Social Media

Snapchat coraz droższy, a ja dalej nie mogę się do niego przekonać

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

Reklama

Kto by się spodziewał, że Snapchat osiągnie taki sukces? Cóż, na pewno nie ci, którzy są przywiązani do bardziej konwencjonalnych komunikatorów. Tymczasem zabawa w wysyłanie "snapów" trwa w najlepsze, a firma wkroczyła w kolejną rundę finansowania, przy czym wartość firmy wzrosła do około 20 miliardów dolarów. Dużo? Mało? Przyznajcie, jak na taką usługę, to naprawdę zawrotna suma.

Snapchat to nie amazing, to moda

Odkąd aktywnie bawię się Snapchatem, cały czas zastanawiam się, dlaczego w ogóle taka śmieszna platforma okazała się być jedną z bardziej rozchwytywanych - nie ma tam przecież niczego, co mogłoby jednoznacznie wskazywać na sukces. Pisałem dla Was o patrzeniu na technologie dalej niż czubek własnego nosa. To się przydaje - zwłaszcza wtedy, gdy człowiek żyje pewnymi przyzwyczajeniami. Wydaje mi się czasami, że szczytem moich możliwości adaptacyjnych jest Twitter oraz Messenger, Snapchat to metoda komunikacji / interakcji, z której mogę korzystać, ale satysfakcji z tego nie czerpię w szczególnym stopniu. Wychodzi na to, że mamy do czynienia z modą - znowu. Ludzie na dobrą sprawę nie potrzebują konkretnych innowacji, nie bawi ich mnogość funkcji i przydatność. Zauważcie, kolejne iteracje tego, co znamy wskazują na swego rodzaju strywializowanie podstawowych idei. Sprzedaje się dobrze to, co jest proste i w opinii wielu - fajne.

Reklama

A Snapchat się rozwija - ostatnimi czasy ludzie bardzo zachwycali się możliwością... zamiany twarzy bezpośrednio w aplikacji. Funkcja błaha, według niektórych nawet głupia. Ale to nie o to chodzi. Użytkownicy nie zastanawiają się nad tym, czy to, co oferuje im aplikacja jest mądre, pożyteczne. Ma się podobać. Piwo ze znajomym, kilka sesji zamiany twarzy i wcale nie trzeba miękkich narkotyków, żeby się nieźle pośmiać. Przecież wszyscy robimy mniej mądre rzeczy, życie nie kończy się na połknięciu kija od szczoty i trzymania głowy wysoko. Snapchat niekoniecznie musi o tym wiedzieć, ale daje ludziom to, czego chcą. A oni chcą... się bawić. Taka funkcja to zapowiedź kolejnych, które zwiększą zaangażowanie w platformie i podtrzymany zostanie (przynajmniej na razie) dynamiczny wzrost. Co będzie potem? Zapewne Snapchat uderzy głową w ścianę, gdzie nie będzie już większych wzrostów, a wszyscy nagle będą wieścić rychły upadek - o ile Snapchat udowodni, że owo zaangażowanie w platformie jest w stanie odpowiednio monetyzować.

Czy to wszystko oznacza, że Snapchat jest gorszy?

Oczywiście, że nie. Kolejna runda finansowania wskazuje na to, że ta platforma dalej ma jakiś pomysł na siebie i zapewne wszystko pójdzie ku temu, by podtrzymać odpowiedni poziom zaangażowania. Nie oczekujcie jednak, że Snapchat po tym zmieni się w platformę bardziej... ambitną. To dalej będzie serwis, gdzie wrzucimy mniej lub bardziej śmieszny film lub mniej lub bardziej ciekawe ujęcie z mniej lub bardziej błyskotliwym podpisem lub zestawem buziek. Pamiętacie, co mówiłem o Allo i Duo? To rzeczy dla młodych ludzi, którzy mają inne potrzeby, niż my - raczej starsi i młodsi wyjadacze w technologiach. Nas Snapchat nieszczególnie może kręcić, ale nastolatków już tak. A to oni kiedyś staną się pełnoprawnymi konsumentami i zajmą nasze miejsce.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama