Samsung chwilę po wypuszczeniu Androida 13 na rynek aktualizuje linię swoich średniaków Galaxy A. Tak właśnie powinno to wyglądać.
Samsung pokazuje, jak to robić. Xiaomi, Oppo i reszta - patrzcie i uczcie się
Jeżeli kupujemy średniopółkowy telefon, musimy liczyć się z pewnymi kompromisami, na które musiał pójść producent, żeby zaoferować urządzenie w takiej, a nie innej cenie. I najczęściej wychodzi im to świetnie, ponieważ dzisiejsze średniaki to urządzenia z najczęściej bardzo dobrym ekranem (OLED z wyższym odświeżaniem), solidnym zestawem aparatów (także dobrymi zdjęciami nocnymi) przyzwoitym procesorem pozwalającym na szybkie działanie i dużą baterią wspartą szybkim ładowaniem. Owszem, kilku funkcji brakuje i zawsze będzie brakowało - zawsze będą wykonane z materiałów "mniej premium", zdjęcia nigdy nie doskoczą do poziomu flagowego, a w oprogramowaniu będzie brakowało części funkcji, ale są to kompromisy, na które większość ludzi spokojnie będzie chciała pójść, ponieważ w zamian dostają telefon, który bardzo przyjemnie się używa.
Jednak jest jeden obszar, gdzie średniaki to wciąż ogon
W ostatnim czasie bardzo dużo mówiło się o tym, jak ważne dla żywotności urządzenia są aktualizację. Z jednej strony naciska na nie Unia Europejska, chcąc zagwarantować, by każdy smartfon otrzymał przynajmniej 3 nowe wersje Androida w dwa miesiące po premierze. Z drugiej, producenci w końcu zauważyli, że użytkownicy uciekają im do Apple, gdzie kupują smartfon i mają spokój na 6 lat, ponieważ ten producent faktycznie dba o wypuszczone sprzęty. Dlatego jak jeden mąż zaczęli podczas premier ogłaszać, że od teraz zajmują się także wspieraniem wypuszczonych urządzeń - Oppo oferuje 3 lata wsparcia, Samsung - 4. I o ile jest to zapewne w jakimś względzie prawda, to w kontekście całej branży aktualizacje kuleją. Android 12 po roku był chociażby na znacznie mniejszym odsetku urządzeń niż Android 11, co zapewne ma związek z tym, że przez problemy z półprzewodnikami i inflację ludzie po prostu kupili mniej nowych smartfonów, a to przecież najpopularniejszy sposób na zdobycie nowej wersji Androida.
Dlatego też obecny klimat w przypadku smartfonów wygląda tak jak wygląda - nowy Android pojawia się w miarę po premierzy tylko na flagowcach, a średniaki, które stanowią przecież największy odsetek kupowanych urządzeń widzą go bardzo późno, a najczęściej po jednej aktualizacji - wcale. I tutaj właśnie pojawia się jedyny obecnie wyjątek na rynku, który pokazuje całej branży, jak faktycznie należy postępować - Samsung. Koreańska firma nie tylko superszybko wdrożyła Androida 13 na swoich urządzeniach Galaxy S i Galaxy Z, ale też - aktualizacje otrzymuje właśnie linia A z Galaxy A53 na czele. Jednocześnie - dużo droższych modeli, które w tym czasie wypuściła konkurencja zobaczy Androida 13 za kilka miesięcy, bądź... w ogóle.
Fakt terminowej aktualizacji średniaków jako jedyna firma na rynku to olbrzymi plus dla Samsunga i pokazanie dobrych praktyk. Mam szczerą nadzieję, że podobnie jak w przypadku innych aspektów - baterii, ładowania i rozdzielczości aparatów - utrzymanie posprzedażowe telefonów stanie się elementem konkurencji między producentami, ponieważ na tym bezpośrednio zyskujemy my - konsumenci.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu