Smartfony

Kochamy Xiaomi jak jest tanie. Jak jest drogie – już nie. Czy firma jest w stanie to zmienić?

Mirosław Mazanec
Kochamy Xiaomi jak jest tanie. Jak jest drogie – już nie. Czy firma jest w stanie to zmienić?
52

Do napisania tego felietonu skłoniły mnie komentarze pod porównaniem Xiaomi 12 do Samsunga Galaxy S22. Zresztą pod każdym tekstem o najnowszych flagowych Xiaomi pojawiają się podobne.

Gdyby ktoś się nie domyślał jakie, wybrałem kilka.

Serio w tej samej cenie i ktoś się zastanawia nad xiaomcem? Jakby był z tysiąc taniej to może może... może nawet nie...

Era xiaomi póki co się niestety dosyć upokarzająco, zakończyła.

Z tymi cenami to kompletnie powariowali 5K. Może i konkurencja też ma takie ceny, ale to jest CHORE.

5199 zł. XDDDDD

Co zadziwiające, w ogóle nie widać komentarzy miłośników Xiaomi, którzy broniliby ruchów ulubionej firmy. A zawsze byli bardzo aktywni. Wydaje mi się, że zwyczajnie poczuli się zdradzeni przez producenta. I trochę się im nie dziwię.

O tym, że Xiaomi ma zakusy do skoku na wyższą półkę już pisałem. I tak jak rozumiem takie działanie, tak wydaje mi się, że po prostu wybrano do tego najmniej sprzyjający okres. Może to nie wina firmy, może pewnych rzeczy nie dało się przewidzieć, ale jest jak jest. Pandemia, kryzys, wojna i smartfony nagle jakoś tracą na znaczeniu.

Zastanawia mnie jednak jeszcze jedna sprawa. Czy Xiaomi uda się w ogóle kiedykolwiek uzyskać w Polsce status marki Premium? Czy da radę wejść na półkę Apple i Samsunga, gdzie użytkownicy bez szemrania kupują drogie urządzenia, bo wiedzą, że dostaną albo topową jakość albo innowacje jakich nie ma nikt inny?

Sprawdź również: Xiaomi 12 Pro

Jak Xiaomi rosło w Polsce

Żeby spróbować odpowiedzieć na to pytanie, trzeba cofnąć się w czasie. Np. do roku 2015. Wtedy dowiedziałem się, że mój przyjaciel wybiera się na służbowy wyjazd do Chin. I już wiedziałem że wróci z Xiaomi Redmi Note 2 Prime. Właśnie ten model zwrócił moją uwagę, a skoro pojawiła się okazja, by kupić go taniej w Chinach, postanowiłem z niej skorzystać. No właśnie – słowo klucz – kupić taniej. Bo oczywiście w Polsce można było dorwać ten model od kogoś kto sprowadzał go na własną rękę, ale co zrozumiałe musiał na tym zarobić, więc już tak tanio nie było. Pamiętam ten moment, gdy otwierałem pudełko. I kolejny, gdy siadałem do komputera i poradnika z miuipolska mówiącego krok po kroku, jak zainstalować na tym urządzeniu MIUI polska właśnie. A potem instalowałem kolejną wersję systemu i zastanawiałem się, co zostanie naprawione, a co się popsuje…

Xiaomi Redmi Note 2 Prime

Miało to sporo uroku i było dobrą zabawą. Podobnie jak ja bawiły się tysiące Polaków, a ta zabawa była wliczona w niską cenę smartfonów w porównaniu do tego, co można było kupić w sklepach i oficjalnej dystrybucji. HTC, Sony, Samsung, iPhone kosztowały więcej, a wcale więcej nie oferowały. Do czasu.

W 2016 r. ABC Data została pierwszym oficjalnym dystrybutorem Xiaomi w Polsce. Później dołączyli do niej inni, a finalnie w kraju pojawiło się samo Xiaomi, uruchamiając tu centralę na Europę Środowo – Wschodnią i Kraje Nordyckie.

Firma rozsądnie zagospodarowała swoich fanów zgromadzonych wokół miuipolska i do dziś utrzymuje forum czy organizuje dla nich wyjazdy albo spotkania z okazji premier.

Czas na zarabianie

Ale „biznes is biznes” i Xiaomi po prostu musi zarabiać. Więc ceny ich urządzeń powolutku, lecz systematycznie rosły. Nie było też już sensu instalować samemu MIUI bo dostawaliśmy wszystko w smartfonie, z polską wersją językową.

Cały czas jednak urządzenia Xiaomi były bardzo dobrze wyceniane w porównaniu z konkurencją. W końcu przydomek „zabójca flagowców” nie wziął się znikąd, wydajność była topowa, tyle że brakowało innych rzeczy, na które ze względu na niższą cenę użytkownicy przymykali oko. A jak mówił mi w wywiadzie ówczesny szef Xiaomi w naszym regionie Tony Chen, zysk netto w przypadku sprzętu nie był większy niż 5 procent, w 2019 r. marża wynosiła nawet mniej niż 1 proc.

Tony Chen

Xiaomi zmieniło jednak swoje plany w momencie gdy amerykańska administracja nałożyła pierwsze sankcje na Huawei. Stało się jasne, że ten producent wypadnie z gry i na samym szczycie zwolni się miejsce, które będzie można zagospodarować.

Droga Huawei była inna

Huawei w Polsce startował i stał się popularny zupełnie inaczej niż Xiaomi. Nie „oddolnie”, dzięki samym użytkownikom, ale oficjalnie – z pompą, reklamą i dużymi budżetami marketingowymi. Oraz z doskonałymi produktami, co zaowocowało bardzo szybkim zdobyciem mocnej pozycji i walką z Samsungiem o fotel lidera.

Ważniejsze w tej opowieści jest jednak to, że klienci nie mieli w głowach zakodowanej myśli, że sprzęty Huawei są tanie. Kupowano je dlatego, że były dobre, a nie ze względu na niską cenę.

I tu dochodzimy do najważniejszej rzeczy. To jest bowiem moim zdaniem właśnie ta bariera psychologiczna, którą teraz stara się pokonać Xiaomi. I co widać po komentarzach, będzie dla firmy bardzo dużym problemem.

Sporo pracy do wykonania

Czy ta bariera jest w ogóle do przeskoczenia? Czy kiedyś będziemy decydować się na Xiaomi, bo oferuje najwyższą jakość, a nie najkorzystniejszą cenę? Na pewno podstawą jest dobry sprzęt. Dopracowany, wręcz dopieszczony, bez żadnych kompromisów, z długim wsparciem. Tylko tak można próbować przekonać klientów do wydawania grubej gotówki. Na razie idzie Xiaomi średnio, ani Xiaomi 12, ani Xiaomi 12 Pro nie są idealne, a kosztują dużo. Choć moim zdaniem potencjał w nich jest. Tyle, że przy tej cenie nie możemy niestety rozmawiać o potencjale, ale o tym, co trzymamy w ręku tu i teraz.

Dlatego na koniec mam do Was pytanie. Jest proste. Ile maksymalnie jesteście w stanie wydać na sprzęt Xiaomi? Może to pokaże nam, czy firma ma szanse wskoczyć w Polsce na półkę Premium, czy jej przeznaczeniem jest królowanie w klasie średniej. Jestem bardzo ciekawy, jakie będą wyniki naszej ankiety.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu