Mobile

Uwielbiam karty microSD, ale czy nie odejdą wkrótce do historii?

Albert Lewandowski
Uwielbiam karty microSD, ale czy nie odejdą wkrótce do historii?

Karty pamięci są jednymi z najczęściej stosowanych nośników pamięci. Posiadasz sloty na nie w swoim telefonie, aparacie czy laptopie, prawda? W większości z nich zapewne je macie, ponieważ są wyjątkowo szeroko stosowane i zdaniem wielu osób, można zaliczyć je do grona obowiązkowego wyposażenia. Nie bez powodu jego brak oznacza dla niektórych, że danego sprzętu na pewno nie kupią. Mimo to producenci sami nieszczególnie za nim nie przepadają, co w obliczu rosnącej popularności dysków chmurowych, nie wróży najlepiej starszym rozwiązaniom. Czy za kilka lat jeszcze będziemy pamiętać o microSD w telefonach?

Praktyczny element

Zacząć należy przede wszystkim od zalet kart pamięci. Po pierwsze pozwalają w łatwy sposób rozbudować dostępną przestrzeń na dane w smartfonie, a co ważniejsze w sposób stosunkowo tani – przykładowo dodatkowe 32 GB u producenta kosztuje kilka razy więcej niż microSD tej wielkości wysokiej klasy. Po drugie pozwala na sprawne przenoszenie plików. Zgrywamy i już możemy przenieść nośnik do innego urządzenia – ta zaleta szczególnie pozwala im się bronić w zastosowaniach w aparatach czy kamerach.

Nie da się w tym wszystkim zapomnieć również o samych wadach. Najpoważniejszą pozostaje istotny wpływ na konstrukcję urządzenia, ponieważ inżynierowie muszą uwzględnić to na wczesnym etapie projektowym i ma to wpływ również na inne podzespoły. Mam tu na myśli mniejszą pojemność baterii czy konieczność połączenia slotu na microSD z tym na drugą kartę SIM. Rozwiązanie hybrydowe w wielu przypadkach jest jedynym możliwym, choć moim zdaniem trudno zaliczyć go do szczególnie udanych. Przynajmniej umożliwia jakiś wybór.

Szukanie alternatyw

Z tego względu firmy nieszczególnie lubią karty pamięci. Jednak w tańszych produktach, w których pamięci wbudowanej jest niewiele, najczęściej 4, 8 lub 16 GB, nie ma innego wyjścia – użytkownik musi mieć sposób na znalezienie dodatkowego miejsca. Jednak już w droższych modelach, szczególnie tych flagowych, takich jak m.in. iPhone’y, Pixele, Xiaomi Mi, nie znajdziemy ich w ogóle. Da się to jednak częściowo usprawiedliwić dostępnością wersji z co najmniej 32 GB. W dodatku producenci starają się zachęcać klientów do korzystania z dysków w chmurze, które również pozwalają na prosty transfer danych oraz dają możliwość wglądu do plików z różnych urządzeń, jednak wciąż nie udało im się przekonać większości.

Sam jestem przyzwyczajony do kart microSD. Szczerze mówiąc, telefon bez slotu na nie wiele traci i uważam, że stanowi to poważną wadę, szczególnie kiedy ma pełnić rolę naszej biblioteki multimedialnej. Owszem, usługi streamingowe są świetne, jednak m.in. zdjęcia z wakacji najwygodniej jest przenosić właśnie w taki sposób na smartfon. Do chmury zresztą nie zawsze będziemy mieć dostęp. W dodatku niektóre aplikacje zajmują tak dużo miejsca, że nawet posiadając wersję 64 GB, możemy zacząć odczuwać niedobory. Szkoda jedynie, że nie wszystkie modele pozwalają na przenoszenie na nie całych programów. Tutaj jednak dochodzimy do jednej, delikatnej sprawy.

Szybkość i problemy

Mianowicie należy poruszyć tu kwestię szybkości pamięci. Niestety, często ludzie decydują się na wybór nośników niskiej klasy, które działają po prostu tragicznie i używanie, np. klasy 4 do przechowywania fotografii, może powodować odczuwalne spowolnienia. W dodatku w sprzedaży nie brakuje podróbek czy tanich zamienników. To przynosi wiele złego nie tylko samym użytkownikom, ale również firmom, na które narzekają ich klienci. W końcu lagi to nic dobrego.

Z tego względu twórcy microSD starają się je rozwijać, oferując coraz lepsze osiągi. Kluczowym graczem w tym segmencie pozostaje SanDisk – w 2015 zaprezentowali nośnik o pojemności 200 GB, a teraz podnieśli poprzeczkę do 512 GB. W dodatku jest klasy UHS-1, więc pozwoli na nagrywanie wysokiej jakości filmów Full HD przy wysokiej przepustowości. Trzeba jednak przyznać, że stanowi pokaz możliwości, a nie produkt do walki o prym.

W końcu za rogiem czai się nowa technologia. Szczerze mówiąc, sądzę, że stopniowo microSD będzie zanikać, jednak proces ten zacznie się dopiero za kilka lat. Na ich miejsce przyjdą karty UFS. Szybsze, bardziej wytrzymałe, pojemniejsze – wszędzie musi nastąpić do wymiany kolejnych generacji. Niestety, ten standard oznaczałby konieczność stosowania zupełnie innych slotów, niekompatybilnych ze starszymi.

Tutaj pojawia się jedna przeszkoda. Karty microSD zdobyły ogromną popularność, a coś tak często używanego trudno zastąpić, chyba że zajmą się tym odpowiednio duży producenci, pokroju Samsunga czy Apple. Tylko czy w ich przypadku bardziej nie opłaca się inwestować w popularyzację chmury?

źródło: The Verge

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu