Facebook

Facebook chroni przed szkodliwymi treściami? Raczej nie w Polsce...

Patryk Danielewicz
Facebook chroni przed szkodliwymi treściami? Raczej nie w Polsce...
Reklama

Facebook (obecnie Meta) ponownie w ogniu krytyki. Sygnalistka, Frances Haugen, zeznając przed Australijską Komisją Specjalną, powiedziała, że Facebook celowo zapewnia mniejszą ochronę przed szkodliwymi treściami użytkownikom spoza Stanów Zjednoczonych. 

Haugen twierdzi, że poza Stanami Zjednoczonymi, Facebook podejmuje minimalne działania, jeśli chodzi o ochronę przed szkodliwymi treściami, a szczególnie jeśli treści są w języku, którego nie używa się w krajach rozwiniętych. Powód? Oczywiście pieniądze. Według sygnalistki, jest to z jednej strony sposób na oszczędności, z drugiej sposób na zarobek. Facebook zapewniając mniejszą pomoc w reakcji na zgłaszane nadużycia i nie podejmując specjalnych kroków, w celu zapewnienia bezpieczeństwa na swojej platformie, zwyczajnie oszczędza. Do tego algorytm Facebooka, promuje kontrowersyjne treści, gdyż tego typu kontent generuje najwięcej zaangażowania użytkowników, a co za tym idzie, i najwięcej zysków.

Reklama

Haugen powtórzyła też swoje poprzednie zarzuty, że Facebook celowo przepuszcza większą ilość nieodpowiednich treści po to, aby zminimalizować ryzyko pomyłkowego usunięcia tych, które są odpowiednie. Dzieje się tak dlatego, że pomyłki również powodują zmniejszenie zysku. Z tej przyczyny, często wiele szkodliwych treści nie zostaje usuniętych lub ich zasięg jest jedynie nieznacznie ograniczany. Na te zarzuty odpowiedziała Mia Garlick, dyrektor ds. polityki firmy w Australii i Nowej Zelandii. Według niej, niska czułość algorytmu Facebooka podyktowana jest troską o użytkownika. Użytkownik sam może określić, jaki kontent ma być wyświetlany na jego tablicy.

Facebook nie jest skory do współpracy z państwami

Według Haugen, priorytetem dla firmy są Stany Zjednoczone i w tym kraju Facebook inwestuje największe pieniądze w ochronę i bezpieczeństwo swoich użytkowników. Dla reszty świata budżetu już nie wystarcza. Jak mówi sygnalistka, tam gdzie firma nie musi, nie podejmuje działań. Podobne zarzuty formułuje również Departament Spraw Wewnętrznych Australii, twierdząc, że Facebook jest najbardziej niechętny do współpracy przy promowania bezpiecznego środowiska online.

Prace nad uregulowaniem social mediów trwają

Przesłuchanie Frances Haugen przed Australijską Komisją Specjalną ds. Mediów Społecznościowych i Bezpieczeństwa w Internecie, ma związek z planowanym w tym kraju uregulowaniem działalności mediów społecznościowych, przede wszystkim pod kątem bezpieczeństwa. Haugen, zapytana o jej pomysły na ograniczenie szkodliwych treści, odpowiedziała, że najlepszym rozwiązaniem byłby wymógł, aby duże grupy i strony miały moderatorów, odpowiadających za publikowane treści. Na ostateczne rekomendacje komisji przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Australia nie jest jedynym krajem, w którym głośno mówi się o potrzebie nałożenie regulacji na portale społecznościowe. Unia Europejska również pracuje nad rozwiązaniami prawnymi, mającymi zwiększyć bezpieczeństwo w intrenecie. Ustawa o usługach cyfrowych, przegłosowana ostatnio przez Parlament Europejski, nakłada na dostawców usług hostingowych, obowiązek podejmowania działań („bez zbędnej zwłoki”) w przypadku zgłoszenia nielegalnych treści. Z drugiej strony przepisy kładą również nacisk na utworzenie procedury odwoławczej, w przypadku, w którym nie zgodzimy się z podjętą decyzją.

A może algorytm jest za czuły?

Widać zatem, że o ile Haugen zarzuca Facebookowi bierność w usuwaniu szkodliwych treści, w krajach Unii Europejskiej głośniej mówi się o arbitralnych posunięciach Facebooka. Nawet w Polsce trwają pracę nad ustawą o ochronie wolności słowa w internecie. Być może, koniec końców, racje ma sygnalistka, zwracając uwagę, że w różnych krajach Facebook różnie reaguje na pojawiające się tam treści. Na ważniejszych rynkach firma bardziej angażuje się w bezpieczeństwo, a tam, gdzie szkody wizerunkowe i prawne nie są duże, konkretne działania są zaniechane w imię zysku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama