Polska

Sprawdź które sklepy źle oznaczają ceny. Często tam kupujesz!

Piotr Kurek
Sprawdź które sklepy źle oznaczają ceny. Często tam kupujesz!
Reklama

Kary w wysokości 10 proc. rocznego obrotu. UOKiK stawia pierwsze zarzuty popularnym sklepom. Zalando, Media Markt, Sephora i Glovo mają problem z informowaniem o promocjach.

Dyrektywa Omnibus, obowiązuje od początku bieżącego roku. Jej celem jest wprowadzenie nowych przepisów mających na celu ochronę konsumentów, w szczególności przed wprowadzającymi w błąd promocjami, które w ostatnich latach stanowiły problem zarówno dla polskiego internetu, jak i dla innych rynków. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) od kilku miesięcy monitoruje działania lokalnych sklepów i już w ciągu dwóch pierwszych tygodni obowiązywania nowych regulacji przeprowadził kontrole sprawdzające ich przestrzeganie. Wyniki były zaskakujące: nie wszyscy przedsiębiorcy dostosowali się do nowych wymagań. Szczególnie wiele nieprawidłowości zauważono w zakresie wyraźnego oznaczania cen, w tym najniższej ceny z ostatnich 30 dni przed obniżką.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Mobilne biuro dla cyfrowego nomady? Zaprojektowali je czescy uczniowie

W siódmym miesiącu obowiązywania Omnibusa UOKiK wraca z kolejnymi informacjami, z których wynika, że niektóre sklepy nadal błędnie oznaczają swoje ceny - za co grożą surowe kary. I to pomimo udostępnienia przez Urząd szczegółowej instrukcji, z którą mogli zapoznać się wszyscy przedsiębiorcy. Dostępny na stronach internetowych UOKiK dokument przedstawia w jaki sposób należy informować o cenach, ich zmianach i promocjach - wszystko podane w sposób przystępny i czytelny. Dlaczego więc niektóre sklepy nadal nie wywiązują się należycie ze swoich obowiązków?

Popularne sklepy z zarzutami UOKiK. Uwaga na promocje

Zdaniem UOKiK Zalando, Media Markt, Sephora i Glovo publikując informacje o promocjach, mogli wprowadzać konsumentów w błąd i naruszać ich zbiorowe interesy. Zarzuty, które są im stawiane mają dotyczyć m.in. niepodawania najniższej ceny obowiązującej 30 dni przed wprowadzeniem obniżki bądź informowania o niej w sposób nieczytelny. Urząd zarzuca również nieuwzględnianie w aktualnej promocji odniesienia do tej ceny, stosowania filtrów i prezentacji ofert nieodnoszących się do niej i niekonsekwentne używanie innych punktów odniesienia. Co to dokładnie znaczy? Tego UOKiK nie tłumaczy, ale prezentuje przykłady:

Kwestionowana praktyka dotyczy sytuacji, gdy kupujący kuszeni są wielkimi rabatami, a najniższa cena produktu lub usługi z 30 dni przed wprowadzeniem promocji nie pokazuje obniżki, a czasem wręcz świadczy o podwyższeniu ceny. Takie działania przedsiębiorców mogą wprowadzać konsumentów w błąd. Przykładowo użytkownik e-sklepu mógł zobaczyć ofertę promocyjną bluzy damskiej dostępnej za 178 zł w rzekomo okazyjnej cenie, niższej o 15 proc. od „ceny początkowej”. Tymczasem przy porównaniu tej obniżki do najniższej ceny z 30 dni przed jej wprowadzeniem okazywało się, że cena jest aktualnie o 55 proc. wyższa.

Jak podkreśla UOKiK, są to pierwsze zarzuty wobec firm wynikające z wywiązywania się z dyrektywy Omnibus. Urząd weryfikuje także inne obowiązki wynikające ze zmienionego prawa. Zajmuje się m.in. sprawdzaniem, czy przedsiębiorcy podają dane kontaktowe, w szczególności numer telefonu. Ten powinien zapewniać możliwość efektywnego kontaktu i to bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Kontrolerzy sprawdzają też, czy klienci sklepów internetowych mają dostęp do informacje o tym, czy oferta pochodzi od przedsiębiorcy, czy osoby prywatnej, co warunkuje np. kwestię odstąpienia od umowy.

Co grozi firmom, które nie przestrzegają przepisów wynikających z dyrektywy Omnibus? Zalando, Media Markt, Sephora, Glovo mogą otrzymać kary za naruszenie praw konsumentów wynoszące do 10 proc. obrotu. O tym, jak będzie w rzeczywistości zdecyduje zakończone postępowanie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama