Felietony

Jak sprzedać dużo flagowców? Wystarczy pokazać "taniego" high-enda

Albert Lewandowski
Jak sprzedać dużo flagowców? Wystarczy pokazać "taniego" high-enda
13

Ostatnie miesiące świetnie pokazały, że flagowce drożeją już do trudno akceptowalnego poziomu i zarzut ten można głównie kierować do liderów rynku. Najbardziej jednak zaskakuje, że to oni odkrywają sens tanich high-endów. Dzięki temu na jesień doczekamy się zaskakującej nowości w postaci Samsunga Galaxy Note 10e.

Walcząc ze zbyt wysokim cenami

Obecnie topowe produkty od Apple, Huawei i Samsunga nie są tanie i naprawdę trudno logicznie uzasadnić ich wysokie ceny, nie zwracając uwagi na prestiż, jaki wynika z samej marki. W tym przypadku niemały koszt zakupu wynika z mitycznego wręcz bycia premium. Cudowne jest jednak to, jak sami producenci potrafią walczyć z problemami, które wynikają z ich polityki cenowej oraz produktowej. Muszę tu również przyznać, że nowa strategia okazuje się być przy okazji niezwykle skuteczna.

Mianowicie chodzi tu o tańsze odmiany flagowców. Mnie jako konsumenta to niezwykle cieszy, ponieważ w miarę rozsądnej cenie można nabyć świetny sprzęt, który nieszczególnie odstaje od wyżej pozycjonowanego rodzeństwa. Owszem, jeszcze bardziej opłaca się postawić na sprzęt od firm, które celują w stosunek możliwości do ceny, jednak nie każdemu będą one odpowiadać.

Najpierw mieliśmy iPhone'a. Xs i Xs Max to świetne urządzenia, aczkolwiek nie powiedziałbym, że warte wydania na nie ponad cztery tysiące złotych i tu pewnym rozwiązaniem pozostaje tańszy Xr. Myślę, że dla wielu osób to propozycja znacznie łatwiejsza do zaakceptowania. Dalej mamy Samsungi Galaxy S10 i S10 Plus - są za drogie? Nic nie szkodzi, Koreańczycy zadbali jeszcze o S10e, wydający się być wciąż najbardziej sensownym wyborem z całej trójki.

Samsung Galaxy Note 10e? Tym razem może się udać

Podział na wariant drogi i topowy oraz tańszy i wciąż flagowy pojawi się jeszcze przy Samsungu Galaxy Note 10. Mianowicie firma planuje wprowadzić do sprzedaży odmianę mniejszą z 6,4-calowym, zamiast 6,7-calowego, ekranem Super AMOLED, który równocześnie byłby do nabycia w niższej cenie. Tym samym Samsung chce zaoferować coś o mniejszych wymiarach. Moim zdaniem świetna decyzja, ponieważ ciągle rosnące wymiary Note'ów stałyby się już przeszkadzające w codziennym użytkowaniu.

Co ciekawe, sam pomysł na mniejszego Galaxy Note wcale nie jest nowy. Podobne doniesienia pojawiały się już w 2013 roku, kiedy to mówiło się o Samsungu Galaxy Memo z 4,5-calowym ekranem Full HD, Snapdragonem 400, 2 GB RAM, aparatem 8 Mpix i rysikiem S-Pen w zestawie, ale finalnie nic z tego nie wyszło.

Jeżeli natomiast chodzi o segment flagowców, to trend dzielenia topowych modeli na tańsze oraz droższe w markach premium wciąż będzie się umacniać i w ten sposób sztandarowe produkty dalej będą mogły drożeć, przynajmniej na to wskazuje bieżąca sytuacja rynkowa. Interesujące jest także to, czy klienci zaakceptują wysokie ceny składanych smartfonów, których koszt produkcji będzie spadać, ale niekoniecznie musi się to przekładać proporcjonalnie na spadek cen rynkowych. Tu również widzę ogromne szanse dla mniejszych graczy, żeby skutecznie walczyć z aktualnymi liderami.

źródło: Phone Arena

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu