Ponad 46 tys. wniosków o dopisanie do spisu wyborców złożono za pomocą platformy ePUAP, która była promowana przez urzędników jako platforma mająca na celu ułatwienie wielu spraw, które wcześniej można było "załatwić" jedynie w urzędach. Niestety nie każdy, kto w taki sposób chciał dokonać tej zmiany mógł zagłosować - niektóre nazwiska nie znalazły się na listach.
Oczywiście pierwsze podejrzenia padły na różnie zachowujące się systemy informatyczne tworzone przez państwowe organy: ePUAP to jeden z takich, które miały w swojej historii mniejsze oraz większe wpadki. Dodatkowo, platforma jest od czasu do czasu krytykowana za słabe walory pod kątem użyteczności i czytelności dostępnych tam funkcji oraz obowiązujących procedur. To zaś przełożyło się na bardzo szybkie osądy mediów - ePUAP musiał zawalić, skoro część wyborców, którzy złożyli wnioski o dopisanie ich do list nie mogła oddać głosu w wybranym przez siebie miejscu.
Platforma ePUAP swoje, ale procedury swoje
Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że złożenie deklaracji nie jest równoznaczne z wpisaniem do rejestru wyborców w danym okręgu. Nawet po udanym wysłaniu dokumentu do urzędu za pomocą ePUAP należy być przygotowanym, że urzędnicy będą mieli do nas pytania odnoszące się do sprawy: nierzadko w przypadku dopisania się do listy wyborców w danym okręgu wymagane są dodatkowe dokumenty potwierdzające stałe zamieszkanie pod danym adresem.
Wszystkich tych, którzy złożyli elektroniczny wniosek o wpis do rejestru wyborców i nie mogli dziś zagłosować, informujemy: winna nie jest ani platforma ePUAP, ani źle działająca usługa. O powody należy pytać organy gmin. To one wydają decyzje o wpisie.https://t.co/LGHbiFj7C4
— Ministerstwo Cyfryzacji (@MC_GOV_PL) October 21, 2018
Czytaj dalej poniżej
Mało tego, urzędnicy na wydanie decyzji o dopisaniu do listy mają ustawowo trzy dni (to akurat reguluje Kodeks Wyborczy). Wśród wszystkich wysłanych za pomocą ePUAP wniosków ponad 3 tysiące nie uwzględniało takiego terminu - a zatem urzędnicy mogli nie zdążyć orzec we wniesionych przez petentów sprawach w okresie przewidzianym przez wiążący dokument. Mało tego, w wielu przypadkach pojawiły się wątpliwości co do prawdziwości zeznań - a zatem proszono o dostarczenie (to możliwe było również drogą elektroniczną) dokumentów potwierdzających opisywany fakt. Honorowane były m. in. umowy najmu o długim terminie obowiązywania. Co więcej, w niektórych przypadkach urzędnicy mogą dokonać osobistej inspekcji, czy rzeczywiście obywatel na stałe zamieszkuje pod wskazanym adresem.
Obywatele nie do końca rozumieją ideę działania platformy ePUAP
Standardowo, korespondencja z urzędem prowadzona jest za pomocą platformy ePUAP (w ramach zintegrowanej skrzynki). Tam również mogą być umieszczane dodatkowe prośby urzędników o dostarczenie odpowiednich dokumentów, a także decyzje odnośnie wpisania konkretnego obywatela. Można wybrać także opcję kontaktu pocztowego, ale ta z reguły wydłuża całą procedurę i niektórzy wyborcy mogli być bardzo zdziwieni tuż po pojawieniu się w odpowiednim lokalu wyborczym.
Ministerstwo Cyfryzacji po tych incydentach zapewniło, że będzie mieć na uwadze lepsze eksponowanie obowiązków informacyjnych ciążących na petentach korzystających z platformy ePUAP. Wygląda więc na to, że przede wszystkim niepełne rozumienie przepisów spowodowało pewne trudności z dopisywaniem się do list. Ale - nie można wykluczyć, że z powodu braku odpowiedniej ekspozycji obowiązków oraz procedur dotyczących tego procesu niektórzy obywatele zostali wprowadzeni w błąd. Liczymy na to, że w najbliższych wyborach sprawa będzie już jednoznaczna i takich problemów będzie znacznie mniej.
Wszystko o ePUAP na Antyweb. Zobacz najlepsze teksty:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu