Linia P Lite okazała się być strzałem w dziesiątkę. Właśnie te modele od Huawei zyskały ogromną rzeszę użytkowników i kolejne generacje kontynuują zwycięską passę. Dzisiaj premierowo mamy dla Was pierwsze wrażenia z użytkowania najnowszego telefonu z tej serii, czyli Huawei P20 Lite. Pod wieloma względami model ten stanowi prawdziwą rewolucję, jednak czy udaną i wartą wydania na nią 1599 złotych?
Dane techniczne Huawei P20 Lite:
- 5,84-calowy wyświetlacz IPS o proporcjach 19:9 i rozdzielczości 2280 x 1080 pikseli,
- Kirin 659 (4 x ARM Cortex A53 2,36 GHz i 4 x ARM Cortex A53 1,7 GHz) z ARM Mali T830MP2,
- 4 GB RAM,
- 64 GB pamięci wbudowanej (wolne ok. 51,3 GB),
- wsparcie dla kart microSD do 200 GB,
- Android 8.1 Oreo z EMUI 8.1,
- slot hybrydowy (dual SIM lub nanoSIM + microSD),
- LTE,
- GPS, Glonass,
- WiFi 2,4 & 5 GHz,
- NFC,
- Bluetooth,
- aparat główny: 16 + 2 Mpix, dioda doświetlająca,
- kamerka przednia: 16 Mpix,
- ogniwo 3000 mAh z szybkim ładowaniem,
- wymiary: 149 x 71,3 x 7,4 mm,
- waga: 145 g.
Urządzenie dostępne w trzech kolorach: niebieskim, czarnym i różowo-złotym.
Cena: 1599 złotych. Sprzęt do testów dostarczył x-kom. Dzięki! :)
Wzorowany na iPhone X
Trzy poprzednie generacje Huawei P Lite były do siebie zbliżone. Nie da się nawet ukryć, że stanowiły raczej zachowawcze propozycje, które stanowiły względem siebie ewolucję i trudno było dostrzec poważniejsze różnice. Tu Huawei P20 Lite, jak wskazuje już sama nazwa, staje się początkiem nowego rozdziału. Najważniejsza zmiana dotyczy samego wyświetlacza. Wiele modeli pochodzących od duetu Huawei - Honor z drugiej połowy 2017 roku wyróżnia się ekranami o proporcjach 18:9, ale w przypadku najnowszego średniaka postawiono na jeszcze inny panel. Cechuje się on formatem 19:9 oraz charakterystycznym wcięciem u góry. Na pewno zyskuje na tym sama stylistyka urządzenia, chociaż z drugiej strony widoczna jest tu silna inspiracja flagowcem Apple. W dodatku trudno uznać tą dodatkową przestrzeń za szczególny atut.
Obudowę telefonu wykonano z dwóch tafli szkła oraz aluminiowe ramki. Całość została znakomicie spasowana i tu widać, jak duży nacisk położył producent na jakość wykonania. W końcu można zaklasyfikować ten produkt do kategorii premium. Jeżeli chodzi o zmiany, nie sposób zapomnieć o pionowo ustawionym logo marki z tyłu, podobnie jak podwójnego aparatu - dotychczas te elementy były poziome. Mnie osobiście ucieszyła obecność diody powiadomień. Znajduje się ona na prawo od kamerki, niestety jest stosunkowo mała, nadrabia za to jasnością. Bez zmian pozostał slot hybrydowy. Wciąż używając dual SIM, musimy pogodzić się z brakiem miejsca na microSD. Ponarzekać mogę także na wystający ponad obudowę moduł aparatu i obawiam się, jak będzie wyglądało jego szkiełko po kilku miesiącach użytkowania.
Sprzęt świetnie leży w dłoni. Szczerze mówiąc, patrząc na dane techniczne nie spodziewałem się, że będzie się dało obsługiwać go wygodnie jedną dłonią, tymczasem nie ma z tym najmniejszego problemu. Wielu osobom przypadnie do gustu fakt, że znajdziemy tu zarówno port USB typu C, jak i złącze słuchawkowe 3,5 mm - pod tym względem trudno tu wymagać czegokolwiek więcej.
Nowy-stary Huawei P20 Lite
Co jednak znajdziemy we wnętrzu nowego modelu? Najbardziej zawiodłem się zastosowanym procesorem, ponieważ znajdziemy tu nieśmiertelnego Kirina 659. Rozumiem, że to wciąż dobry układ, ale od nowości z 2018 roku spodziewałem się czegoś mocniejszego, szczególnie że to SoC spotkamy w Huaweiach już od 2016 roku. Osiem rdzeni ARM Cortex A53, cztery o maksymalnej częstotliwości 2,36 GHz i cztery 1,7 GHz, oraz grafika ARM Mali T830MP2 sprawdzają całkiem nieźle w zwykłym, codziennym użytkowaniu. W dodatku połączono je z 4 GB RAM. Moim zdaniem takie zestawienie pozwala mówić o rozsądnej, choć mało emocjonującej specyfikacji.
Benchmarki:
AnTuTu: 88006
3D Mark
Sling Shot Extreme (Open GL ES 3.1 / Vulkan): 215 / 363
Ice Storm Extreme: 6848
Ice Storm Unlimited: 11899
Geekbench 4
Single-Core: 938
Multi-Core: 3685
RenderScript: 3084
Przez pierwsze dni Huawei P20 Lite sprawuje się na pewno bardzo dobrze. Muszę pochwalić tu płynność oraz szybkość działania - względem poprzedników widać postęp, mimo że mamy do czynienia z prawie identycznymi podzespołami. Cieszy mnie, że producent przyłożył się do optymalizacji oprogramowania. Nawet wielozadaniowość w końcu wygląda tak, jak powinna, a tryb pracy działa tu bez lagów. W grach sytuacja wygląda gorzej. Można grać we wszystkie tytuły, jednak należy nastawić się na to, że ten telefon nie został stworzony do gier i ma też tendencję do nagrzewania się. W tej cenie da się znaleźć lepsze pod tym względem modele.
Na dane otrzymujemy 64 GB pamięci wbudowanej. Do dyspozycji, po odjęciu miejsca wykorzystanego przez system oraz preinstalowane aplikacje, zostaje ok. 51,3 GB, jednak zastosowane kości pamięci nie są ani UFS, ani eMMC 5.1, a eMMC 5.0, na co wskazują uzyskane wyniki w benchmarkach pamięci. Szkoda, że firma nie poprawiła się jeszcze w tej kategorii.
Multimedialny mocarz?
Najważniejszym elementem Huawei P20 Lite pozostaje jego ekran. Ma przekątną 5,84 cala, wykonano go w technologii IPS TFT LCD i wyróżnia się rozdzielczością Full HD+ w proporcjach 19:9 (2280 x 1080 pikseli). Aplikacje mogą być wyświetlane w dwóch trybach: 16:9 lub 18:9. Domyślnie programy firm trzecich uruchamiane są w pierwszym z wymienionych, jednak można w łatwy i szybki sposób zmienić go na drugi. Z kolei w miejscu obok wcięcia w wyświetlaczu wyświetlają się informacje z paska powiadomień, np. o stanie naładowania baterii albo zasięgu, chociaż sporadycznie można tam oglądać czarne paski. Mam ambiwalentne odczucia co do tego elementu. Niby wygląda świetnie, ale nic dodatkowego to nie wnosi.
Jakość wyświetlanego obraz stoi na wysokim poziomie. Naturalnie odwzorowane barw, szerokie kąty widzenia, świetna biel i nieco gorsza czerń - to wszystko przekłada się na przyjemność z oglądania filmów czy grania na tym smartfonie. Co więcej, w ustawieniach możemy regulować dodatkowo temperaturę barw. Na pewno wzorowo prezentuje się minimalna jasność, podczas gdy maksymalna jest po prostu w porządku i tu spodziewałem się czegoś więcej. W pełnym słońcu widoczne są wszystkie treści, chociaż refleksy na przedniej tafli mogą nieco przeszkadzać.
Bez rewolucji obeszło się z samym głośnikiem multimedialnym. Pojedynczy, nie za głośny, przeciętnie grający - nie ma czego chwalić, ani też na co narzekać. Zmiany na lepsze usłyszymy jednak na słuchawkach. Efekty dźwiękowe Huawei Histen pozwalają włączyć korektor muzyczny, zmienić głębię dźwięku czy aktywować funkcję Audio 3D, która w domyśle miała uczynić muzykę bardziej przestrzenną. Muszę przyznać, że ogółem Huawei P20 Lite powinien zadowolić użytkowników. Zresztą w segmencie droższych średniaków to nic nowego, więc firma musiała się tu postarać.
Funkcjonalnie
Z tyłu urządzenia zamontowano świetnie działający skaner linii papilarnych. Działa przy wygaszonym ekranie, zawsze odblokowuje szybko sprzęt, dzięki czemu to idealna forma zabezpieczania telefonu przed osobami trzecimi. Producent dodał tu również możliwość odblokowania urządzenia za pomocą twarzy. Opiera się ono jednak na przedniej kamerce przez co nie sprawuje się ono najlepiej przy gorszych warunkach oświetleniowych i stanowi jedynie mierną kopię Face ID. Zbyteczny dodatek.
Całość działa pod kontrolą Androida 8.1 Oreo z nakładką EMUI 8.1. Jest praktycznie, mamy sporo opcji związanych z personalizacją, można nawet włączyć osobną szufladę ze wszystkimi aplikacjami, a zmieniać można m.in, efekty przejścia czy rozmiar siatki ze skrótami. Czas pracy wypada przyzwoicie. Ogniwo o pojemności 3000 mAh wspiera technologię szybkiego ładowania (9V / 2A) i przekłada się na niezłe czasy pracy. W praktyce można używać telefonu na jednym ładowaniu przez około 5 godzin na włączonym wyświetlaczu przy LTE, co zaliczam do niezłych wyników, szczególnie zważywszy na duży wyświetlacz.
Aparat na pierwszym planie
Z przodu ujrzymy kamerkę 16 Mpix. Pozwala ona robić autoportrety wysokiej jakości o każdej porze dnia, a w dodatku umiejętnie rozmywa tło. Jeżeli natomiast chodzi o aparat główny, to tu mamy do czynienia z połączeniem matryc 16 i 2 Mpix, uzupełnionych pojedynczą diodą doświetlającą. Przykładowo zdjęcia z Huawei P20 Lite znajdziecie poniżej.
Moim zdaniem telefon radzi sobie naprawdę bardzo dobrze. Również w kwestii filmów nagrywanych maksymalnie w Full HD przy 30 klatkach na sekundę nie można narzekać, jednak tu już widać brak optycznej stabilizacji obrazu. Warto również wspomnieć, że aplikacja aparatu lubi zlagować. Przez okres dotychczasowych testów pojawiła się już jedna duża aktualizacja i poprawiła ten element, chociaż do ideału wciąż sporo brakuje. W zamian program oddaje do dyspozycji wiele trybów dodatkowych. Znajdziemy tu nie tylko tryb portretowy czy małej przysłony, ale również manualny (do fotografii oraz filmów), obiektyw AR (dodatkowe efekty nakładane na twarz lub tło, inspirowane nieco Snapchatem i Messengerem), Malowanie światłem, Skanowanie dokumentu, Znak wodny, Filtr czy Tryb nocny. Zdecydowanie na bogato. Więcej na ich temat napiszę w pełnej recenzji.
Pierwsze dni z Huawei P20 Lite
Na razie Huawei P20 Lite zdaje się być bardzo dobrym telefonem. Jest świetnie wykonany, prezentuje się nowocześnie, przypomina iPhone'a X, został wyposażony w dopracowany ekran oraz aparaty, a do tego oferuje pełne wyposażenie z zakresu łączności. W końcu mamy tu nie tylko LTE, dual SIM standby, GPS czy Bluetooth, ale również NFC. Wszystko działa bez zastrzeżeń, jakość rozmów oceniam na szkolną piątkę z niewielkim minusem. Na pewno wśród wad wypada wspomnieć o jedynie przeciętnym procesorze i stosunkowo wysokiej cenie. Z jednej strony 1599 złotych to niemała kwota, jak na średniaka, ale z drugiej za tyle otrzymujemy niezły produkt, który sprawdzi się na co dzień. Najbardziej jestem ciekaw, jak będzie sprawował się po dłuższym używaniu. To właśnie eksploatacja przez kilka tygodni uwidacznia najpoważniejsze wady i mam nadzieję, że ten model wytrzyma tą próbę bezproblemowo. Zobaczymy także, jak będzie kształtował się czas pracy oraz stabilność pracy - w przypadku poprzedników bywało z tym różnie.
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania odnośnie Huawei P20 Lite, zapraszam do zadawania ich w komentarzach. Czekam również na Wasze prośby odnośnie tego, na jaki element mam zwrócić szczególną uwagę w trakcie testów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu