Korzystając z urządzeń jednego producenta możemy spodziewać się dodatkowych korzyści. Jest to też jednak ograniczenie.
Czy tego chcemy czy nie, dziś w kwestii elektroniki użytkowej mało która firma skupia się na jednym produkcie. Jeżeli mówimy o producencie smartfonów, często jest to też producent tabletów, smart-zegarków, smart-opasek czy słuchawek (a jeżeli mówimy o Xiaomi to nawet i plecaków, wag łazienkowych, hulajnóg, systemów smart home etc.). Na nikim to nie robi dziś wrażenia, a korzystanie z ekosystemu danego producenta najczęściej wiąże się z jakimiś dodatkowymi benefitami (szczególnie jeżeli mówimy o Apple, którego produkty często nie mają części funkcji, jeżeli połączymy je z telefonem z Androidem). Pojawienie się wszystkich tych produktów umożliwiło nam nieco wygodniejsze życie. Dla przykładu - dane z zegarka i wagi łazienkowej danej firmy mogą dostarczać bardziej kompleksowych informacji o zdrowiu i gromadzić je w jednym miejscu. W drugą stronę - dzięki ekosystemowi możemy sterować wieloma urządzeniami smarthome z jednego miejsca, co dodatkowo zachęca nas do tego, by kupować je od tej samej firmy.
Ja jednak zacząłem się ostatnio zastanawiać - a co, jeżeli coś nie będzie pasowało do ekosystemu?
Wiele innowacji w świecie tech pojawiło się dlatego, że jeden producent postanowił wyjść z inicjatywą zrobienia czegoś nowego, czegoś innego, czegoś, czego nie było obecnie na rynku. Tak było chociażby z odtwarzaczami MP3 czy iPhonem. Wraz z pojawieniem się tych urządzeń na rynku rozwinął się szereg wspierających je usług. Teraz jednak odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z odwrotną tendencją, a mianowicie - każdy z dużych producentów wykształcił swój zestaw usług i dopasowuje portfolio produktowe do tego, by użytkownicy mogli z nich korzystać. Takie rozważanie naszło mnie, kiedy wspominałem, że gdyby Apple dalej produkowało (uwspółcześnionego) iPoda Classic, to najpewniej byłby to rynkowy hit.
Taki iPod jednak nie powstanie, ponieważ kłóciłby się on z tym, co producent obecnie ma w ekosystemie. Nie potrzebowałbyś na nim Apple Music, nie współpracowałby on z Apple Watchem i nie zainstalowałbyś na nim tysięcy aplikacji z App Store. Konkurencja (głównie Sony) pokazuje że dla high endowych odtwarzaczy muzyki wciąż jest na rynku miejsce. Różnica polega na tym, że Sony wciąż jest firmą skupiającą się prawie wyłącznie na sprzęcie, a nie na okalającym go pakiecie usług, więc ich portfolio może być dużo bardziej elastyczne. Drugim takim producentem jest moim zdaniem Asus, który często idzie w poprzek rynkowych trendów produkując naprawdę wykręcone sprzęty, jak gamingowy tablet z Windowsem. Nisza? Owszem, ale też przesuwanie granic tego, co było do tej pory możliwe.
Niestety jednak, widać bardzo dobrze, że dla dużych producentów liczy się skala sprzedaży i nowych, nietypowych bądź niepasujących do ekosystemu produktowego sprzętów od tych głównych graczy widzimy coraz mniej. Oczywiście, jakąś odmianą mogą być składane telefony, ale te od strony wsparcia oprogramowaniem są... po prostu smartfonami.
Drugą kwestią jest zamykanie użytkownikowi możliwości wyboru
Bardzo prozaiczna sytuacja - chcemy z żoną wybrać wagę łazienkową. Żona ma telefon Samsunga, a ponieważ skorzystała z promocji, także i smartwatch tej firmy. Jak mam mojego poczciwego LG oraz zegarek Huawei Watch GT 2. Gdzie jest problem? Otóż przy wyborze stwierdziliśmy, że skoro mamy już takie mądre urządzenia, które automatycznie przesyłają informacje o pulsie, spalonych kaloriach czy odbytym treningu, to uzupełnienie tego danymi o składzie masy ciała (którego nie da się wprowadzić ręcznie) czyli masie mięśniowej, tłuszczu, wodzie etc. będzie dodatkowym bonusem. Kłopot leży w tym, że żona ma swoją, a ja - swoją listę kompatybilnych wag, która, w moim przypadku, ogracznicza się praktycznie do modeli producenta.
W takim wypadku mamy do wyboru albo kupić dwie wagi (nieco absurd), albo wymienić wszystkie akcesoria na te od jednego producenta, bądź też po prostu pogodzić się, że część funkcji z danego urządzenia będzie dla jednej ze stron niedostępna. Jest to oczywiście zabieg mający sprawić, że użytkownik wyda jeszcze więcej pieniędzy na sprzęty danego producenta i takie zamykanie w ekosystemie nie jest niczym nowym, ale wkurza, ponieważ nie ma przyłożenia do większości codziennych zastosowań. Rozumiem, że dwa personalne urządzenia (smartwatch i smartfon) mogą się parować na zasadzie wyłączności funkcji, ale chociażby z wagi łazienkowej korzysta zazwyczaj więcej niż jeden domownik. Pomyślcie co by było, gdyby Samsung wyprodukował zamek do drzwi, który mogą otworzyć tylko posiadacze smartfonu producenta.
Jednocześnie największy producent, Xiaomi, pokazuje jak to robić
Nie na się ukryć, że chińska firma jest największym producentem jeżeli chodzi o domowe akcesoria, mając w porftolio nawet wiatraki czy piekarniki. A jednak, nie ogranicza ich funkcjonowania tylko do swoich telefonów i każdy, kto zainstaluje aplikację Xiaomi, może korzystać z pełnej funkcjonalności wszystkich ich sprzętów. To samo w drugą stronę - sprzęty firmy często gęsto działają z aplikacjami innych producentów. Owszem, sprawia to, że Xiaomi nie zamyka użytkownika, ale myślę, że chyba wolę takie właśnie podejście do budowania swojego ekosystemu.
A Wy? Preferujecie zamknięty ogród czy otwartą współpracę pomiędzy sprzętami różnych producentów?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu