Świat

Sprzęt za 2,7 tys. złotych. Samozapłon w gratisie

Krzysztof Rojek
Sprzęt za 2,7 tys. złotych. Samozapłon w gratisie

To nie koniec problemów Humane AI Pin. Urządzenie nie tylko działa źle, ale wręcz stanowi zagrożenie dla użytkowników.

Premiera nowego urządzenia, szczególnie jeżeli jest to pierwszy produkt nowej firmy, zazwyczaj powinna być dniem zwieńczenia wielu miesięcy, jeżeli nie lat pracy. Na przestrzeni lat widzieliśmy wiele przykładów skutecznych premier dla świeżych korporacji. Przykładem udanego prowadzenia swojego pierwszego produktu na rynek może pochwalić się chociażby taka firma jak Nothing, na której telefon Nothing Phone (1) czekało naprawdę wiele osób.

Ale jest też druga strona medalu - premiery, po których widać, że produkt albo usługa absolutnie nie dowożą obiecanej jakości. Taka sytuacja przydarzyła się twórcom gier No Man's Sky czy rodzimemu CD Projekt RED w przypadku Cyberpunka 2077, a obie te produkcje jeszcze długi czas będą przytaczane jako przykład tego, dlaczego złego pierwszego wrażenia nie da się zmienić.

Teraz do tej drugiej kategorii dołączył kolejny produkt. Mowa oczywiście o szeroko reklamowanym Humane AI Pin.

Czym w ogóle jest AI Pin?

Naturalnie, nie wszyscy muszą wiedzieć, czym Humane AI Pin, więc pozwólcie, że przytoczę krótką historię tego, jak powstał i dlaczego wywołuje takie kontrowersje. Urządzenie zostało stworzone przez byłych pracowników Apple i ma być odpowiedzią na potrzeby współczesnego klienta. Sprzęt nie jest tradycyjnym smartfonem, ponieważ nie da się zainstalować na nim aplikacji.

Zamiast tego porozumiewamy się z nim głosowo, a urządzenie wykorzystuje zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji by odpowiadać na nasze pytania i wykonywać działania, jak np. zamówienie przejazdu Uberem. AI Pin, jak nazwa wskazuje, jest przypinką, którą nosimy na ubraniach. Wyposażony jest w kamerę, dzięki której może analizować to, co widzi przed sobą oraz mini projektor, wyświetlający na naszej dłoni informacje, jeżeli zajdzie taka potrzeba.

Jednak historia Humane AI Pin to historia niespełnionych marzeń producenta. Wszyscy, którzy mieli okazje recenzować sprzęt mówią o tym, że jest on zbiorem rozwiązań, które nie działają dobrze. Po pierwsze - urządzenie oprócz podstawowej ceny bazuje na modelu subskrypcyjnym, ponieważ potrzebuje internetu do działania. Jeżeli więc przestaniemy płacić - ono przestanie działać. Po drugie sztuczna inteligencja działa na nim wolno i nieprecyzyjnie, a praktycznie wszystko, co potrafi AI Pin można zrobić na smartfonie szybciej. Pomijamy tu, że AI Pin potrafi niewiele, a zwykły telefon za ułamek ceny ma dużo więcej możliwości.

To nie są jednak wszystkie problemy ze sprzętem

Jak się okazuje, osoby, które zdecydują się kupić to urządzenie, muszą się mierzyć nie tylko z tym, jak działa, ale też z tym, jak zostało ono wykonane. Chodzi tu konkretnie o etui ładujące, które, tak jak w przypadku słuchawek, pozwala doładować urządzenie, kiedy jesteśmy poza domem i daleko od źródła prądu. Humane wydało niedawno oświadczenie, że wszyscy klienci powinni natychmiast zrezygnować z używania etui, ponieważ grozi to samozapłonem. Problemem jest wadliwa bateria zastosowana w tym akcesorium.

Źródło: Humane

Humane nie poinformowało, czy użytkownicy, którzy kupili wadliwy produkt będą mogli liczyć na jakąś akcję serwisową ze strony firmy. Jest to jednak mało prawdopodobne, patrząc na to, że "sukces" AI Pin przełożył się na to, że firma natychmiastowo po premierze zaczęła szukać kupca. Można więc chyba już uznać, że w świetle podobnej klapy, jaką był Rabbit R1, pomysł pt. "asystent AI" można na chwilę obecną wsadzić między bajki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu