Skoda Kodiaq na 2021 rok doczekała się istotnego odświeżenia: w opcjach pojawił się system Travel Assist, adaptacyjne i matrycowe reflektory LED, a jakość wykończenia wnętrza uległa istotnej poprawie. Odświeżona została też paleta silników. Podczas pierwszych jazd próbnych mieliśmy okazję zapoznać się także z nowym Kodiaqiem RS, który tym razem ma silnik benzynowy. Zapraszam.
Nowa Skoda Kodiaq 2021 z Travel Assist i matrycowymi reflektorami LED. Pierwsza jazda próbna
Skoda Kodiaq to pierwszy tak przestronny SUV tego producenta – w opcji może być 7-osobowy. Już w roku jego premiery rynkowej (2017) oferował niezwykle zaawansowane rozwiązania jak półautonomiczną jazdę drogami szybkiego ruchu, zaawansowane i rozbudowane systemy wykrywania i unikania zagrożeń (np. system „Front Assist”) czy nowoczesny system inforozrywki. Po kilku latach przyszła pora na lifting, który nie kończy się na odświeżeniu wyglądu (inna stylistyka tylnego i przedniego pasa wraz z nowymi kloszami lamp), ale także na doposażeniu Kodiaqa w nową i bardziej zaawansowaną elektronikę.
Travel Assist
Nowa Skoda Kodiaq 2021/2022 wyposażona została w system Travel Assist. Łączy on adaptacyjny tempomat wraz z aktywnym asystentem utrzymania na zajmowanym pasie ruchu i systemem wykrywania ograniczeń prędkości i ukształtowania drogi. To oczywiście doskonale nam znany system m.in. z takich aut jak odświeżony Volkswagen Passat (tam Travel Assist miał swoją premierę) czy najnowsza Skoda Octavia. Ktoś powie: „zaraz, przecież Skoda Kodiaq potrafiła samodzielnie jechać autostradą” i będzie miał rację. Istotnie, Kodiaq przed liftem miał już adaptacyjny tempomat i asystenta pasa ruchu, które ze sobą współpracowały, ale były to rozwiązania trochę mniej rozbudowane i mniej skutecznie działające.
Skoda Kodiaq wraz z Travel Assist przede wszystkim działa skuteczniej niż wcześniej, co objawia się m.in. lepszym wykrywaniem linii na drodze (także tych żółtych w pobliżu robót drogowych), ale także reaguje na ograniczenia prędkości czy kształt drogi (co widać na zamieszczonym niżej filmie). Prędkość może być dopasowywana do zakrętu czy ronda, do którego się zbliżamy. Dodatkowo – i to jest zasadnicza różnica dla komfortu podróżowania – odświeżony Kodiaq ma kierownicę pojemnościową, która wykrywa czy spoczywają na niej ręce kierowcy. Przekłada się to na dwie rzeczy: po pierwsze wystarczy dotknąć kierownicę (3/4 palcami lub w pełni jedną ręką), by system przestał wzywać do przejęcia kontroli, a to oznacza, że nie trzeba ruszać kierownicą w lewo/prawo by zdjąć takie wezwanie. W poprzednim systemie zdarzało się bowiem, że jeśli w sposób ciągły, przez ponad ~15 sekund, jechaliśmy trzymając w jednym ustawieniu kierownicę, to system i tak uznał, że rąk nie trzymamy. Teraz już to się nie wydarzy. Zobaczcie jak w praktyce sprawuje się Travel Assist w Skodzie Kodiaq:
Travel Assist pozwala również na autonomiczną jazdę w miejskich korkach, czego jednak nie miałem okazji sprawdzić podczas pierwszych jazd próbnych (nie było takich sytuacji drogowych). Dodatkowo, nowa Skoda Kodiaq, śladem innych nowoczesnych aut grupy Volkswagena w sytuacji, gdy kierowca nie reaguje na wezwanie do przejęcia kontroli (np. z powodu tego że zasnął, bądź zasłabł), wykona proces awaryjnego zatrzymania na zajmowanym pasie ruchu.
Reszta systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy działa w pewnym uproszczeniu podobnie, choć skuteczność działania „Front Assist” powinna być lepsza (szerszy zakres prędkości, lepsze wykrywanie sytuacji na drodze). Oczywiście ostrzeganie o ruchu poprzecznym, jak i monitoring martwego pola są dostępne dla Kodiaqa.
Nowa Skoda Kodiaq otrzymała też – wreszcie – w pełni adaptacyjne (matrycowe) reflektory LED. Tego brakowało w rodzinnym SUV-ie. Kamery 360 stopni były już w wersji przed liftem, ale teraz obraz jest lepszej jakości, a sam układ wygodniejszy w użytkowaniu.
Lepsza jakość wykończenia środka
W środku Skody Kodiaq nie zaszły – na pierwszy rzut oka – diametralne zmiany. Układ kokpitu jest niemalże identyczny, podobnie jak rozłożenie elementów. Wciąż mamy do czynienia z wydzielonym panelem przycisków m.in. do obsługi klimatyzacji czy najważniejszych funkcji samochodu, a ekran systemu inforozrywki ma 9,2 cala przekątnej. Różnic jest jednak kilka. Po pierwsze to nowa kierownica, którą znamy już ze Skody Octavii czy odświeżonego Superba. Zamiast klasycznych zegarów, można domówić wirtualny kokpit (cyfrowy zestaw wskaźników) – doskonale znany ze wspomnianego Superba właśnie z kilkoma widokami i całkiem sporymi możliwościami dopasowania widocznych parametrów do potrzeb kierowcy. Podobnie jednak jak w Superbie przełączanie między widokami nie jest jakoś bardzo płynne – przydałby się wydajniejszy procesor. Jest to jednak odczuwalne wyłącznie wtedy, gdy coś chcemy skonfigurować/przełączyć.
Istotnej poprawie uległa jakość wykończenia wnętrza Skody Kodiaq. Wielu użytkowników modelu przed liftem wskazywało na skrzypiącą rączkę od drzwi. Rodzaj tworzywa użytego obecnie jest podobna, ale spasowanie jest dużo lepsze, co eliminuje problem, który trapił wcześniejszy model. Większość elementów, które dotykamy w kabinie wykonana jest z miękkich materiałów: nie tylko guma, ale także miejscami skóra z sensowną ilością pianki pod spodem. Szczególnie miła w dotyku była podsufitka! Fotele, tradycyjnie dla wyższych modeli Skody, mogą być regulowane w szerokim zakresie włącznie z wysokością podparcia ud i były dla mnie bardzo wygodne. Brakuje tylko regulacji długości siedziska. Ilość miejsca w środku jest taka sama jak w Kodiaqu przed liftem, czyli przestrzeni jest naprawdę dużo!
Jak jeździ nowa Skoda Kodiaq?
Większość pierwszych jazd próbnych wykonałem Skodą Kodiaq z silnikiem 2.0 TDI 110 kW (150 KM) z napędem na cztery koła (4x4). Od takiego zestawu nie ma co oczekiwać wciskania w fotel, ale takie codzienne podróżowanie odbywa się zaskakująco sprawnie, a to z tego powodu, że wysoka moc dostępna jest w bardzo szerokim zakresie obrotów. Dopóki nie robimy sprintów z użyciem maksymalnej mocy trudno się w ogóle zorientować, że pod maską siedzi ten słabszy diesel.
Nowa Skoda Kodiaq choć nie doczekała się istotnych zmian w zawieszeniu, to jednak prowadzi się wyraźnie lepiej. Auto jest bardziej zwarte, nie „kładzie się na lusterkach” w zakręcie, a kierowca ma większą pewność prowadzenia. Na dobrą sprawę, nowy Kodiaq prowadził się jakby był autem o segment mniejszym, czego nie można było powiedzieć o poprzedniku. Jednocześnie, zawieszenie sprawiało wrażenie bardziej komfortowego niż poprzednio. Duży wpływ na odbiór auta miały oczywiście opony Continental SportContact, które świetnie radziły sobie na górskich drogach.
Skrzynia biegów całkiem dobrze dobierała przełożenia do aktualnego stylu jazdy kierowcy, choć nawet w sportowym nie ma co liczyć na agresywne podbijanie obrotów podczas hamowania. Jednocześnie, tylko w trybie sportowym system nie aktywuje trybu „żeglowania” po zdjęciu nogi z gazu. Opóźnienie na głębsze dodanie gazu było raczej niewielkie – a w każdym razie mniejsze niż miało to miejsce w autach grupy VW jeszcze 2 lata temu (niedługo po wprowadzeniu normy WLTP).
Podczas prezentacji mieliśmy okazję wybrać się na spory podjazd mocno kamienistą drogą z nasypami odprowadzającymi nadmiar wody, co nie było żadnym wyzwaniem dla napędu 4x4 Kodiaqa. Tryb offroad aktywuje przede wszystkim asystenta zjazdu, co jest przydatne w takich sytuacjach.
Zużycie paliwa? Przejazd z lotniska w Genewie we francuskie Alpy to nie jest optymalny scenariusz użytkowania (jechaliśmy mocno pod górę), ale jak widać po zamieszczonym wcześniej filmie, uzyskałem wynik pomiędzy 5,5 a 6,5 l/100 km, co jak na auto tej wielkości jest świetnym rezultatem! Na właściwsze testy trzeba poczekać do testów na polskich drogach.
Co ciekawe, w ofercie silnikowej Skody Kodiaq nie znajdziemy jednostek wyposażonych choćby w miękką hybrydę. Hybryda Plug-In także nie jest planowana. Najwyraźniej zużycie paliwa jest wystarczająco niskie, by utrzymać odpowiednią średnią dla całego koncernu, a „hybrydowe dodatki” zawsze podnoszą cenę.
Oprócz testowanego przeze mnie 2.0 TDI o mocy 150 KM dostępny jest oczywiście wariant o mocy 147 kW (200 KM) standardowo łączony z napędem na cztery koła i automatyczną skrzynią biegów DSG. Dla osób zainteresowanych jednostkami benzynowymi do wyboru mamy: 1.5 TSI o mocy 110 kW (150 KM) z napędem na koła przednie i skrzynią manualną bądź automatyczną, a także 2.0 TSI o mocy 140 kW (190 KM) z 4x4 i DSG w standardzie. Jeśli to za mało, to pozostaje jeszcze topowy Kodiaq RS m.in. z inaczej stylizowanymi zderzakami:
Skoda Kodiaq RS – tym razem z 2.0 TSI 245 KM
Dotychczas Skoda Kodiaq RS oferowana była z silnikiem diesla (BiTDI) o mocy 240 KM. W obecnych czasach, tak mało przychylnych dla silników wysokoprężnych, Skoda zdecydowała się na podmianę silnika w Kodiaqu RS na jednostkę benzynową. Moc została nieco zwiększona – 245 zamiast 240 KM – przy jednoczesnej redukcji masy, co przekłada się (wg deklaracji) na lepsze przyspieszenie do 100 km/h: teraz wynosi ono 6,5 s.
Jak jeździ Skoda Kodiaq RS? W trybie komfortowym właściwie tak jak „normalny” Kodiaq. Delikatna różnica dotyczy tego, że Kodiaq RS standardowo ma większe felgi, ale komfort resorowania jest niemalże identyczny. Sporo zmienia się jednak podczas ostrzejszej jazdy, szczególnie w trybie sportowym. Wówczas łatwo dostrzec i poczuć zupełnie inne zestrojenie skrzyni biegów, która żwawo reaguje na mocniejsze hamowanie (redukcja biegu) i dłużej utrzymuje silnik na wyższych obrotach. Oczywiście, to w żadnym wypadku nie jest auto aspirujące do sportowego, ale naprawdę żwawa jazda tym autem jest możliwa i nie wiąże się z długim oczekiwaniem na reakcję układu napędowego.
W zasadzie tylko jeden element nie do końca mi odpowiada: żeglowanie w trybie normalnym. Rozumiem jego obecność w „Eco” czy nawet w komfortowym, ale w normalnym (domyślnym po włączeniu silnika) w moim odczuciu w Kodiaqu RS powinno go nie być. Siłą rzeczy po zdjęciu nogi z pedału gazu i ponownym jego wciśnięciu trzeba nieco odczekać na reakcję układu napędowego, co jest związane z koniecznością „wbicia” konkretnego przełożenia skrzyni biegów.
W trybie normalnym da się usłyszeć delikatne podbicie dźwięku wydechu, które wzmaga się w trybie sportowym – jest ono jednak zdecydowanie, naprawdę zdecydowanie mniejsze niż we wcześniejsze odmianie z silnikiem diesla. W trybie komfortowym podbicia nie ma w ogóle, a w trybie indywidualnym można dopasować go wg własnego uznania. Cały zestaw brzmi jednak bardzo dobrze, niezależnie od tego czy z czy bez wzmocnienia – to właśnie zasługa silnika 2.0 TSI, który już na starcie ma całkiem fajny dźwięk i nie trzeba go było zagłuszać.
W środku Kodiaqa RS pojawiły się oczywiście aplikacje przypominające z wyglądu karbon, a fotele bardziej otaczają ciało kierowcy.
Ceny
Nowa Skoda Kodiaq startuje od ceny 112 150 zł za wersję 1.5 TSI z ręczną skrzynią biegów. 2.0 TDI o mocy 150 KM i z napędem na cztery koła to wydatek minimum ~150 tys. zł. Skoda Kodiaq RS dostępna jest w wysokiej wersji wyposażenia i jej cena zaczyna się od 198 tys. zł.
Na koniec
Odświeżona Skoda Kodiaq doczekała się niewielkiej, acz istotnej aktualizacji. Nowszy zestaw systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy był konieczny by móc skutecznie rywalizować z najważniejszymi przeciwnikami. Wreszcie pojawiły się matrycowe reflektory adaptacyjne! Pewne zmiany dotyczą również prowadzenia się tego samochodu – udało się skuteczniej ukryć jego duże wymiary (wyjątkowo przestronne wnętrze) i poprawić komfort jazdy, za co duży plus. Paleta silników wydaje się bardzo dobrze skrojona i powinna zadowolić zdecydowaną większość odbiorców przy zachowaniu bardzo niskiego zużyciu paliwa. Na bardziej szczegółowe testy zapraszam za kilka tygodni, bo nowa Skoda Kodiaq pojawi się w salonach na przełomie lipca i sierpnia 2021 roku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu