Świat

Firma zwraca ludziom pieniądze. Szkoda, że dopiero, jak wybuchła afera

Krzysztof Rojek
Firma zwraca ludziom pieniądze. Szkoda, że dopiero, jak wybuchła afera
0

Car Thing okazał się niewypałem. Jednak jeszcze większym niewypałem jest to, jak Spotify załatwia sprawę z własnymi klientami.

Wiadomo, że firmy głośno i wyraźnie chcą się chwalić tymi rzeczami, które stawiają je w dobrym świetle. Te, które mogłyby przyczynić się do negatywnego PR'u zazwyczaj załatwiane są po cichu, przy najmniejszym możliwym rozgłosie. Przynajmniej do momentu, w którym temat nie złapie wiatru w żagle i nie zostanie podjęty przez społeczność.

Tak było właśnie w przypadku Spotify, które najpierw wypuściło mało popularne (i mało udane) urządzenie Car Thing, które jednak znalazło jakąś grupę nabywców. Firma postanowiła jednak potraktować ich bardzo nie fair, uceglając ich urządzenia krótko po zakupie. To spowodowało jednak odzew społeczności, który wywołał burzę w sieci.

Teraz Spotify oddaje ludziom pieniądze za Car Thing

Wydawać by się mogło, że ze względu na małą popularność Car Thing sprawę całkowicie antykonsumenckiego zachowania Spotify da się zamieść pod dywan. Jednak nic z tych rzeczy, ponieważ sprawa rozlała się zarówno po TikToku, jak i X (Twitterze), a niektórzy poszli jeszcze dalej, składając przeciwko Spotify pozew zbiorowy w związku z tym, że firma nie poinformowała podczas zakupu urządzenia o tym, że będzie ono działało dla niektórych użytkowników krócej niż dwa lata.

Źródło: Spotify

Teraz więc, kiedy sprawa się dosyć mocno "rozlała" Spotify proponuje zwrot pieniędzy za urządzenia, jeżeli tylko użytkownik przedstawi dowód zakupu. Naturalnie, dla posiadaczy urządzenia wybór jest jasny i odzyskanie własnych pieniędzy jest dużo lepszą opcją, natomiast warto zaznaczyć, że w postach na Twitterze i TikToku ludzie postowali, że zamiast tego woleliby dalej używać swojego sprzętu, nawet bez kontroli głosowej.

Jak się okazuje, znalazła się całkiem spora grupa ludzi, dla których Car Thing było wygodne. Szkoda, że Spotify nie widzi tego i zamiast skorzystać z okazji, żeby wyjść z całej tej akcji z twarzą, wybrali pójście po linii najmniejszego oporu.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu