Felietony

Co by się stało, gdyby z Polski znikły wszystkie chińskie smartfony?

Krzysztof Rojek
Co by się stało, gdyby z Polski znikły wszystkie chińskie smartfony?
Reklama

Na Litwie chcą pozbyć się z kraju Xiaomi i innych chińskich marek. Co by się stało, gdybyśmy pozbyli się ich też w Polsce?

Jak zapewne wiecie, litewski rząd wydał oficjalną rekomendację dotyczącą kupowania i używania telefonów marki Xiaomi, a szerzej - wszystkich chińskich smartfonów. Według tamtejszego Ministerstwa Obrony Narodowej urządzenia te mogą cenzurować treści niewygodne dla chińskiego rządu, szczególnie związane z Tybetem i Tajwanem. W Europie funkcje śledzenia mają być wyłączone, ale Xiaomi ma je móc w każdym momencie włączyć. Firma oczywiście wszystkiemu zaprzecza, natomiast Litwa konsekwentnie zachęca do zaprzestania kupowania chińskich smartfonów i wyrzucenia już posiadanych. Słysząc to zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdyby z naszego rynku w jedną noc wyparowały wszystkie chińskie marki.

Reklama

Jak wyglądałby rynek smartfonów bez chińskich urządzeń?

Jakiś czas temu napisałem dla was tekst, w którym pokazuje, że na naszym rynku jest kilkanaście marek smartfonów, ale tylko kilka firm je produkujących. Co by się stało, gdyby z równania usunąć te, które mają swoje korzenie w Chińskiej Republice Ludowej? Cóż, sprawa nie jest wcale tak oczywista. Przede wszystkim, warto zobaczyć, co by działo się w sklepach. Nie mamy tutaj dokładnych danych odnośnie rynku, ale możemy wziąć estymacje agencji Canalys, którymi firmy lubią się chwalić, a które dotyczą tego, ile smartfonów zostało wysłanych do sklepu za 2020 rok.

Widać tutaj, że w przypadku samej tylko czołowej piątki, 50 proc. wszystkich smartfonów wysyłanych do sprzedaży pochodzi od chińskich producentów, a zestawienie to nie uwzględnia takich producentów jak realme, Oppo, Vivo czy OnePlus. Jeżeli mielibyśmy policzyć, że jedynymi liczącymi się w Polsce producentami smartfonów jest Samsung i Apple (udział rynkowy Sony i Nokii jest tak mały, że nie wpłynąłby na te szacunki, o czym za chwilę) to wyszłoby nam, że gdybyśmy usunęli jednego dnia wszystkie chińskie marki, to z półek sklepowych znikłoby od 62 do 69 proc smartfonów, w zależności w którym kwartale byśmy to zrobili.

Oczywiście - mówimy tu o sztukach, a nie o różnorodności modeli, ponieważ w niektórych przedziałach cenowych użytkownicy zostaliby tylko z jedną opcją wyboru, bądź też - w ogóle bez wyboru. Na rynku mielibyśmy nadpodaż flagowych modeli - Galaxy S, Apple iPhone czy Sony Xperia głównie skupiają się na półkach cenowych 3000+. Jeżeli chodzi o telefony za 1000-1500 zł użytkownicy mieliby do wyboru zaledwie kilka urządzeń, głównie Samsungi z serii A i M, urządzenia Nokii (co o nich sądzę macie napisane tutaj i tutaj) oraz być może coś od HTC. Różnorodność na rynku byłaby więc znikoma i o ile nie jestem zwolennikiem dawania ludziom fałszywego wyboru (głównie w kontekście posiadania 30 submarek) o tyle brak konkurencji prowadzi do podniesienia cen i  mniejszej innowacyjności. Daleki jestem od stwierdzenia, że chińskie marki ratują rynek smartfonów, ale ich usunięcie z dnia na dzień również odbiłoby się na konsumentach negatywnie.

Zwłaszcza, że po wyrzuceniu chińskich smartfonów z naszych kieszeni popyt byłby gigantyczny

Smartfony wysyłane to o sklepów to jedno, ale przecież trzeba pamiętać, że litewski rząd zarekomendował także pozbycie się także posiadanych już chińskich smartfonów. Jak wyglądałoby to w Polsce? Cóż, tutaj musimy się oprzeć na danych Statcountera, który pokazuje popularność danych marek w konkretnym kraju. W Polsce wygląda to następująco:

Widać tutaj, że Sony i Nokia posiadają udział rynkowy na poziomie 1 proc., dlatego też nie brałem ich pod uwagę. Zliczając ostatnie dane z sierpnia 2021, nie-chińśkie marki mają na naszym rynku udział około 39-40 proc. przy czym duża część z tego to telefony Samsunga (czego nie oddają poprzednie dane). Jeżeli chcielibyśmy się pozbyć chińskich marek, musielibyśmy wyrzucić 60 proc. używanych przez nas smartfonów i jednocześnie - mielibyśmy o 60 proc. mniej sztuk do kupienia w sklepach.

Obawiam się, że jeżeli chcielibyśmy wykonać w naszym kraju manewr sugerowany przez litewski rząd, to taki manewr byłby zwyczajnie... niewykonalny. Chińskie marki stanowią zbyt duży procent urządzeń, by dało się ich pozbyć z dnia na dzień. Co więcej - widać, że rynek również nie do końca chce takich zmian, ponieważ kiedy z radaru usunięty został Huawei, miejsce po nim zostało zastąpione nie przez Apple czy Samsunga, ale przez realme i Xiaomi.

Widzielibyście nasz kraj bez obecności jakiejkolwiek marki z Chin?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama