Felietony

Dwa ekrany czy jeden wyginany? Które podejście jest lepsze?

Krzysztof Rojek
Dwa ekrany czy jeden wyginany? Które podejście jest lepsze?
6

Rozkładane smartfony powoli zaczynają przebijać się do masowego rynku konsumenckiego. Mając do wyboru jeden giętki ekran bądź dwa przedzielone zawiasem warto zadać sobie pytanie - który z tych pomysłów sprawdzi się lepiej.

Jednym z najfajniejszych aspektów śledzenia rozwoju technologii mobilnej jest możliwość obserwowania, jak różni producenci proponują nam kompletnie inne od siebie rozwiązania tego samego problemu. Tak było np. w przypadku przedniej kamerki, gdzie mogliśmy obserwować zupełnie odmienne koncepty na jej umieszczenie. Teraz podobną sytuacje mamy w przypadku prób zawarcia przestrzeni roboczej tabletu w wymiarach choć trochę zbliżonych do klasycznego smartfona. Z jednej strony mamy podejście większości producentów smartfonów. Huawei, Motorola, Samsung, Xiaomi i spółka zdają się mówić jednym głosem - przyszłość należy do wyginanych ekranów. Drugi obóz jest zdecydowanie mniejszy, ponieważ póki co są w nim LG i Microsoft. Ci z kolei twierdzą, że to dwa osobne ekrany są tym, co uszczęśliwi konsumentów. I moim zdaniem, póki co, to właśnie ci drudzy mają rację.

Zanim jednak zaczniemy, małe wtrącenie, żeby nie było, iż nie uprzedzałem. W przypadku składaków w chwili obecnej zarówno jednych jak i drugich jest na tyle mało na rynku, że wnioski siłą rzeczy oparte są o obserwację i przewidywania dotyczące konkretnych modeli. Nie chcę tu jednak mówić o tym, czy smartfon A jest lepszy od smartfonu B, ale pokazać, co myślę o samych koncepcjach na ich działanie.

To jak to będzie z tą trwałością?

To, co rzuca się w oczy, porównując ekrany składane do tych z dwoma wyświetlaczami, to oczywiście trwałość obu rozwiązań. Nie ma póki co na tym świecie takiego elastycznego OLEDu, który wytrzymałby tyle co tradycyjny zawias. Ze względu na to, że składaki kosztują obecnie astronomiczne pieniądze i są urządzeniami nowymi, to problem ten nie jest oczywiście jeszcze szeroko znany. Jestem jednak przekonany, że już za rok czy dwa właściciele Galaxy Foldów i Motoroli Razr zaczną szturmować serwisy, próbując oddać swoje modele na gwarancję, ponieważ ich wyświetlacze przestały funkcjonować. Problem stanie się jeszcze dotkliwszy, kiedy za produkcję składaków zabiorą się firmy próbujące dostarczyć jak najwięcej za jak najmniej, jak np. Tencent.

Z drugiej strony mamy konstrukcje z dwoma, zabezpieczonymi szkłem ekranami opartą o solidny zawias. Zanim jednak skwitujecie "OK, Boomer", zauważcie, że nie twierdzę, że ten sposób zawsze będzie trwalszy. Po prostu patrząc na modele jednoekranowców. które są obecnie zarówno w produkcji jak i w fazie konceptu, to lista ich potencjalnych problemów jest po prostu dużo dłuższa. Mamy na niej chociażby dostawanie się kurzu i wody pod ekran, uszkodzenie się wyświetlacza w miejscu zgięcia, czy wady skomplikowanego zawiasu. Obecnie Foldów i innych tego typu urządzeń używają albo dbający o nie entuzjaści, albo osoby o tak wypchanym portfelu, że wymiana urządzenia na nowe nie jest dla nich aż takim problemem. Kiedy jednak wyginające się smartfony stanieją do poziomu, w którym stać będzie na nie wszystkich, spodziewam się naprawdę sporej i niezbyt kulturalnej debaty na temat ich trwałości.

Produktywność - plus po stronie dwóch ekranów

Przede wszystkim - pamiętajmy, że składane smartfony to nie tylko Fold, ale też Z Flip oraz Razr. Dlatego mówienie o produktywności w tej kategorii produktowej zależy od jednej rzeczy - o jakim sposobie rozkładania urządzenia mówimy. Jeżeli w takim jak Razr, to jakakolwiek poważniejsza praca na nim raczej nie wchodzi w grę. Jeżeli tak jak Fold - ma ona więcej sensu, ale wciąż w mojej opinii i tak pozostaje w tyle za propozycją Microsoftu. Patrząc jednak na to, jak firma przedstawiła swój pomysł na Surface Neo, jestem przekonany, że w bezpośrednim porównaniu w takich zadaniach jak tworzenie i obróbka dokumentów, zbieranie, katalogowanie i przesył informacji, czy np. wideokonferencje sprawdzi się on po prostu lepiej. Po pierwsze - ponieważ dwa ekrany umożliwiają lepszą kontrolę nad aplikacjami (nie ma ryzyka, że nam się coś odepnie, przesunie czy zmiejszy jak w przypadku rozwiązań software'owych).

Po drugie, co wiąże się z tym co mówiłem wcześniej, dwuekranowce pozwalają na pracę bez martwienia się o samo urządzenie. Pamiętajmy bowiem, że z takiego Surface Duo nie będziemy korzystać w domu, gdzie te same zadania możemy wykonać na komputerze. Jest on bardziej przeznaczony dla osób, które ciągle są w ruchu i potrzebują wykonać swoje zadania w podróży z jednego spotkania służbowego na drugie. Jak już sobie ustaliliśmy wcześniej - składane smartfony w tym wypadku nie są po prostu dobrymi kompanami. Od smartfona na którym się pracuje wymagamy tego, by można było na nim polegać. Jeżeli od naszej pracy dużo zależy, nie możemy sobie pozwolić by zepsuł się on w momencie, w którym będziemy go potrzebować. Dlatego osoby, które naprawdę chcą na takich urządzeniach pracować zapewne wybiorą rozwiązanie mniej efektowne, ale za to - bardziej efektywne.

Konsumpcja treści - to raczej oczywiste. Chyba...

Jedną rzecz trzeba smartfonom z giętkim wyświetlaczem oddać - oglądanie filmów na ich dużym ekranie zawsze będzie wygodniejsze, niż na urządzeniach takich jak Surface Neo czy LG z Dual Screen. Zarówno podejście Samsunga jak i Huaweia pozwala uzyskać więcej niezakłóconej przestrzeni do konsumpcji treści względem rozmiarów urządzenia po złożeniu. Ekrany w tych smartfonach także chwalone są za jakość wyświetlanego obrazu, więc w tym wypadku nie można się do czegokolwiek przyczepić. Jedyne, co w tej kwestii mnie interesuje, to to, czy po pół roku użytkowania przez przeciętnego Kowalskiego, obraz na ekranie pełnym wgnieceń i rys będzie prezentował się tak samo dobrze. O ile w przypadku urządzeń zaginanych do środka można bowiem jeszcze mówić o jakiejś ochronie ekranu, tak nie ma szans by Mate X po roku prezentował się równie dobrze jak w dniu premiery. Jeżeli więc producenci nie zrobią nic z kwestią zabezpieczenia rysującego się od paznokci wyświetlacza, to składaki mogą mieć duży problem ze swoim największym atutem.

Werdykt na dziś: dwa ekrany. Werdykt na jutro....

Podsumowując - moja decyzja w kwestii werdyktu będzie dość przewrotna. Uważam bowiem, że finalnie technologią, która z tego boju wyjdzie zwycięsko jest... zawijany ekran. Tyle tylko, że jeszcze nie teraz. Na chwilę obecną dużo lepszym wyborem jest telefon z dwoma wyświetlaczami - będzie on trwalszy, lepszy do multitaskingu a i filmy czy gry na nim zawsze będą wyglądać tak samo. Elastyczne wyświetlacze to jednak przyszłość. Jeżeli wierzyć zapewnieniom takich firm jak TLC już niedługo będziemy mogli mieć np. telefon który się nie składa, a rozwija. W teorii pozwoli to tworzyć urządzenia, które po złożeniu mają nie dwa, ale np. 4 razy mniejsze wymiary - coś czego dwuekranowce nigdy nie będą w stanie zrobić.

Główny problem z giętkimi smartfonami leży jednak w tym, że to wciąż prototypy. Bardzo zaawansowane prototypy, które sprzedawane za astronomiczne kwoty czynią z ich użytkowników beta-testerów. Galaxy Fold nie pozbędzie się swoich wad w następnej generacji, ani nawet w jeszcze następnej. To będzie proces, który może zająć sporo czasu, ale który w końcu się uda. Inżynieria już nie raz pokazywała na co ją stać. Miało się nie dać polecieć na księżyc? Dało się. Miało się nie dać stworzyć sztucznej inteligencji? Dało się. Przy tym stworzenie giętkiego materiału równie odpornego jak szkło wydaje się być dziecięcą igraszką.

Jednak dopóki on nie powstanie, moim zdaniem dwuekranowce będą lepsze.

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu