Felietony

Nazwy telefonów to dziś kuriozum. Na szczęście jest światełko w tunelu

Krzysztof Rojek
Nazwy telefonów to dziś kuriozum. Na szczęście jest światełko w tunelu
Reklama

Nazwy takie jak "Motorola Moto G 5G Plus" są nie tylko trudne do wymówienia, ale i sprawiają, że większość konsumentów zwyczajnie nie wie, jakie urządzenie się pod nimi kryje. Chciałbym, żeby takich przypadków było jak najmniej.

Nazwa jest nieodłączną częścią produktu i często jej dobór jest bardzo ważny, jeżeli chodzi o końcową sprzedaż produktu. Niestety, jeżeli chodzi o elektronikę użytkową, taką jak monitory, drukarki czy nawet laptopy, to często w tym wypadku jest z tymi nazwami bardzo źle. Jednak niektóre kategorie, jak chociażby smartfony, trzymały się jeszcze w miarę dobrze, stosując proste i w większości - przejrzyste nazewnictwo. Niestety, w ostatnim czasie nałożyło się kilka czynników, które sprawiły, że nazwy i tych urządzeń nie tylko stały się wręcz śmieszne, ale w dużej mierze - wręcz trudne do zapamiętania. Złożyło się na to kilka czynników.

Reklama

Po pierwsze - pojawienie się 5G

Dziś nikt już nie chwali się, że jego urządzenie pozwala odbierać sygnał LTE. Jest to po prostu ogólnie przyjęta norma dla nowo wychodzących urządzeń. Dlatego, aby się od nich odróżnić, smartfony  z łącznością 5G dostały do nazwy obowiązkowy człon "5G". Jako, że nie wszystkie marki jeszcze posiadają takie smartfony, to jestem zdania, że ta moda na obowiązkowe dodawanie 5G szybko się nie skończy. Na tej samej zasadzie często dodawane są do serii poszczególne funkcjonalności: Zoom, NFC czy Power.


Przykłady: Motorola N10 5G, Realme 7 5G, Samsung Galaxy S10 5G

Po drugie - każdy model ma 7 różnych wariantów

Aż chciałoby się powiedzieć "kiedyś było lepiej". I o ile pod kątem sprzętowym różnorodność jest czymś dobrym, to niestety, mało który producent potrafi utrzymać porządek w nazewnictwie, przez co dosyć ciężko się połapać, czym telefony różnią się od siebie. Często dodatkowo ten sam telefon w różnych częściach świata różni się od siebie nazwą, co dodatkowo wprawia w konsternacje, chociażby przy wyszukiwaniu informacji o urządzeniu.


Przykłady: Redmi 9, Redmi 9a, Redmi 9c, Redmi 9 Pro i odpowiednio Redmi Note 9, Redmi Note 9S, Redmi Note 9A, Redmi Note 9 Pro, Redmi Note 9I i (zapewne) wiele więcej.

Po trzecie - premiery co pół roku

Niektóre firmy do powyższego dorzucają jeszcze fakt, że ich premiery odbywają się nie co rok, jak u większości konkurencji, ale co pół roku. Takie "połówki" często mają dopisek "T" po nazwie, co często podwaja jeszcze liczbę modeli z tak samo zaczynającą się nazwą.

Reklama


Przykłady: Xiaomi Mi 10T, OnePlus 9T

Reklama

Po czwarte - wpływ upływu czasu

O tym, że producenci starają się jakoś walczyć z upływem czasu pisałem w tekście o magii okrągłych numerów. Generalnie w momencie, w którym telefony są nazywane numerycznie, wcześniej czy później każdy z producentów dojdzie do cyfry 10 i będzie się zastanawiał, w którą stronę dalej pójść. Samsung zdecydował przeskoczyć z 10 do 20, a następnie numerować dalej. Huawei przeskakuje obecnie co 10 pozycji, niektórzy producenci idą dawnym schematem (Xiaomi), a niektórzy przeskakują wedle uznania wybrane numery (Apple).  To sprawia, że osoba, która nie śledzi rynku może się zastanawiać, gdzie podział się iPhone 9 i 11s czy Samsung Galaxy S14.

Po piąte - przedrostki

Przywykliśmy do tego i często nie zdajemy sobie z tego sprawy, mówiąc np. Samsung S20 czy Motorola G8, podczas gdy pełna nazwa tych urządzeń to Samsung Galaxy S20 i Motorola Moto G8.


I kiedy popatrzymy na wszystkie powyższe przykłady, zobaczymy, że każdy z nich teoretycznie ma swoją funkcjonalną wartość. Żaden z nich z osobna nie jest niczym złym. Niestety, połączenie ich wszystkich razem ze sobą sprawia, że dziś na półkach znajdziemy miedzy innymi takie smartfony jak "Motorola Moto G 5G Plus", "Samsung Galaxy Note 20 Ultra 5G", realme X3 SuperZoom czy "Xiaomi POCO X3 NFC" czy takie sytuacje w której w nazewnictwie Xiaomi pogubił się już zapewne sam producent.

Może jednak niedługo będzie trochę lepiej

Przygotowując przykłady do tego tekstu trafiłem na nieliczne przypadki tego, jak producenci starają się maksymalnie upraszczać swoje nazwy, by te nie były aż tak trudne do zapamiętania przez użytkowników. Tutaj trzeba pochwalić m.in. Redmi  za model Note 9T i Sony za Xperie 1 II. Telefony te posiadają łączność 5G, ale producent nie zawarł tego w nazwie, prawdopodobnie właśnie dlatego, żeby ją uprościć. Dodatkowo, jest kilku producentów, którzy w tym momencie "rebootują" swoje serie, dając im nowy początek (LG Velvet), przez co jest szansa, że w niedługiej przyszłości zobaczymy nieco więcej lepszych nazw. Często bowiem zdarza się, że pod kuriozalną nazwą kryje się bardzo dobre urządzenie, którego konsumenci nie odkryją ze względu właśnie na to, jak producent je oznaczył.

Reklama

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama