Twitter

"Przyznaję się do błędu". Tak Musk drwi ze zwolnionych pracowników

Piotr Kurek
"Przyznaję się do błędu". Tak Musk drwi ze zwolnionych pracowników
3

Elon Musk nie lubi krytyki. Każdy, kto otwarcie stwierdzi, że nowy szef Twittera się myli lub wprowadza opinię publiczną w błąd, traci swoje stanowisko. Jednak drwina z byłych pracowników uchodzi mu na sucho...

Pierwsza decyzja nowego szefa Twittera? Zwalniamy część pracowników, z dnia na dzień, bez żadnego ostrzeżenia i konkretnego powodu. Kontrowersyjna decyzja, która odbiła się szerokim echem na całym świecie i zachęciła inne firmy do podobnych kroków - na ten sam ruch zdecydowała się w ostatnich dniach firma Meta. Jednak na masowych zwolnieniach się nie skończyło. Wczoraj pisaliśmy, że Elon Musk nie ma problemu z pozbyciem się osób, które publicznie krytykowały sposób, w jaki wypowiada się na temat problemów Twittera. Wytykanie mu błędów nie wchodzi w grę, o czym przekonał się jeden z programistów, który pożegnał się ze swoim stanowiskiem.

Teraz okazuje się, że takich przypadków jest więcej. W sieci nie brakuje wpisów pracowników Twittera, którzy musieli pożegnać się ze swoją pracą tylko dlatego, że skrytykowali działania Muska - zarówno w mediach społecznościowych, jak i na wewnętrznych czatach na Slacku - komunikatorze dla firm. Serwis NBC News podaje, że w ostatnich dniach z firmy wyrzucono ok. 20 osób. Warto jednak brać te rewelacje z dystansem. Tym bardziej, że w kwestii Twittera nic nie jest takie oczywiste.

Musk drwi ze zwolnionych pracowników Twittera. Nic mnie już nie zaskoczy

Nie wiem jak wytłumaczyć wpis Muska na Twitterze i zdjęcie, które już wzbudza sporo kontrowersji. Kilkanaście godzin temu nowy szef Twittera zamieścił fotografię, na której pozuje z dwoma mężczyznami, podpisując je: "Witam z powrotem Ligmę i Johnsona". W odpowiedzi na wpis Musk dodaje, że "ważne, by przyznać się do błędu, a zwolnienie ich było jednym z moich największych błędów". Społeczność, do której te wiadomości dotarły przyjęła te słowa ze sporym entuzjazmem stwierdzając, że potrzeba sporej odwagi, by przyznać się do błędu.

Sytuacja miała nawiązywać do ostatnich zwolnień pracowników - konkretnie tych, którzy pozwolili sobie skrytykować otwarcie poczynania Muska na Twitterze. Okazuje się jednak, że obaj panowie ze zdjęcia w Twitterze nigdy nie pracowali. To ci sami ludzie, którzy kilka tygodni temu udawali zwolnionych pracowników firmy stojących przed biurowcem z zapakowanymi kartonami. Dla mnie to kuriozalna sytuacja, w której ktoś na tak wysokim stanowisku fotografuje się z dowcipnisiami, publicznie przeprasza za swoje zachowanie, a w rzeczywistości otwarcie śmieje się z tych, których zwolnił chwilę wcześniej. To nie żarty... chyba, że ja czegoś już kompletnie nie rozumiem.

Stock Image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

news