Coraz więcej marek romansuje z tworzeniem własnych układów. Czy to oznacza koniec dominacji Qualcommu i Mediateka?
Kolejna firma będzie miała swój własny procesor. Qualcomm zagrał i przegrał?
Premiera zeszłorocznego Pixela od Google była pod wieloma względami przełomowa. Po pierwsze, był to pierwszy moment w którym telefon marki (po latach) uzyskał ogólnoświatową aprobatę. Pixele są nie tylko lubiane, ale też - w końcu nieźle się sprzedają. Jednak były też kamieniem milowym w innej kwestii, a mianowicie - miały pod maską opracowywany od długiego czasu w laboratoriach Google procesor Tensor. To z kolei czyni Google jednym z niewielu producentów na świecie niezależnych od urządzeń Qualcomma, Mediateka i Unisoca, który przez pandemię i problemy w dostawie pojawia się w coraz większej liczbie smartfonów. Sam Tensor może nie zerwał nikomu czapki z głowy ale był iskrą, przykładem, że można nawet będąc niewielkim producentem postarać się o swój własny czip i skutecznie wprowadzić go na rynek. No i się zaczęło.
Przede wszystkim - dlaczego to takie ważne
Nie wiem czy pamiętacie, ale dwa lata temu sieć obiegła informacja odnośnie tego, o ile wzrosły ceny topowych układów Qualcommu. Firma uzasadniała podwyżki koniecznością dołożenia do swoich SoC modułów 5G. To z kolei spowodowało, że stale szukający oszczędności producenci zwrócili się do konkurencji, czyli MediaTeka i w zeszłym roku zobaczyliśmy część topowych modeli, jak chociażby Xiaomi 11T właśnie z tą rodziną procesorów. Jednocześnie, chwilę później branżę dopadł kryzys półprzewodników, i wiele premier było wręcz zagrożonych. W takim klimacie na scenę wjechało Google, prezentując swój własny autorski procesor Tensor. Tuż po tamtym wydarzeniu świat obiegły informacje, że wiele marek zaczyna pracować także nad swoim SoC - wśród nich dwie największe to Xiaomi i Oppo.
I uważam, że jest to bardzo dobra sprawa. Wszystko dlatego że duopol Mediateka i Qualcommu nie służy nikomu oprócz tych dwóch marek. Oczywiście - swoje procesory ma też Samsung, a jeszcze do pewnego momentu na scenie liczył się także Huawei. Jednak Exynosy od jakiegoś czasu nie mają dobrej prasy, Kiriny praktycznie nie liczą się jako konkurencja. Świeża krew w postaci Google była impulsem dla reszty, że właśnie tędy prowadzi droga, jeżeli firma chce mieć zabezpieczoną przyszłość. Bliżej jest tego obecnie Xiaomi, które już teraz romansuje z własnymi układami. Jednym z nich jest Surge P1, czyli specjalny mikroprocesor odpowiadający za ładowanie, dzięki któremu smartfony marki mogą przyjąć aż 120 W mocy. Za kulisami trwa więc wyścig. W 2023 swoje SoC ma oficjalnie pokazać Oppo i układ ten ma być wyprodukowany w 3 nm procesie technologicznym.
Czy Qualcomm zagrał i przegrał?
Pomimo tego, że w tym temacie jest jeszcze wiele niewiadomych, wyobraźmy sobie co by było, gdyby obie powyższe firmy faktycznie wypuściły swoje SoC. Oppo zapewniłoby procesory dla innych marek BBK - realme, Vivo czy OnePlusów. Xiaomi natomiast - dla Redmi i POCO. Już samo to sprawia, że duża część zapotrzebowania rynku na topowe układy zostaje zaspokojona. Samsung ma bowiem Exynosy a Pixele - Tensory. Zostają więc producenci tacy jak Motorola, Nokia, Asus czy HTC - zdecydowanie za małe marki by zaspokoić podażowe możliwości giganta. Co więcej, te marki także w dużej mierze (oprócz Asusa i niektórych Motoroli) celują raczej w średnią półkę, przez co efektywność kosztowa jest dla nich tym bardziej istotna. Jednocześnie, wiele osób widzi, co stało się z Huawei'em. Owszem, fakt tworzenia własnych procesorów nie uratował go przed upadkiem (bo wciąż korzystał z amerykańskich technologii). ale brak bezpośredniej zależności od Qualcommu będzie w razie ewentualnego spięcia na linii Chiny-USA bardzo dużą zaletą.
Nie da się ukryć - chociaż pod względem sprzedaży rynkowym liderem jest Mediatek, to Qualcomm co roku produkuje najszybsze procesory i wątpię, by w kwestii czystej wydajności konkurencja się do niego zbliżyła w najbliższym czasie. Jednak jednocześnie są to procesory coraz droższe, a także posiadające sporo wad, chociażby w kwestii efektywności cieplnej. Dodatkowo ze wszystkich stron widzimy sygnały, że tak duża moc jest w smartfonach... niepotrzebna. Po prostu nie ma jej gdzie wykorzystać i obniżenie szczytowej wydajności nie będzie dla klientów zauważalne. Po trochu widzieliśmy to już w zeszłym roku, gdzie, jak mówiłem, w topowych modelach było coraz więcej Mediateków.
Własne procesory - dobrze czy źle dla branży?
Patrząc na to, co dzięki optymalizacji oprogramowania ze swoimi telefonami potrafi zrobić Apple (chociażby osiągnąć o wiele dłuższy czas pracy na akumulatorze od konkurencji z większymi ogniwami) warto zadać sobie pytanie - czy więcej marek SoC nie pogorszy jeszcze optymalizacji. Jest to pytanie otwarte. Z jednej strony oczywiście tak może być, a z drugiej, jeżeli dziś na rynku mamy takie twory jak Snapdragon 778G+ czyli któraś z kolei inkarnacja 778, to myślę, że i tak w tej kwestii dużo się nie pogorszy. Ba, myślę, że jeżeli topowe modele 4 marek będą zasilane jednym SoC, proces optymalizacji może być nawet łatwiejszy.
Dlatego też mocno czekam, aż ktoś (czyt. Xiaomi/Oppo) pójdzie śladami Google. Czekam też na reakcję branży w której przez 10 lat dominowały dwie marki. Być może ich czas właśnie dobiega końca.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu