Motoryzacja

Lexus LBX: hybryda premium w małym wymiarze i nowoczesnym wydaniu. Jazda próbna

Tomasz Niechaj
Lexus LBX: hybryda premium w małym wymiarze i nowoczesnym wydaniu. Jazda próbna
Reklama

Miejski crossover klasy premium z oszczędnym napędem hybrydowym? Lexus LBX wjeżdża na drogi starając się zainteresować klientów wysoką jakością wykonania wnętrza, nowoczesnym i rozbudowanym wyposażeniem, oszczędnym napędem hybrydowym, no i oczywiście interesującą stylistyką, charakterystyczną dla tej japońskiej marki. I to wszystko w segmencie, który jak się wydaje został trochę zapomniany przez rywali. Zapraszam na raport z pierwszych jazd próbnych.

Lexus LBX to auto segmentu B-SUV. Teoretycznie, wśród tych najmniejszych crossoverów (na bazie segmentu B) wybór jest spory. Są auta takich marek jak Volkswagen, Kia, Jeep, Opel, Mazda, Peugeot, Skoda, Seat itd. Rzecz w tym, że ciężko o auto tej wielkości ale klasy premium, takie które rzeczywiście miałoby odpowiedniej jakości wnętrze i nowoczesne wyposażenie. Mercedes GLA już wyraźnie urósł, a BMW X1 zdecydowanie należy do segmentu oczko wyżej. Na rynku wciąż jest Audi Q2, niestety już dosyć długo bez poważnej aktualizacji, no i nowe, w pełni elektryczne Volvo EX30. Q2 ma tylko silniki spalinowe (nawet dosyć mocne, bo w opcji jest 40 TFSI 140 kW, 190 KM), Volvo jest tylko elektryczne. Lexus LBX – przynajmniej w Polsce – będzie tylko hybrydowy. Póki co, wydaje się to złotym środkiem dla tutejszych klientów.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Niesamowity lot załogowej rakiety rywala Elona Muska

Lexus LBX ma być autem plasowanym poniżej UX-a (hybrydowy 250h lub elektryczny 300e). Nie jest więc jego zastępcą, jak wcześniej się podejrzewało. LBX ma jednak wiele wspólnego z… Toyotą Yaris Cross. Podobne wymiary, prawie ten sam układ napędowy. No właśnie, „podobne”, „prawie ten sam”. Lexus LBX bazuje na tej samej platformie (choć usztywnionej), jest symbolicznie dłuższy, ale ma większy rozstaw osi, jest też szerszy i niższy, a hybryda LBX-a ma 136 KM względem 116 jakie wciąż napędzają Yarisa Cross. Wystarczy też spojrzeć do wnętrza, by dosyć szybko zorientować się, że te auta więcej dzieli niż łączy – i jest to naprawdę dobra informacja. Na kierownicy też nie brakuje fizycznych przycisków.

Lexus LBX: wnętrze klasy premium

Spoglądając do wnętrza Lexusa LBX, łatwo stwierdzić, że jest to pełnoprawny Lexus. Trudno dostrzec powiązania z Toyotą Yaris Cross. A zacząć należy od projektu kokpitu, który wraz z całkiem sporym i wkomponowanym ekranem naprawdę dobrze i estetycznie wygląda. Zachowano najważniejsze przełączniki do obsługi klimatyzacji (2-strefowej).

Do wyboru jest kilka rodzajów tapicerki: zamsz (Ultrasuede), skóra naturalna, skóra syntetyczna, tapicerka z tkaniny. Odpowiada to mniej więcej wersjom wyposażenia, odpowiednio i licząc od najwyższej: Cool, Relax, Emotion/Elegant, LBX. Na pierwszy rzut oka, szczególnie po zdjęciu, trudno odróżnić od siebie tapicerki skórzane, ale w dotyku ma się wrażenie że ta naturalna jest jednak przyjemniejsza.

Obszycie skórzane (ewentualnie ze wspomnianego zamszu) znajdziemy nie tylko na fotelach, ale też po bokach tunelu centralnego, podłokietniku, na boczkach drzwi, no i samym kokpicie – dosyć szeroki pas. W zasadzie wszędzie gdzie trzymamy ręce lub gdzie nasze kolano może stykać się z kabiną, jest miękkie i przyjemne wykończenie. Najbardziej zwraca uwagę oczywiście kierownica LBX-a, typowa Lexusowa, która jest dosyć mięsista i bardzo przyjemna w dotyku. Pod łokciami jest sprężyście, obok nich także. Szkoda że podłokietnik centralny nie jest w żaden sposób regulowany.

Tylne drzwi Lexusa LBX mają w sumie takie samo wykończenie, choć tworzywo w górnej ich części jakby było trochę bardziej twarde. Większym zmartwieniem może być brak górnych nawiewów klimatyzacji w tylnej części kabiny – to niestety typowe dla aut w tym segmencie.

Fotel kierowcy w dwóch najwyższych wersjach wyposażenia – Relax i Cool – jest elektrycznie regulowany, a w tym wraz z wyparciem lędźwiowym oraz możliwością uniesienia przedniej części siedziska. Niższe wersje wyposażenia mają regulację pod lędźwie, ale bez dopasowania kąta pochylenia siedziska. Fotel pasażera zawsze jest regulowany ręcznie. Muszę przyznać, że w elektrycznie regulowanym fotelu jeździło mi się naprawdę wygodnie i bez problemu znalazłem właściwą pozycję siedzącą. To naprawdę rzadkie w autach tej wielkości.

Reklama

Zwracam uwagę na elektrycznie otwierane drzwi Lexusa LBX. To ten sam system, który znajdziemy w NX-ach i RX-ach. To zaskakująco wygodne rozwiązanie – wystarczy bowiem pchnąć drzwi z wcześniejszym dociśnięciem kciukiem przycisku – by te się otwarły. Do tego, umożliwia to realizację na wysokim poziomie systemu bezpieczeństwa „Exit Assist”, który chroni przed nierozważnym otwarciem drzwi wprost pod nadjeżdżający inny pojazd.

Na kierownicy Lexusa LBX znajdziemy dotykowe panele wielofunkcyjne, które odpowiadają za sterowanie multimediami, systemem adaptacyjnej jazdy, a także ustawieniami ekranu kierowcy. To identyczne rozwiązanie z tym, które znamy z NX-a i RX-a. Jest to powiązane z HUD-em, bowiem właśnie na ekranie przeziernym wyświetlają się funkcje, które właśnie teraz są aktywne. Niestety, obsługa nie jest najwygodniejsza (nie da się np. zmienić ustawienia ekranu gdy mamy aktywny tempomat) i trzeba jednak trochę się do niego przyzwyczaić.

Reklama

Jeśli chodzi o przestronność wnętrza, to z przodu Lexusa LBX miałem nad głową ponad 10 cm przestrzeni (mam 1,84 m wzrostu). Siadając „sam za sobą” kolana dotykały mi już przedniego fotela, a nad głową pozostawało 3-4 cm „luzu”. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się już trochę ciasno w tylnej części kabiny, to jednak podróż osobie o moim wzroście będzie całkiem komfortowa jak na auto tej wielkości.

Lexus LBX ma sporo gniazd USB: z przodu są dwa tuż pod ekranem centralnym, dwa kolejne są z tyłu, a kolejny port znajdziemy w sprytnym schowku pod tunelem. Jest jeszcze ładowanie bezprzewodowe i klasyczne 12 V. Android auto działa przewodowo, CarPlay także bezprzewodowo.

Jazda próbna i zużycie paliwa

Tutaj nie ma zawodu. Lexus LBX prowadzi się bardzo przyjemnie z typowym dla Lexusa sprężystym i takim mięsistym zawieszeniem, które naprawdę dobrze wybiera nierówności i zapewnia wysoki poziom komfortu. To jest wyraźnie wyższy poziom względem Yarisa Cross. Nie ma typowego dla aut w tym segmencie „dudnienia” na nierównościach.

Wygłuszenie także jest na wyraźnie lepszym poziomie. Co prawda powyżej 120 km/h pojawiają się już wyraźniejsze szumy opływowe, co ciekawe bardziej z tylnej części kabiny, ale do tej prędkości jest bardzo dobrze, szczególnie jak na auto tej wielkości. Trudno też narzekać na wygłuszenie silnika spalinowego. Choć go oczywiście słychać, to niełatwo można zorientować się, że jest to jednostka 3-cylindrowa (dodatkowe tłumienie wibracji), a do tego jest to dźwięk mocno przytłumiony i to raczej dopiero wtedy gdy wkręcimy go na naprawdę wysokie obroty. Przy normalnej, w miarę spokojnej jeździe jest bardzo cicho i przyjemnie. Samo uruchomienie silnika spalinowego jest praktycznie nieodczuwalne.

Zużycie paliwa Lexusa LBX, jak się spodziewaliście po układzie hybrydowym Toyoty na bazie silnika 1.5 litra, jest bardzo niskie. WLTP wynosi 4,7 – 4,4 l/100 km dla wersji przednionapędowej, ale w mieście bez większego trudu można zrobić poniżej 3,5 l/100 km:

Reklama

Hybrydowy napęd bardzo dobrze pasuje do Lexusa LBX. Jest płynny, nie szarpie, praktycznie nie ma wibracji, zapewnia wystarczająco dużą dynamikę od startu i łatwo nabiera prędkość gdy chcemy kogoś wyprzedzić w mieście. Oczywiście, przy 100 kW (136 KM) mocy, nie ma mowy o sportowych osiągach – przyspieszenie 0-100 km/h to wciąż 9,2 s – ale do codziennej, nawet całkiem dynamicznej jazdy po mieście, a także po jego obwodnicy w zupełności wystarczy. Więcej mocy przydałoby się przy prędkościach autostradowych.

Nowoczesne systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy

Lexus LBX teoretycznie jest wyposażony w analogiczny zestaw systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy jak wyższe modele, czyli NX i RX. Rzeczywiście jest układ ostrzegający o ryzyku kolizji (także z rowerzystami), jak i systemy monitorujące martwe pole oraz informujące o ruchu poprzecznym z przodu jak i z tyłu. Działa to bardzo dobrze. Plus za świetną kamerę 360 stopni, która nie wyłącza się po przełączeniu z „R” na „D”.

Na uwagę zasługuje system „Exit Assist”, który blokuje chwilowo drzwi przed nierozważnym ich otwarciem gdyby nadjeżdżał inny pojazd. Jest to możliwe dzięki temu, że drzwi odblokowywane są elektrycznie. Działa to też dla tylnych pasażerów.

Systemy pół-autonomicznej jazdy są całkiem skuteczne i bardzo dobrze radzą sobie na wielopasmowej drodze szybkiego ruchu, a także w ruchu miejskim. Oczywiście, na ciaśniejszych zakrętach trzeba już samemu kierować i tutaj zaobserwowałem, że LBX tak jakby nie pozwalał na tak duże wychylenie kierownicy, jak ma to miejsce w przypadku NX-a i RX-a. Zobaczymy jak to będzie wyglądać, gdy dotrą do nas auta produkcyjne.

W opcji są w pełni adaptacyjne i matrycowe reflektory o przynajmniej kilku segmentach na lampę.

Cena

Tak, tanio nie jest. Hybrydowy Lexus LBX startuje od kwoty ~150 tys. zł, ale za wysoko wyposażoną wersję Relax bądź Cool – to właśnie w nich LBX ma największy sens – to już wydatek rzędu 190 tys. zł. Dopłata wymagana jest wówczas tylko do niektórych rzeczy jak kamera 360 stopni, system nagłośnienia Mark Levinson, przednie światła matrycowe, czy system ostrzegania o ruchu poprzecznym z przodu (FCTA) – szczególnie to ostatnie warto rozważyć.

Wszystko jest jednak skupione w pakietach i wspomniane FCTA dostępne jest w ramach pakietu Advanced, który od razu dodaje nam premium audio, kamery 360 stopni i Head-Up Display z panelami dotykowymi na kierownicy. Dodanie jednego z tych pakietów podnosi cenę Lexusa LBX już powyżej 200 tys. zł – do poziomu około 210-220 tys. zł.

Napęd na cztery koła – E-Four – z dodatkowym silnikiem elektrycznym dla tylnej osi to koszt dodatkowych 10-12 tys. zł niezależnie od wersji wyposażenia, za wyjątkiem najniższej, w której go nie ma w ogóle.

Na koniec

Lexus LBX świetlnie wygląda, rzeczywiście ma wnętrze klasy premium, jeździ bardzo komfortowo, a do tego jest naprawdę bogato i nowocześnie wyposażony w systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy. Szczególnie w tym zakresie to absolutna „topka”, nie tylko w segmencie. Hybrydowy układ napędowy zapewnia odpowiedni poziom dynamiki i jest bardzo oszczędny – 3,3 l/100 km w naszym teście – choć nie powinno to być już dla nikogo zaskoczeniem. Nie jest to auto tanie, ale też nie jest łatwo wskazać bezpośredniego rywala, który oferowałby porównywany poziom wyposażenia i jakości wykonania, który w dodatku kosztowałby mniej. LBX zapewne będzie drugim Lexusem w domu i/lub stylowym środkiem transportu do miasta, najczęściej dla kobiet, które oczekują jakości premium w aucie tej wielkości.

Wyjazd redaktora Antyweb na prezentację Lexusa LBX odbył się na koszt i zaproszenie firmy Lexus. Marka nie miała wpływu na treść ani też wcześniejszego wglądu w powyższy artykuł.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama