Seriale

Jazda bez trzymanki od twórców "Domu z papieru". Recenzujemy "Sky Rojo"

Konrad Kozłowski
Jazda bez trzymanki od twórców "Domu z papieru". Recenzujemy "Sky Rojo"
3

Twórcy "Domu z papieru" mają coś dla spragnienych wrażeń i zwrotów akcji widzów. "Sky Rojo", debiutujące jutro na Netflix, to prawdziwa jazda bez trzymanki, ale nie każdemu spodoba się tego rodzaju chaos.

Twórcy Domu z papieru wracają z nowym serialem

Samo to, jak globalnym hitem stał się "Dom z papieru" zasługuje na miano fenomenu. Serial budzący skrajne opinie - jedni go kochają, inni nie dostrzegają żadnej wartości - notuje świetne wyniki oglądalności z każdym kolejnym sezonem, dlatego nie powinniśmy się dziwić, że Netflix rozszerza współpracę z osobami odpowiedzialnymi za jego stworzenie.

Nowy serial CANAL+ jak skandynawski kryminał. KLANGOR na zwiastunie i z datą premiery

Znany duet - Alex Pina i Esther Martínez Lobato - wraca z nowym serialem, podczas gdy fani czekają na następne odcinki "Domu z papieru". Przy okazji przypomnę, że nie jest to pierwszy odrębny projekt tej dwójki, bo wcześniej zaserwowali nam także "White Lines". Niestety, serial nie przyjął się tak dobrze, jak sobie tego życzono, choć muszę przyznać, że pomysł na fabułę był całkiem ciekawy. Szkoda tylko, że rozwinięcie akcji i bohaterów się nie powiodło.

Sky Rojo to słodko-gorzka historia pełna akcji

W przypadku "Sky Rojo" nie będziemy jednak zagłębiać się w tak dramatyczną i poważną historię, jak w "White Lines". Co więcej, czas trwania sezonu i odcinków to zupełnie inna kategoria, ponieważ każdy epizod trwa około 25 minut, a sezon składa się z ośmiu odcinków. Szybka matematyka pozwoli Wam więc się przekonać, że całość trwa jakieś 200 minut. W dobie sympatii do dzielonych historii przyjęcie takiego modelu dystrybucji nie jest niespodzianką, ale jestem ciekaw, czy w ogóle rozważano wprowadzenie na rynek filmu zamiast serialu.

Nawet nie zauważyliście, że Netflix w Polsce zmienił ofertę

Nie mam żądnych wątpliwości, że nadrzędnym celem "Sky Rojo" jest zaserwowanie widzom czystej rozrywki. Fabuła skupia się bowiem na trójce kobiet, które postanawiają uciec z domu publicznego, gdzie pracują na co dzień, ale walka o ich wolność będzie znacznie trudniejsza, niż im się wydawało. Prowadzący ten interes Romeo (Asier Etxeandia) jest alfonsem i właścicielem placówki, dlatego nie może sobie pozwolić na taką stratę. W pogoń za Coral, Wendy i Giną (Verónica Sánchez, Lali Espósito, Yany Prado) wysyła więc Moisésa (Miguel Ángel Silvestre) i Christiana (Enric Auquer).

Latynoska miazga, która może Wam się spodobać

Tutaj tak naprawdę zaczyna się robić ciekawie, ponieważ serial oparto na czarnym humorze i bezpardonowości działań bohaterów. Nie wszystko, co zobaczycie, będzie można racjonalnie wyjaśnić, szczególnie niektóre zachowania poszczególnych postaci, ale przyjmuję, że takie miało być "Sky Rojo". Zabawne, wybuchowe i zaskakujące. Hiszpańskie słowa wypowiadane z prędkością kul opuszczających karabin maszynowy nadają całości odrobinę egzotycznego klimatu, dzięki czemu w trakcie seansu czuje się pewną lekkość i brak przymusu, by potraktować to co widzę całkowicie na serio. To pewien urok tego rodzaju produkcji i twórcom udało się to dobrze wykorzystać.

Te 3 filmy mogą zdefiniować Netfliksa na lata. Najbardziej wyczekiwane produkcje

"Latynoska miazga" to chyba najlepsze określenie tego serialu, więc w pełni zgadzam się z nazewnictwem przyjętym przez Álexa Pinę i Esther Martínez Lobato. "Sky Rojo" to specyficzna produkcja, wobec której można przejść obojętnie, ale jestem przekonany, że nie zabraknie widzów, którzy po ostatniej scenie zakrzykną "chcę więcej!". Taka niezobowiązująca rozrywka pełna akcji, drinków i promieni słońca może być najlepszym pomysłem na ponury wieczór/weekend, ale o tym, czy jest to coś dla Was, przekonacie się już po pierwszych 10 minutach seansu.

"Sky Rojo" debiutuje na Netflix 19 marca.

 

 

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu