Chińskie łowy trwają - niedawno pisałem o przejmowaniu producenta gier mobilnych, firmy Supercell przez korporację Tencent, wspominałem, że w grę wchodzą miliardy dolarów, a także, że to jedna z wielu transakcji, w której biorą udział podmioty z Państwa Środka. Przyszedł czas na kolejną historię, tym razem nie chodzi o rozrywkę na smartfony, lecz o producenta robotów i systemów automatyki przemysłowej. Informacja ciekawa nie tylko dlatego, że dotyczy jednej z największych firm w biznesie - to korporacja niemiecka, a sprzedaż wzbudza spore obawy wśród ekonomistów, dziennikarzy, polityków, ale i pracowników za Odrą.
W końcu i Niemcy ulegli: Chińczycy ostrzą zęby na firmę Kuka - wielkiego producenta robotów
Kuka to marka znana na całym świecie - ma klientów w kilkudziesięciu krajach, a wśród nich znajdziemy wielkie koncerny motoryzacyjne (Ford, General Motros, Volkswagen) czy firmy z branży spożywczej Nestle, Coca-Cola, ale i przedstawicieli innych sektorów: IKEA, Boeing, STIHL. Kilka lat temu furorę w Sieci robił film, na którym tenisista stołowy Timo Boll mierzył się z robotem tego producenta. Duma niemieckiej gospodarki, jednocześnie jej ważny element - zapotrzebowanie na roboty będzie rosło, ten rynek ma potencjał, leżą tam duże pieniądze. Ta kasa kusi nie tylko naszych sąsiadów.
Kuka trafia w chińskie ręce
Chińską stronę w tej historii reprezentuje korporacja Midea - wielki producent AGD, który w Polsce znany jest chyba głównie z segmentu klimatyzatorów. To firma licząca sobie kilka dekad i zatrudniająca sto tysiecy osób. Tworzy głównie na lokalny rynek, ale ma ambicje, by rozwijać się poza granicami Chin.
W drugiej połowie poprzedniego roku Midea kupiła kilka procent udziałów w firmie Kuka - wtedy nie miało to większego znaczenia, ale kilka kwartałów później okazało się, że Chińczyków nie zadowoli 5%. Wiosną stało się jasne, że gracz chce przejąć kontrolę nad producentem robotów, jego udziały w tym biznesie wynosiły wówczas już kilkanaście procent. A niedługo Midea może się stać udziałowcem większościowym - korporacja Voith, kolejny wielki niemiecki gracz z sektora przemysłu i jednocześnie największy akcjonariusz firmy Kuka, poinformowała, iż sprzedaje Chińczykom swoje 25,1% udziałów w tym biznesie. Otrzyma za to 1,2 mld euro i nieźle zarobi: kupując udziały parę lat temu zapłaciła znacznie mniej.
Kolejnym dużym udziałowcem w Kuka jest niemiecki biznesmen Friedhelm Loh, który prawdopodobnie też pozbędzie się swoich akcji - Midea stanie przed szansą przebicia granicy 50% udziałów. To będzie największe chińskie przejęcie na niemieckim rynku, znak nowych czasów za Odrą. Wcześniej dochodziło już do wielkich akwizycji w Europie, ale Niemcy jakoś się opierali Chińczykom. Zwłaszcza w segmencie przemysłu, który uznają przecież za swoje oczko w głowie.
Niemcy nie protestują, Chińczycy redukują
Niemieccy politycy wyrażali zaniepokojenie przejęciem, ale prawdopodobnie nie będą go blokować. Wyczekiwano lepszej oferty od europejskiego gracza, najlepiej niemieckiego, ale ta się nie pojawiła. Jednocześnie Chińczycy zapewnili, że siedziba firmy nie zostanie przeniesiona do Chin. Podobnie z fabrykami i miejscami pracy. To trochę uspokoiło Niemców, ale nie jestem pewien, czy mają się z czego cieszyć. Od kilku lat piszę, że Europa przegrywa bój z USA i Chinami na polu nowych technologii, że zostaje za plecami dwóch wielkich konkurentów. Wtedy czytam w komentarzach, że np. Niemcy mają przemysł, od którego Chiny są uzależnione, że nasi sąsiedzi dysponują technologiami i rozwiązaniami, bez których Chińczycy nie mogą rosnąć i rozwijać się w satysfakcjonujący sposób. To prawda, nie mogą rosnąć. Ale okazuje się, że mogą te technologie przejmować sypiąc miliardami dolarów, których nie brakuje na ich kontach.
Trudno stwierdzić, jakie będą losy tej transakcji i czy dojdzie do kolejnych, ale trzeba podkreślić, że będzie ona miała znaczenie nie tylko dla Niemiec - Chińczycy prawdopodobnie szybko zrobią użytek z produktów Kuka. Czytałem, że do 2018 roku zatrudnienie w firmie ma spaść do 80 tysięcy osób: 20 tysiecy straci pracę w wyniku robotyzacji. Midea przestawi swoją produkcję na bardziej zautomatyzowaną, pewnie zaproponuje takie rozwiązanie także innym graczom z rodzimego rynku - wystarczy przypomnieć, że takimi przemianami jest zainteresowany Foxconn.
Transakcja może i nie wywoła takich emocji, jak przejecie WhatsApp za kilkanaście miliardów dolarów, ale może mieć nawet większe znaczenie dla dwóch potężnych gospodarek.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu