LG w świecie smartfonów nie ma już z nami na rynku od dłuższego czasu. Obiecali jednak dbać o swoich klientów i robią to lepiej, niż firmy, które wciąż są na rynku.
Jeżeli ktoś czyta mnie regularnie, zapewne pamięta, że półtora roku temu zamiast wybrać któregoś z obecnych średniaków, postawiłem na tani, używany, eksflagowy smartfon LG. Zrobiłem to z kilku powodów - przede wszystkim wierzę, że dzięki temu można żyć trochę ekologiczniej, produkując mniej elektrośmieci, a także - oszczędniej, ponieważ ten telefon bije na głowę wszystkie nowe urządzenia, które wtedy znajdowały się w jego półce cenowej. Oprócz tego jestem mocnym adwokatem tego, by swoje sprzęty używać jak najdłużej, dlatego też mój zakup był pewnego rodzaju pokazaniem, że jak najbardziej da się to zrobić i jest to pod wieloma względami lepsza opcja, niż wybór nowego telefonu z salonu.
Niestety (albo stety) jestem też adwokatem tego, by producenci wspierali swoje telefony
Wielokrotnie na łamach Antywebu podkreślałem, że producenci, którzy zapominają o swoich smartfonach w dwa dni po wypuszczeniu ich na rynek, są jednym z głównych powodów, przez które ludzie zmieniają w innym wypadku wciąż sprawne telefony. Aktualizacje wnoszą do smartfonów często bardzo przydatne funkcje i jeżeli ich nie ma, jedynym rozwiązaniem dla klientów jest kupno nowego smartfona (co oczywiście, jest jednym z powodów, dla których ich nie ma). Wracając jednak do LG - mój model kupiłem krótko po tym, jak firma ogłosiła swój koniec na rynku smartfonów. Było to trochę kontrintuicyjne, ponieważ, jeżeli zależy mi na aktualizacjach i wsparciu, nie powinienem brać smartfona od firmy, która się właśnie zwija z rynku
Jednak LG złożyło swoim klientom pewną obietnicę, a mianowicie - że będzie wspierało wypuszczone już urządzenia, nawet w kontekście nowej wersji Androida. Wypuściło nawet specjalną tabelkę pokazującą, który telefon otrzyma wersję 12, a który - 13. Chciałem w to wierzyć, choć byłem nieco sceptyczny. Skoro firma taka jak Nokia nie potrafiła przeprowadzić aktualizacji, a trzyma się na rynku, to nie miałbym wielkich pretensji jeżeli LG nie wywiązałoby się ze swoich zobowiązań. Zwłaszcza, że miesiące mijały i o ile w tym czasie na telefon trafiały poprawki bezpieczeństwa (całe dwie) to nowej wersji systemu ani nie było widać, ani też słychać. Kiedy na rynek trafił Android 13, trochę porzuciłem nadzieję na to, że coś się w tej materii zmieni.
LG jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Bo aktualizacja faktycznie nadeszła
Owszem, z rocznym poślizgiem, ale w końcu Android 12 trafił na mój telefon. Wraz z nim przyszła optymalizacja wydajności (telefon wydaje się działać płynniej niż wcześniej, zauważyłem, że inne osoby też zwracają na to uwagę), nowe funkcje bezpieczeństwa (szczególnie nowy system pozwoleń), delikatne zmiany wizualne (niestety bez Material You) i delikatne usprawnienia w kwestii aparatu. Nie jest to nic, co stawiałoby użytkowanie smartfona do góry antenką, ale razem stanowi to solidny pakiet poprawek, który w połączeniu z aktualizacją bezpieczeństwa z września pozwoli korzystać z telefonu przyjemniej, niż gdyby miał on się nigdy nie pojawić.
Co więcej, ta aktualizacja oznacza, że korporacja, która od półtora roku nie wyprodukowała żadnego telefonu, była w stanie zaoferować trzy kolejne wersje systemu dla swoich urządzeń (LG G8s zadebiutował z Androidem 9), podczas gdy większość współczesnych marek ma wciąż problem nawet z dwiema. Na Antywebie często skupiamy się na tym, że firmy nie dowożą obiecanych rezultatów, więc miło od czasu do czasu powiedzieć, że firma wywiązała się ze swoich zobowiązań :)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu