Jeszcze jeden przykład na to, że konkurencja to najlepsze, co może się przydarzyć klientowi. Ale i firmom - jeśli nie mają z kim rywalizować, ich rozwój hamuje, produkty i usługi tracą na jakości, zanika innowacyjność. Omawialiśmy to niejednokrotnie przy okazji rywalizacji Ubera z korporacjami taksówkarskimi czy wyścigu firm Rafała Brzoski z Pocztą Polską. W tym pierwszym przypadku wiele wskazuje na to, że będziemy świadkami dalszych starć, Brzoska na razie odpuszcza na niektórych polach, ale i tak sporo udało się zmienić. Pozytywnie dzieje się także na kolei, a efektem wzrost liczby pasażerów.
Pociągi wracają do łask - w tym roku kolej przewiezie blisko 300 mln pasażerów
Kolej w polskim wydaniu to nadal temat żartów, poletko do wyrażania złośliwości i synonim kiepskiej jakości. Musi upłynąć sporo czasu, by to się zmieniło, ale najwyraźniej zmierzamy we właściwym kierunku, dowodem prognozy dla rynku na bieżący rok.
Po latach spadków czas na wzrosty
Sprawie bliżej przyjrzał się Nasz Dziennik, który powołuje się na dane Urzędu Transportu Kolejowego. Wynika z nich, że w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2016 roku spółki kolejowe przewiozły ponad 121 mln pasażerów. W porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego, oznacza to wzrost o 4%. Jeśli ta tendencja utrzyma się, to w tym roku liczba pasażerów rodzimej kolei powinna przekroczyć próg 290 mln, może się zbliżyć do granicy 300 mln. Warto przy tym zaznaczyć, że po raz ostatni tylu pasażerów kolej odnotowała w roku 2008, a zatem blisko dekadę temu. Potem było gorzej, odbicie nastąpiło w roku 2015, teraz widzimy jego kontynuację. Na lepsze wyniki złożą się wzrosty zarówno w przewozach dalekobieżnych, jak i w przejazdach na krótkich dystansach (koleje podmiejskie).
Pisząc krótko: kolej wraca do łask. można mówić o zaskoczeniu?
Remonty i inwestycje przynoszą efekty
Osobiście nie jestem zbytnio zaskoczony tymi zmianami. Pisałem parę miesięcy temu, że PKP pozytywnie mnie zaskoczyły swoją transformacją - pierwszy raz po kilku latach skorzystałem z usług tej firmy, trafiłem do Pendolino i byłem naprawdę zadowolony z podroży, potem częściej decydowałem się na ten środek transportu. Pociągi przyspieszyły, skrócił się czas podróży, pojawiła się strefa ciszy, która robi różnicę. W wagonach nie śmierdzi, nie jest za zimno/zbyt gorąco. Wprowadzono cyfrowe rozwiązania, do stolika może przyjechać ciepły obiad. Jasne, opisuję podróż nowoczesnym składem, którego zakup i tak wywołał sporo kontrowersji, zdaję sobie sprawę z tego, że tak nie wyglądają wszystkie pociągi w Polsce, że to niewielki wycinek całości. Ale pokazuje on, że można, że firma zmierza we właściwym kierunku.
Przez ostatnie lata w kolej pompowano wielkie pieniądze, spora część środków pochodziła ze środków Unii Europejskiej, ten czas był trudny, bo inwestycje uprzykrzały życie pasażerom. I tak będzie się działo nadal, ponieważ prace będą się ciągnąć aż do przyszłej dekady - pojawi się sporo głosów niezadowolenia. Finalnie powinniśmy się jednak doczekać nowoczesnych kolei, liczba pasażerów w kolejnym dziesięcioleciu przekroczy próg 300 mln z solidną nawiązką wynoszącą kilkadziesiat milionów osób. Możliwe, że za dekadę ktoś napisze "Jest naprawdę dobrze, czas pożegnać obraz polskich pociągów wywołujących odrazę". Możliwe, że tak pomyśli większość pasażerów.
Kolej przeszła do ofensywy
Część pasażerów, w tym ja, moja rodzina i spora grupa znajomych, zrezygnowała kilka lat temu z przejazdów pociągiem i przesiadła się do autobusów. Gdy na rynek wszedł Polski Bus, zrobił furorę i trudno to kwestionować, w kolejnych kwartałach firma rosła w siłę, zwiększała swój zasięg. Z czasem pojawiła się nawet ciekawa konkurencja, więc pasażer miał jeszcze szerszy wybór. Niektórzy myśleli już pewnie, że to pogrzebie kolej. Dzisiaj obserwujemy proces, w którym pociągi wracają do łask, przyciągają do siebie pasażerów i odbierają ich autobusom - to Polski Bus zaczyna mieć problem. A wszystko za sprawa zdrowego współzawodnictwa...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu