Materiały w sieci pokazują, że telefon Huawei sam usuwa filmy z protestów w Chinach. Dla marki byłaby to katastrofa.
Telefony Huawei same usuwają materiały wideo z protestów w Chinach? Tak to wygląda...
Temat zaangażowania władz ChRL w duże biznesy, których zasięg wychodzi poza Chiny jest podnoszony odkąd pamiętam. Do tej pory nie ma żadnych dowodów na to, że w tych telefonach zainstalowane jest oprogramowanie mające stanowić zagrożenie dla konsumentów, czy też - wpływać na działanie tych urządzeń, egzekwując politykę Chin. Oczywiście - Internet pęka od domysłów i składowych poszlak, jak chociażby informacje o tym, że telefony Xiaomi wysyłają dane za plecami użytkowników, czy też rząd Litwy, który rekomenduje pozbycie się z kraju wszystkich chińskich marek. Jednocześnie, po internecie krąży wiele memów i żartów o tym, że telefony chińskiej produkcji mogą automatycznie cenzurować np. zdjęcia czy filmy niewygodne dla władz, czy wręcz wybuchać, gdy ktoś skrytykuje tamtejszą partię.
Cóż, wygląda to, jakby memy stały się prawdą
Twitter obiega właśnie materiał wideo, w którym chiński użytkownik pokazuje, że materiały wideo, które nagrał z protestów, na których był, a które zostały zarejestrowane na jego telefonie Huawei, nie jest możliwa do odtworzenia. Co bardziej interesujące, tylko materiały wideo z protestów są usunięte, podczas gdy wszystkie inne filmy są nietknięte.
Powiedzieć, że jest to ekstremalnie niepokojące, to jak nie powiedzieć nic. Jeżeli potwierdziłoby się, że system faktycznie może wykrywać zawartość materiału wideo i automatycznie go usuwać, oznaczałoby to, że telefony marki Huawei (przynajmniej te sprzedawane na terenie Chin) mają wbudowanego potężnego backdoora, który pozwala władzom na zdane sterowanie telefonem, bądź też - że system jest zaprojektowany w taki sposób, by skanować aktywność użytkownika i automatycznie reagować na niektóre elementy, jak wideo czy tekst.
Niestety - to też za mało, by wysnuć daleko idące wnioski
Jednym z powodów, dla których poszczególne materiały wideo mogą ginąć, może być zwykły błąd systemu, nie mówiąc już o tym, że autentyczności nagrania niestety nie można zweryfikować. Kolejną kwestią jest fakt, że o ile chęci kontroli nad materiałami na telefonach użytkowników nie można władzy w ChRL odmówić, to w sieci jest pełno nagrań, w których realizuje ona ten cel przez urzędników manualnie sprawdzających telefony obywateli, co też pokazuje, że nie wszystkie rozwiązania musza być tak zaawansowane technologiczne by być skuteczne na dużą skalę.
Niemniej - Chiny z pewnością nie chcą, by pewne obrazki ujrzały światło dzienne (na co jest już zdecydowanie za późno w kontekście Zachodu) i zdecydowanie reputacja chińskich marek za granicą poleci na łeb na szyję, jeżeli ujawnione zostanie niepodważalne połączenie, pozwalające władzy ChRL na dostęp do danych i oprogramowania telefonów. W przypadku Huawei powiązania z tamtejszym rządem są dosyć mocne, co pokazywała m.in. sprawa pomocy w projektowaniu więzień i systemu śledzenia mniejszości etnicznych.
Sądzicie, że na telefonach Huawei faktycznie znajdują się tak potężne backdoory?
AKTUALIZACJA 3.12.2022
W związku z powyższym tekstem Huawei Polska wydał oświadczenie, które zamieszczam poniżej w całości:
"Ochrona prywatności danych konsumentów jest dla Huawei najwyższym priorytetem. Huawei nie ma możliwości ani intencji uzyskania dostępu, modyfikacji lub usunięcia jakichkolwiek danych w albumach użytkowników urządzeń Huawei.
Niestety, nie jesteśmy w stanie zweryfikować autentyczności treści pojawiających się na ten temat w sieci, więc nie możemy tego skomentować."
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu