Początek tygodnia przyniósł doniesienia o przejęciu Yahoo przez korporację Verizon za niespełna pięć miliardów dolarów. Rzecz ciekawa m.in. ze względu na historię przejmowanego podmiotu. Minęło parę dni i w USA znowu ktoś płaci kilka miliardów dolarów za firmę technologiczną. Tym razem jednak kupującym nie jest lokalny gracz - z pieniędzmi przyjechali Chińczycy. Takie doniesienia dzisiaj już zbytnio nie dziwią, firmy z Państwa Środka coraz częściej przejmują biznesy z USA czy Europy. Ciągle jednak powraca pytanie, czy to dopiero początek ich ekspansji...
Kolejne duże przejęcie w tym tygodniu. Kolejne chińskie przejęcie na Zachodzie...
Vizio to przede wszystkim producent telewizorów. Jeden z największych w USA, powołany do życia kilkanaście lat temu, zawdzięczający popularność dobremu stosunkowi ceny do jakości i możliwości. Czyli temu, co wyróżnia zazwyczaj firmy z Chin. Przecież na tym urosły Xiaomi, Huawei czy gigant przejmujący Vizio - LeEco. Ten ostatni gracz coraz odważniej wychodzi z cienia i przedziera się na pierwszy plan. Jeszcze niedawno firma znana była pod nazwą LeTV i określano ją mianem "chińskiego Netfliksa", teraz mamy jednak do czynienia z korporacją działającą na wielu polach: tworzy i dostarcza treści, produkuje różne urządzenia elektroniczne (kiedyś pisaliśmy o sukcesie ich smartfonów), a jakiś czas temu postanowiła przebojem wedrzeć się na rynek motoryzacyjny. To ten biznes stoi za firmą Faraday Future, to on w kwietniu zaprezentował pojazd koncepcyjny LeSEE:
Samochód ma być nie tylko elektryczny i autonomiczny, pojawiają się również słowa smart oraz connected. Tu warto się na chwilę zatrzymać, bo przy okazji doniesień na temat Faraday Future wspominano, że chińska firma może zmienić sposób, w jaki będzie zarabiać na samochodach – pieniędzy nie przyniesie sama sprzedaż, lecz dostarczanie oprogramowania do pojazdu: aktualizacja systemu, map, treści, z których korzystać będą pasażerowie. Ma to bardziej przypominać sprzedaż telefonu w abonamencie niż handel autami.
Od jakiegoś czasu mówi się o tym, że LeEco buduje system, o jaki chodzi np. Amazonowi, który sprzedaje własne tablety czy czytniki ebooków (ze smartfonami poszło już gorzej): firma dostarczy ludziom tanie wyświetlacze umieszczone gdzie tylko się da, a potem będzie zarabiać na treściach i oprogramowaniu. Plan ciekawy, a przy tym nie jest przewidziany wyłącznie na rodzimy rynek - przejecie Vizio to krok w kierunku zakorzenienia się na Zachodzie. Swoiste wejście tylnymi drzwiami. Warto przy tym podkreślić, że LeEco nie zamierza, póki co, wiele zmieniać w przejmowanym biznesie - pozostają marka, zarząd (odejdzie założyciel i szef firmy William Wang, ale nie wybiera się daleko, będzie współpracował z LeEco), nie zmienią się siedziba i strategia. Chińczycy zdobywają już jednak jakiś punkt zaczepienia.
Vizio + LeEco: A shared vision to shape the future. #LeEcoVIZIO pic.twitter.com/G7rgpEW0Bb
Czytaj dalej poniżej— LeEco Global (@LeEcoGlobal) 26 lipca 2016
Czy to coś daje? Cóż, gdy Lenovo kupowało od Google Motorolę, prawdopodobnie liczyło na więcej, na lepszy efekt transakcji, która kosztowała ich kilka miliardów dolarów. Możliwe, że z LeEco i Vizio będzie podobnie, dla żadnej z dwóch firm nie będzie to mocny, dodatkowy silnik zapewniający rozwój. Na efekty i komentarze musimy poczekać - prawdopodobnie kilka lat. No chyba, że Chińczycy postanowią zadziałać wcześniej i przygotowali już plan, który nie przewiduje zwłoki: wydadzą dwa miliardy dolarów i szybko pokażą, jaki mają w tym interes. Nie zabraknie pewnie głosów, że właściciel LeEco, Jia Yueting, za bardzo napatrzył się na Elona Muska, pozazdrościł mu sławy i wizji (pieniądze już raczej ma) i może przeszarżować. Nie należy jednak wykluczać, że Chińczyk zrealizuje swój plan i zbuduje coś naprawdę dużego...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu