Czy ze zmianami technologicznymi należy walczyć? Zdecydowana większość odpowie pewnie, że nie. A ci, którzy przeciwstawią się rozwojowi i tak będą musieli ustąpić - historia doskonale zna takie przypadki. Konsekwencją będzie m.in. przebudowa rynku pracy: pojawią się nowe zawody, część starych zniknie. Na liście tych zagrożonych jest m.in. dziennikarstwo. Niektórzy machną na to ręką i powiedzą "trudno", lecz tej zmiany nie powinniśmy tak szybko i bezrefleksyjnie akceptować.
Dziennikarstwo przeżywa kryzys. Powinniśmy je ratować, ale kto za to zapłaci...?
Dziennikarstwo przeżywa kryzys: kurczy się segment prasy, jedne gazety zmniejszają zatrudnienie, inne całkowicie znikają z rynku. Przykładem przywoływany niedawno Chip. Jasne, że w tym samym czasie pojawiają się nowe tytuły, ale to nie rekompensuje strat. Piszę to w oparciu o dane z rynku kanadyjskiego, na którym w tej dekadzie znikła 1/3 etatów dziennikarskich. I zakładam, że Kanada nie jest ponurym wyjątkiem - w innych krajach jest podobnie, widzimy to chociażby w Polsce i sprawa nie dotyczy wyłącznie Gazety Wyborczej/Agory, która redukuje zatrudnienie.
Jeśli sprawy będą szły w tym kierunku, to w kolejnej dekadzie dziennikarstwo z prawdziwego zdarzenia może zacząć zanikać. Czy to problem? Wiele osób stwierdzi pewnie, że nie: trudno, takie są prawa rynku, trzeba się pogodzić z ewolucją biznesu i technologii. Jest Internet, istnieją i nadal będą pewnie istnieć radio oraz telewizja, ludzie mogą przejść do tych mediów i świadczyć w nich podobne usługi. Ale czy rzeczywiście tak się stanie?
Trudno stwierdzić dzisiaj, jak za kilkanaście lat będą się miały radio i telewizja, jak na te media wpłynie rozwój Sieci i czy będzie tam miejsce na rzetelne dziennikarstwo. Nie jestem też przekonany, czy ten zawód będzie pielęgnowany w Internecie. Tu liczy się przede wszystkim szybkość działania, serwowanie newsów, czasem (często) bez ich weryfikacji. Może koledzy z redakcji się ze mną nie zgodzą, ale my nie jesteśmy i nie będziemy dziennikarzami. Fachowca z cenionego dziennika czy tygodnika nie zastąpi dzisiaj ani program do tworzenia newsów, ani tym bardziej student na stażu.
Jeżeli dziennikarstwo przestanie istnieć, wszyscy na tym stracimy, bo to czwarta władza. Ktoś musi kontrolować trzy pozostałe i rzetelni dziennikarze świetnie sprawdzają się w tej roli. To samo zrobi Internet? To dobre narzędzie do rozprzestrzeniania wiadomości, ale nie ich tworzenia. Przynajmniej nie w przypadku, gdy trzeba tygodniami lub miesiącami prowadzić śledztwo, badać wiele szczegółów, zagłębiać się w sprawę. Tego nie zrobi mały serwis, zadania raczej nie podejmie się szeregowy obywatel, a portale mogą nie być zainteresowane takimi rzeczami.
Załóżmy, że dziennikarstwo powinno być wspierane - kto miałby za to zapłacić? Pieniądze powinny płynąć z kasy państwa? Wielu obywateli wyrazi oburzenie, bo nie chce dotować gazet. Bez różnicy czy w formie cyfrowej czy papierowej. Takie źródło finansowania sprawia też, że dziennikarze mogą nie być obiektywni. To doskonale widać już dzisiaj, wielu redaktorów działa na usługach partii politycznych. Trudno nazwać to rzetelną pracą dziennikarską. Im większy zakres dotacji, tym większa patologia mogłaby z tego wyjść.
Może zatem warto patrzeć w stronę gigantów, którzy zgarniają pieniądze z rynku reklamy w Sieci? To Google i Facebook, niebawem może pojawi się ktoś trzeci, np. Snapchat. Ale czy uczciwe jest odbieranie pieniędzy jednym i dawanie drugim? Media europejskie nie widzą w tym problemu, domagają się zmian w prawie, które stawiałyby je w uprzywilejowanej pozycji lub przynajmniej zadośćuczynienia od amerykańskich potentatów. I Google raz na jakiś czas sypnie groszem. Jednocześnie straszy się np. Facebooka opłatami za szerzenie nieprawdziwych informacji. Pojawiają się już nawet pomysły, by te podmioty łożyły środki na funkcjonowanie dziennikarstwa właśnie za rozprzestrzenianie nieprawdziwych informacji. Ale czy winne są tu tylko Facebook i Google?
Rzetelne dziennikarstwo było, jest i będzie potrzebne. Chociażby po to, by weryfikować wspomniane kłamstwa szerzone w Sieci. Jeśli ono zniknie, stracimy wszyscy, chociaż wiele osób tego nie zauważy. Kwestią otwartą pozostaje jednak to, jakie działania wdrożyć, by ten biznes/zawód utrzymać przy życiu. I czy kroki w tym kierunku zostaną podjęte...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu