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu