Świat

Google wyrzuciło Kanadyjskie media. Ale w końcu zacznie płacić

Krzysztof Rojek
Google wyrzuciło Kanadyjskie media. Ale w końcu zacznie płacić
Reklama

Kanadyjskie media zostały w ramach "testu" wyrzucone z wyszukiwarki Google. Wszystko przez propozycję, by Big Techy płaciły za korzystanie z pracy tamtejszych mediów.

W pewnym momencie w latach 2020-2021 nie było tygodnia, by nie pojawiła się jakaś nowa informacja dotycząca wojny pomiędzy Google i Facebookiem a wydawcami w poszczególnych krajach. Szczególną rolę odegrała tu Australia, która pomimo niezbyt dużej populacji postanowiła postawić się gigantom Big Tech, mówiąc, że korzystają oni finansowo z pracy tamtejszych mediów, więc mają zacząć płacić za linkowanie do nich. To nie spodobało się Google i Facebookowi i skutkowało to brakiem australijskich portali w wyszukiwarkach oraz brakiem możliwości wklejania linków z portali oraz agencji rządowych na Facebooku. Obie strony wiedziały, że jest to pokaz siły. Ten, kto wygra, stworzy przykład dla innych.

Reklama

Finalnie w tym konflikcie górą okazał się australijski rząd, który doszedł do porozumienia z Google i Facebookiem i system opłat od 2021 roku działa w Australii z powodzeniem. Dlatego też bardzo szybko podobna inicjatywa zaczęła być postulowana w innych regionach świata. Już w marcu, dwa lata temu, Kanada przymierzała się do takiej zmiany, w skutek czego Facebook groził podobnym rozwiązaniem (t.j. brakiem dostępu wydawców do platformy). Tamtejszy rząd jednak nie uległ i teraz konflikt rozwinął się na pełną skalę.

Kanada proponuje rozwiązanie problemu mediów w Google. W odpowiedzi - blokada w wyszukiwarce i na Facebooku

Jak donoszą źródła w odpowiedzi na propozycję ustawy C-18, zwanej też Online News Act, bazującej na tym, co zrobiła Australia, Google "testuje" możliwość usunięcia ze swojej wyszukiwarki wyników dot. kanadyjskich stron mediowych. Facebook mówi natomiast, że jest gotowy zrobić dokładnie to samo. Kanadyjczycy się jednak nie uginają, wiedząc, że zagrywki Big Techów nie zadziałały w dużo mniejszym kraju, więc i w 40 milionowej kanadzie jest mała szansa, że będą skuteczne.

Oczywiście, wspomniane prawo w Australii nie jest idealne. Jak wspomniałem w swoim tekście, zmusza ono tylko firmy wymienione z nazwy do opłaty, co tworzy nierówne warunki konkurencji na rynku. Dodatkowo, prawo to daje wolną rękę Facebookowi i Google w negocjacjach z wydawcami, przez co ci nie mogą wiedzieć, ile otrzymują inne podmioty. Tworzy to też nierówne warunki do negocjacji z Google czy Facebookiem. Jednak nawet taki pomysł jest krokiem naprzód w stosunku do tego co jest teraz (chociaż oczywiście - zależnie kogo zapytać). Jestem jednak zdania, że Google i Facebook tak mocno walczyły w Australii, bo wiedziały, że każda ustawa oparta o tamtą będzie miała ten sam koniec - Big Techy w końcu zapłacą.

Dlatego nie mam wątpliwości, że straszenie kanadyjskich mediów banem nie przyniesie rezultatu. Jedyne pytanie w takim wypadku to nie to, czy ta ustawa przejdzie, ani nawet - kiedy to się stanie, ale - które państwo będzie następne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama