The Washington Post twierdzi, że dotarł do dokumentów, które potwierdzają zaangażowanie Huawei w projekt systemów elektronicznych dla więzień oraz systemów nadzoru społecznego. Te są natomiast wykorzystywane do prześladowań mniejszości etnicznych w Chinach. Firma odcina się od zarzutów.
Sprawa Huawei i ich powiązań z chińskim rządem jest tematem grząskim i przez lata dyskusje na ten temat wielokrotnie grzęzły w martwym punkcie ze względu na brak dowodów. Owszem, dużo mówiło się o zaangażowaniu Huawei w innych krajach czy o tym, że dziwnym trafem Honora przejęło akurat rządowe konsorcjum. Wciąż jednak brakowało dowodów na jednoznaczne powiązania marki z rządem, tym bardziej w kontekście działań USA, których ban z miesiąca na miesiąc wydawał się być coraz bardziej autorytarną decyzją wymierzoną w Chiny, niż rzeczywistą troską o bezpieczeństwo Amerykanów. Teraz jednak The Washington Post dotarł do dokumentów, które mogą rzucić więcej światła na sprawę i jeżeli są one autentyczne, Huawei ma się z czego tłumaczyć.
Wyciekły prezentacje pokazujące ze szczegółami zaangażowanie Huawei w system śledzenia mniejszości etnicznych i budowę systemów elektronicznych dla więzień
O tym, jak w Chinach traktowane są prawa człowieka, szczególnie w odniesieniu do mniejszości etnicznych, nie muszę chyba nikomu tu udowadniać. Dlatego dokumenty, do których dotarł The Washington Post, są w najlepszym razie niepokojące. Wynika z nich, że Huawei był w dużej mierze odpowiedzialny za współtworzenie (wraz z innymi firmami) elektronicznych systemów dla więzień w regionie Sinciang.
Ci z was, którzy interesują się tematem, zapewne już zgadli, że jest to region zamieszkały w większości przez muzułmańską mniejszość Ujgurów, przeciwko którym rząd ChRL prowadzi działania pod przykrywką "walki z ekstremistycznymi poglądami". Jeżeli wierzyć doniesieniom, obozy te są miejscem przymusowej, niewolniczej pracy, gwałtów czy nawet śmierci. Dlatego też, jeżeli dokumenty do których dotarł The Post są autentyczne, Huawei jest bezpośrednio zaangażowany w projektowanie systemów dla takich ośrodków.
Drugą kwestią jest system śledzenia obywateli, który działa w Chinach od lat, jednak teraz wiadomo (ponownie, jeżeli dokumenty opublikowane przez The Washington Post są prawdziwe), że Huawei był współtwórcą systemu który jest w stanie namierzyć i zidentyfikować osobę z wykorzystaniem różnych metod: śledzenia twarzy, tablic rejestracyjnych, adresów MAC należących do niego urządzeń czy aktywności w social mediach. Inne źródła mówią, że ten system również był wykorzystywany do prześladowania mniejszości etnicznych w kraju.
Oczywiście, wiadomo było, że "ktoś" te systemy musi dla chińskich władz przygotowywać, natomiast powiązanie Huawei z wspomnianymi wyżej praktykami stawia firmę w bardzo złym, jeżeli nie fatalnym świetle pod kątem etycznym. Po otrzymaniu informacji na temat obozów pracy natychmiast zwróciliśmy się z prośbą o komentarz w tej sprawie do przedstawicieli Huawei Polska. Oświadczenie publikujemy w całości poniżej:
„Dokumenty wymienione w artykule The Washington Post zostały opracowane przez zewnętrznych partnerów na gotowych szablonach prezentacji Huawei, a następnie wgrane przez nich na platformę Huawei Cloud Marketplace. Tak jak inne popularne platformy tego typu, Huawei Cloud Marketplace służy do wymiany informacji, a treści budzące wątpliwości są przez Huawei regularnie analizowane i usuwane, w reakcji na otrzymywane opinie.
Dostarczamy platformę dla usług w chmurze, działając zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi standardami branżowymi. Huawei nie opracowuje ani nie sprzedaje systemów, które miałyby służyć namierzaniu jakichkolwiek grup społecznych. Huawei, tak jak wymaga tego od siebie, wymaga też od wszystkich swoich partnerów przestrzegania obowiązujących przepisów prawa, regulacji i zasad etyki biznesowej. Ochrona prywatności jest naszym najwyższym priorytetem i wymagamy, aby cały nasz biznes był zgodny z przepisami i regulacjami obowiązującymi w krajach, w których prowadzimy działalność”.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu