Moda na przerabianie klasycznych samochodów na elektryki trwa w najlepsze. Teraz dotarła nawet do MGB!
Klasyczne samochody jako elektryki? Czemu nie!
Przerabianie prawdziwych klasyków motoryzacji na samochody elektryczne to moda, która od jakiegoś czasu dotyka coraz większej ilości samochodów — i to bez dwóch zdań bardzo ciekawe rozwiązanie, a niektóre propozycje są dość niespodziewane, przez co potrafią skraść serca miłośników zarówno elektromobilności, jak i ikonicznych aut.
W ten sposób przerobiono już chociażby Porsche 911 (tego modelu akurat nie trzeba przedstawiać absolutnie nikomu), ale swojego elektrycznego odpowiednika doczekał się nawet NSU Prinz, co było nieco mniej spodziewane. Jak informowaliśmy w lipcu tego roku, zespół praktykantów niemieckiego koncernu wskrzesił NSU Prinz 4 z 1971 roku, dodając do niego mnóstwo technologii z Audi e-tron. Projekt powstał z okazji 150. rocznicy powstania zakładu w Neckarsulm — i właśnie dlatego Audi zleciło swojemu zespołowi odświeżenie legendy, ale z całkowicie elektrycznym układem.
Elektryczne MGB staje się faktem
Swojego elektrycznego odpowiednika doczeka się również MGB. Frontline Developments, brytyjski zespół zajmujący się MG, ma naprawdę bogatą historię dotyczącą odnawiania, modyfikowania i ogólnego ulepszania MGB. Teraz wreszcie zdecydowali, że nadszedł czas, aby ikoniczny model dla brytyjskiej motoryzacji i — można stwierdzić — jeden z pierwowzorów samochodów sportowych zyskał całkowicie elektryczny napęd.
Frontline Developments zostało założone w 1991 roku przez Tima Fennę. Firma na początku zajmowała się wymianą skrzyń biegów, a następnie zaczęła zajmować się również zawieszeniem, hamulcami czy modernizacją silników. Potem do tego katalogu doszły również pełne renowacje, a czasem nawet własne edycje specjalne — takie jak chociażby LE50 czy Abingdon, które najbardziej zapadły w pamięć.
Czego możemy spodziewać się po elektrycznym MGB?
Na ten moment dostępny jest prototyp EV MGB, w którym znajduje się akumulator o pojemności 40 kWh oraz silnik Hyper9 o mocy 114 KM (85 kW) i momencie obrotowym 220 Nm. Do tego mamy tutaj napęd na tył oraz pięciobiegową skrzynię biegów Mazda Miata. Tak, elektryczne MGB to samochód z manualną skrzynią biegów — i sam nie wiem, czy jest to bardziej absurdalne, czy bardziej interesujące. Jeśli jednak dawno nie jeździliście manualem, to nie macie powodów do obaw; tutaj nie ma zmartwienia w postaci wyczucia sprzęgła — ten samochód i tak Wam nie zgaśnie.
Zasięg ma wynosić około 225 km (ale przy tym akumulatorze to raczej wyłącznie przy bardzo „ekologicznej” jeździe), a ładowanie ma trwać około pięciu godzin. Prototyp waży 1186 kg, czyli o 70 kg mniej, niż oryginał — to dobry wynik. Warto również zaznaczyć, że firma twierdzi, że z czasem samochód może zyskać większą moc oraz możliwość szybkiego ładowania. Firma szacuje, że elektryczny MGB od 0 do 100 km/h rozpędzi się w 8,8 sekundy, a jego maksymalna prędkość ma wynosić 194 km/h.
Design to ogromny plus
Z wyglądu elektryczne MGB wygląda jak… MGB. Tylko że w idealnym stanie i z pięknym lakierem. Samochód został zaprojektowany tak, żeby z żadnej strony nie krzyczał, że mamy do czynienia z EV — nie ma tutaj żadnych nowoczesnych sznytów, dodatkowych świateł czy ekscentrycznych kolorów; elektryczny odpowiednik jest bardzo wierny swojemu pierwowzorowi. Port do ładowania znajduje się tam, gdzie w oryginale znajdował się bak paliwa — a jedyna rzecz, która może nam zdradzić, że mamy do czynienia z elektrykiem, to brak rur wydechowych.
W środku również jest mowa o najwyższej możliwej klasie — piękna tapicerka, wszystko jest błyszczące i zadbane. Ile za takie cacko przyjdzie nam zapłacić? Tego jeszcze nie wiemy, ale spokojnie można założyć, że nie będzie to tania zabawa.
Źródło, grafika wyróżniająca: Frontline Developments
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu