Czym jest ChatGPT? Z jednej strony, narzędziem pokazującym, co tak naprawdę potrafi AI. Z mojej perspektywy - największym zagrożeniem technologicznym, jakie widzieliśmy od lat. Wszystko dlatego, że ludzie chcą odpowiedzi prostych, a nie - prawdziwych.
ChatGPT w ostatnich tygodniach jest najgorętszym tematem, zarówno wśród mediów, jak i zwykłych użytkowników. I nie ma się co dziwić. Po latach, gdzie sławna "sztuczna inteligencja" jedyne co potrafiła to poprawiać fotki w telefonie i wyszukiwać zdjęcia w Google, teraz zamanifestowała swoją obecność w sposób, który można faktycznie odczuć. Nic więc dziwnego, że ludzie rzucili się testować nowe rozwiązanie, a z pochodnych produktu OpenAI zaczynają także korzystać biznesy, a konkurencja nie śpi i przygotowuje własne rozwiązania. Jednocześnie, możliwości Chatu dopiero są poznawane i nie ma tygodnia, by nie usłyszeć o tym, co nowego ten program (bądź jemu podobne) potrafią. Widać wyraźnie, że ludzkość zachłysnęła się możliwościami, jakie oferuje i dosłownie znikąd ChatGPT został wyniesiony do roli "the next big thing". Ja tymczasem stoję z boku i myślę, że jeżeli tak ma wyglądać przyszłość, to mamy zamaszyście przegwizdane.
Polecamy na GeekWeek: Sztuczna inteligencja przez 17 godzin pilotowała myśliwiec. To pierwszy raz w historii
Od bibilioteki do TikToka - ChatGPT trafił na żyzny grunt postępujących uproszczeń
Zacznijmy od początku - ogólnie, jako społeczeństwo, zawsze dążyliśmy do uproszczenia pewnych rozwiązań. Widać to praktycznie w każdej sferze życia. Od filmów w kinie przeszliśmy do filmów w TV, a następnie - do VOD, bo większa wygoda. Zdobywanie wiedzy dziś nie oznacza ślęczenia w bilbiotece, ale czytanie treści online, oglądanie materiałów na YT, bądź nawet - kilkudziesięciosekundowych tiktoków. To samo jest ze wszystkim - zamawianiem zakupów online, używaniem samobieżnych odkurzaczy czy Thermomixów. Gdzie tylko się da, szukamy uproszczeń i ten fakt nie podlega dyskusji.
Swego czasu takim uproszczeniem było też Google. Przywykliśmy już, że dziś możemy wpisać tam dowolną frazę, a algorytm dobierze nam stosowne wyniki. Trafne czy nie - nie ma znaczenia, i tak jest to szybsze niż ręczne przeczesywanie stron w poszukiwaniu interesujących nas informacji. I tak samo, jak Google zrobiło furorę na początku lat '00, tak teraz ChatGPT jest (albo raczej - może być) kolejnym krokiem w tej fali uproszczeń. Jeżeli bowiem wyszukujemy w Google jakieś pytanie, narzędzie podeśle nam szereg stron, które możemy przejrzeć. W bardzo ograniczonym stopniu, ale wciąż, Google zmusza nas byśmy zapoznali się z materiałem źródłowym.
ChatGPT tego nie robi. ChatGPT zamiast tego daje to, czego ludzie chcą - odpowiedź
Posłużę się pewnym przykładem. Bardzo często różni ludzie zadają mi pytanie, które słyszy chyba każdy dziennikarz technologiczny - "Hej, a jaki telefon byś mi polecił?". Jak myślicie, co osoby zadające takie pytanie chcą usłyszeć? Dokładną analizę swoich potrzeb zakupowych, budżetu i oczekiwań, czy też szybką, prostą odpowiedź - "marka X, model Y"? Jeżeli myślicie, że pierwsze, to jesteście w błędzie. Ludzie nie chcą słyszeć "to zależy", chcą prostej odpowiedzi na swoje pytanie. Prostej, co nie znaczy prawdziwej. I dla takich właśnie osób ChatGPT i rozwiązania, które będą po nim, są stworzone.
I tu właśnie zaczynają się schody. Już narzędzia, które mamy obecnie - Google, YouTube, Facebook, TikTok etc. - uznawane są za głównych winnych współczesnych światowych problemów, takich jak dezinformacja, fake newsy czy wojna informacyjna. Już teraz ludzie jako ogół nie sprawdzają źródeł informacji, dają sobą manipulować i nie kwestionują rzeczy, które są im przekazywane. A to wszystko w sytuacji, gdy sprawdzenie źródła danej informacji jest o dwa kliki w Google od nas. To także pokazuje, jak daleko zabrnęliśmy w świat wygodnych uproszczeń, o których mówiłem przed chwilą. Ba - wystarczy zobaczyć jak wiele osób kwestionowało pandemię czy wierzyło w szkodliwość 5G, by zobrazować sobie, że nawet w obliczu tysięcy źródeł ludzie dalej wolą wierzyć w to, w co chcą wierzyć.
Wyobraźcie sobie teraz, że w ten świat wkracza narzędzie, które zna odpowiedź na każde pytanie. Jednak - nikt nie wie, skąd te odpowiedzi tak naprawdę się biorą. To skąd i w jaki sposób ChatGPT i pochodne czerpią informacje oraz jak je przetwarzają jest tajemnicą. Co ChatGPT uznaje za prawdę, a co za fake news? Która opinia się dla niego liczy, a która nie? W jaki sposób (i czy w ogóle) treści, którymi Chat jest karmiony są moderowane? Tego nikt nie wie i nikt z milionów użytkowników o to nie pyta. Liczy się to, że za każdym razem Chat udziela nam prostej odpowiedzi na nasze pytanie.
Jeżeli ChatGPT się przyjmie, to jako społeczeństwo będziemy w dużym niebezpieczeństwie
Załóżmy przez chwilę, że ChatGPT upowszechni się do poziomu, w jakim dziś ludzie korzystają z Google. W takim wypadku nie jestem w stanie patrzeć na to inaczej niż jako na narzędzie, za które maszyny propagandowe systemów totalitarnych dałyby się pokroić. Dlaczego? Ponieważ to oznacza, że udało się wyhodować cyfrową wyrocznię, która mówi ludziom co jest prawdą, a co nie. I o ile realne źródła dalej istnieją, to nie ma szans, by przyciągnęły uwagę większości, która szuka prostych i szybkich rozwiązań. W takim klimacie wystarczy, by twórcy przełożyli jedną "wirtualną wajhę" i oto mamy narzędzie do kształtowania opinii publicznej na skalę nie tylko do tej pory niespotykaną, ale nawet - niemożliwą do wyobrażenia.
Przypominam - już teraz Chat nie tylko tłumaczy jak zrobić przepis na rissotto, ale odpowiada na pytania o to, czy zmiany klimatyczne są prawdziwe i czy Holokaust rzeczywiście miał miejsce, a podobne pytania to zawsze absolutny top corocznych zestawień pytań w Google. ChatGPT tworząc odpowiedzi na te pytania dla potencjalnie setek milionów odbiorców w przyszłości będzie samodzielnie decydował, jakie informacje docierają do odbiorców. Jeżeli za jego sterami usiądzie ktoś, komu działania ekologiczne są nie na rękę, bądź będzie miał swoją wizję prawdy historycznej, nie trzeba sobie wyobrażać, że za pomocą kilku ustawień i odpowiedniego doboru źródeł dla bota będzie w stanie wpłynąć na poglądy i przeświadczenia osób na całym świecie. Dodatkowo, taki rodzaj manipulacji byłby praktycznie niemożliwy do wykrycia, ponieważ chat za każdym razem udzielałby trochę innej odpowiedzi.
ChatGPT nie ogłupi ludzkości. On tylko pokaże, jak wygląda stan obecny
Nie oszukujmy się, każdy z nas szuka jakiegoś rodzaju uproszczeń w życiu. Dla przykładu - czy bliskie, czy odległe - wydarzenia historyczne bardzo często są przedmiotem debat i każda ze stron ma swoją wersję prawdy. Czy Powstanie Warszawskie było potrzebne? Czy Żołnierze Wyklęci byli dobrzy czy źli? Jak naprawdę było z Lechem Wałęsą i SB? We wszystkich tych tematach usłyszymy różne odpowiedzi i nie zdziwię się, że jeżeli ktoś chciałby się dowiedzieć więcej na ten temat, pokusa usłyszenia jednej, skondensowanej dawki wiedzy jest nie do odparcia. To jednak z kolei sprawia, że pozostawiamy twórcom rozwiązania takiego jak ChatGPT monopol na decydowanie, co jest prawdą, a co nie.
Jako dziennikarz nie boję się przyszłości, w której takie rozwiązanie króluję. Jeżeli się okaże, że moja praca będzie zbędna, ponieważ wszystko co napiszę zostanie pobrane, przemielone przez Chat i wyplute w postaci odpowiedzi, za którą ja nie dostanę nawet pół grosza - cóż, konie też zostały wyparte przez samochody i nikt za nimi nie płacze. Jednak przyszłość, w której jedna korporacja ma monopol nie tylko na to, jakie informacje trafiają do użytkowników (to już robi Google), ale też - co w ogóle jest prawdą, a co nie, przeraża mnie do szpiku kości. I wiem, że jako ludzkość łykniemy to rozwiązanie w całości.
Bo jako ludzie chcemy ułatwień. Chcemy odpowiedzi prostych, a nie prawdziwych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu