Felietony

Ile lat wsparcia urządzeń elektronicznych to "wystarczająco"?

Kamil Świtalski
Ile lat wsparcia urządzeń elektronicznych to "wystarczająco"?
Reklama

Coraz częściej jesteśmy świadkami ucinania funkcji urządzeń i "uśmiercania" ich brakami aktualizacji. Może czas by to ustandaryzować i nie zostawiać klientów na lodzie?

Dyskusja na temat czasu wsparcia elektroniki toczy się od wielu lat — i zaognia w chwili podawania statystyk adopcji nowych wersji iOS i Androida. Jasne - smartfony są dużą częścią życia każdego z nas, automatycznie więc wzbudzają najwięcej emocji. Ale warto mieć na uwadze, że to nie jest tak, że wyłącznie smartfony przestają być wspierane przez producentów oprogramowania. To samo przecież dzieje się z gamą całego sprzętu. A w tej rozpędzonej maszynie nie ma czasu na przestoje — nowości muszą pojawiać się regularnie. Bo jak inaczej: przecież kto nie wypuszcza co kilka(naście) miesięcy nowego gadżetu, temu pieniądze przeciekają przez palce. Ale w tym wszystkim zaczyna brakować czasu, chęci i sensu by aktualizować sprzęty sprzed kilku lat. Wciąż sprawne, dla wielu użytkowników - wciąż wystarczające. Ale stające się stopniowo bezużyteczne.

Reklama

Nie ma wsparcia i co zrobisz? Nie skorzystasz albo... kupisz sobie nowszy sprzęt

Wsparcie tracą gry i aplikacje mobilne - do tego przywykliśmy przez lata. Wsparcie tracą sprzęty dbające o bezpieczeństwo naszego domu. Wsparcie tracą elementy smart home. Ba, wsparcie tracą nawet takie gadżety jak telewizory z których stopniowo znikają aplikacje popularnych serwisów VOD. Jasne, możemy zainwestować i dokupić przystawkę - ale trzeba liczyć się z tym, że za kilka lat może je spotkać ten sam los — ale przynajmniej są tańsze niż TV. Sprzęty i oprogramowanie - to wszystko musi działać zgodnie, no ale kiedy naszego elektronicznego zamka w drzwiach nie otworzy nasz obecny smartfon, mamy dwie opcje. Albo zostajemy przy starym smartfonie, albo kupujemy nowszy zamek - no chyba że po prostu zaczynamy otwierać go zwykłym kluczem, ale w takim razie... jaki jest sens posiadania potencjalnie narażającego bezpieczeństwo urządzenia we wkładce?

Złoty środek?

Ilekroć nie trwa dyskusja o wsparciu technicznym ze strony producenta uświadamiam sobie, że coś takiego jak złoty środek nie istnieje. Każdy z użytkowników wymaga czegoś innego. Jeden kupując sprzęt wie, że za kilkanaście miesięcy będzie go wymieniał na nowszy model — i to niezależnie od tego po którą półkę cenową sięga. Inni poużywają tak długo, jak będzie ich satysfakcjonował. Może kilka lat, a może kilkanaście. Są też użytkownicy którym wystarczy to, że sprzęt jest, działa i obsługuje interesujące ich elementy — nie bez powodu wciąż spotykamy ludzi korzystających z 15-letnich laptopów które już wtedy nie należały do wysokiej półki, a nawet fanów Samsunga Galaxy S2 którzy wciąż nie czują potrzeby aktualizacji.

Z tym wszystkim wiążą się jednak problemy o których nareszcie zaczyna się mówić coraz głośniej. Po pierwsze: producenci sprzętów potrafią po kilku latach uczynić je nieużywalnymi - aktualizacjami (które spowalniają je niemożebnie) albo wręcz przeciwnie - brakiem aktualizacji. O naprawie wielu sprzętów też można zapomnieć. Odnoszę wrażenie, że tak długo jak kwestie związane z żywotnością sprzętu nie zostaną uporządkowane prawnie - tak długo producenci nastawieni na zysk będą prowadzić do nadużyć pokroju "ograniczonego czasu używalności" czy blokowania funkcji  skanowania gdy w urządzeniu nie było tuszu, jak miało to czas w przypadku sprzętów wielfunkcyjnych Canona.

Pytanie zatem do szerszego grona: ile lat dla elektroniki to minimum? A ile optymalnie powinny działać, być wspierane, naprawiane i pełnoprawnie działające, z dostępem do wszystkich funkcji które mielismy od samego początku?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama