Squid Game to już nie tylko jeden z seriali Netfliksa. To prawdziwy fenomen, który swoim zasięgiem i wpływem przekracza to, co oferowały dotychczas najważniejsze produkcje VOD. Jednak szybko okazuje się, że nie każdemu podoba się, w jakim kierunku zmierza ta popularność.
Seong Gi-hun jest życiową ofermą i hazardzistą, który nie jest w stanie utrzymać przy sobie nawet małej kwoty pieniędzy. Kiedy cokolwiek wpadnie mu do kieszeni, od razu znajduje jakiś pomysł na szybkie pomnożenie kasy i zawsze zostaje z niczym. Jakby tego było mało, ma też sporo długów i perspektywę trwałego uszczerbku na zdrowiu, bo pożyczkodawca ma już dość czekania na zwrot.
To cię zainteresuje Najlepsze skandynawskie seriale na Netflix. W sam raz na jesieńNetflix świętuje rekord. Oto nowy najpopularniejszy serialReklama
- w dość spokojny sposób zaczynała się recenzja serialu Squid Game, którą przygotował dla Was Paweł. Szybko okazuje się, że produkcja pełna jest przemocy. Chyba nie będzie już żadną tajemnicą, że ci, którzy w Squid Game przegrywają, tracą życie. O serialu mówią wszyscy, a aktorzy pojawiają się w programach telewizyjnych i audycjach internetowych by opowiadać o swoich bohaterach. Jeszcze kilka dni temu pisaliśmy, że koreańska produkcja może być warta dla Netfliksa 900 mln dolarów, a ostatnie obliczenia Bloomberga zakładały 130 mln widzów, którzy widzieli serial.
Również w Polsce Squid Game cieszy się ogromną popularnością - zarówno w samym serwisie Netflix, jak i poza nim. Podchwytują to różni twórcy chcący przyciągnąć uwagę widzów nawiązaniami do popularnego serialu. Wystarczy wspomnieć Ekipę, która w swoim najnowszym wideo na kanale YouTube odegrała jedną ze scenek Squid Game: grę w światło czerwone, światło zielone. Wygrana? 10 tysięcy złotych. Zasady? Podpatrzone z serialu: ruszasz się tylko wtedy, kiedy nie patrzy gigantyczna lalka-robot. Efekt? Ponad 1,4 miliona wyświetleń w dwa dni.
Jednak nie każdemu podoba się, jak serial Netfliksa wpłynął na rzeczywistość. W szczególności w Polskich szkołach, gdzie dochodzić ma do odgrywania scenek z serialu przez dzieciaki na szkolnych korytarzach. Mowa tu nie tylko o przebierankach i udawaniu bohaterów, ale także o zadawaniu bólu i karach fizycznych dla tych, krzy "przegrali". Problem podnosi m.in. fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Niepokojące sygnały docierają też do Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Squid Game na cenzurowanym. Popularności serialu w polskich szkołach przyjrzy się Ministerstwo Edukacji
W wywiadzie udzielonym Faktowi przyznaje, że serialu nie widział, ale zapowiedział, że po apelach nauczycieli i rodziców, które wpływały do ministerstwa, resort przyjrzy się sprawie. Minister podkreślił, że jego zdaniem - takie treści nie powinny mieć miejsca. I o ile można mieć wiele pretensji do obecnego Ministra Edukacji i Nauki, tak rozumiem jego zaniepokojenie. Z jednej strony wiem, że nie da się upilnować wszystkiego - tym bardziej, że odniesień do produkcji Netfliksa w sieci jest masa: od recenzji, poprzez memy, filmiki, gify, obrazki, analizy, a nawet odgrywanie niektórych scenek w warunkach domowych i udostępnianych do sieci. Jeśli o same memy chodzi, wielu ludzi obejrzała ten serial wyłącznie dlatego, by zrozumieć ich znaczenie. Z drugiej jednak strony warto o tego typu produkcjach rozmawiać z najmłodszymi i edukować. Jasno zaznaczać, że to fikcja, która nigdy nie powinna być przeniesiona do rzeczywistości - nawet w formie żartu na szkolnych korytarzach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu