Tinder Social to testowana jedynie na terenie Australii nowości w aplikacji pozwalająca na organizowanie grupowych spotkań/randek. Jak się okazuje, wraz z nią w Tinderze pojawiła się inna nowość, w konsekwencji której można łatwo poznać listę znajomych z Facebooka, którzy sięgneli po Tindera.
Cała sprawa rozbija się właśnie o grupy, do których użytkownicy Tindera są przypisywani automatycznie. Wtedy własnie aktywowana jest funkcja wyszukiwania i proponowania znajomych, z którymi posiada się połączenie na Facebooku. Listy te są publiczne i wszyscy znajomi z sieci społecznościowej Marka Zuckerberga są w stanie dodać nas do takiej grupy bez naszego pozwolenia, a także... zobaczyć nasz pełny profil. W łatwy sposób można też sprawdzić, którzy ze znajomych z Facebooka są już obecni w danej grupie.
W ustawieniach aplikacji istnieje co prawda opcja wyłączająca dodawanie nas do grup przez inne osoby, ale jak zwracają uwagę użytkownicy Tindera, działa to w odwrotny sposób niż powinno. Taką możliwość powinniśmy aktywować świadomie, a nie wyłączać na życzenie. Co ciekawe, przy zakładaniu konta widnieje komunikat informujący o zachowaniu prywatności - nikt z Facebooka nie powinien dysponować możliwością wyświetlania takich informacji.
Jak komentuje tę sytuację Tinder? "Istnieje możliwość zrezygnowania z funkcji dodawania do grup, a około 70% naszych użytkowników i tak korzysta z aplikacji z polecenia znajomych, więc nie jest to żadnym sekretem." Ja z Tindera nie korzystam, ale rozumiem oburzenie użytkowników aplikacji. Czy doczekamy się jakiejkolwiek reakcji ze strony włodarzy Tindera, poza tymi mętnymi wyjaśnieniami?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu