Facebook nie pozwala pracownikom rozmawiać na temat aborcji, pomimo, że z innymi kontrowersyjnymi tematami nie ma problemu. Pracownicy uważają to za "odczłowieczające".
Pracując dla olbrzymiej, międzynarodowej korporacji trzeba wziąć pod uwagę to, że zróżnicowane środowisko składa się z ludzi różnych kultur, wyznań i narodowości. To z kolei sprawia, że współpraca może być łatwo zaburzona, jeżeli przez przypadek jakiś pracownik poruszy temat, którego nie powinien poruszać (bądź też - nie wiedział, że nie powinien). Dlatego, żeby uniknąć wewnętrznych konfliktów, wiele firm ma wewnętrzne zestawy wskazówek odnośnie współpracy z innymi osobami w firmie. Te jednak bardzo często muszą być też spójne z zewnętrzną polityką firmy, co prowadzi do pewnych bardzo ciekawych zależności, przez które wpływają na pracowników w dosyć nieoczekiwany sposób.
Przykładem jest Facebook, który mówi pracownikom, o czym mogą ze sobą rozmawiać
Jak możemy przeczytać w wewnętrznym regulaminie Facebooka, który wszedł w życie w 2019, a który dopiero teraz ujrzał światło dzienne dzięki jednemu z pracowników, "opinie lub debaty o tym, czy aborcja jest dobra lub zła, o dostępności lub prawa do aborcji oraz poglądy polityczne, religijne i humanitarne na ten temat" są w Facebooku zakazane. Jednocześnie ten sam dokument zezwala na "odpowiedzialną" dyskusję na takie tematy jak BLM, imigracja czy prawa osób transpłciowych. Na jednym z wewnętrznych spotkań, VP działu HR uzasadniła taką decyzję, mówiąc "nawet jeśli ludzie okażą szacunek i starają się wyrażać swój pogląd na aborcję w stonowany sposób, nadal może to sprawić, że niektórzy pracownicy poczują się, jakby byli prześladowaniu ze względu na ich płeć lub religię". Warto tu pamiętać, że Stany, podobnie jak Polska, są bardzo podzielone w kwestii aborcji i niektóre stany (np. Texas) zakazały jej kompletnie. Nawet jednak w momencie, w którym członek zarządu Facebooka nazwał aborcję "jednym z podstawowych praw", ban wewnątrz firmy dalej utrzymuje się w mocy.
Objawia się to tym, że posty pracowników na tematy związane z aborcją są po prostu usuwane, podczas gdy firma nie widzi problemu w dyskusjach na taki temat jak posiadanie broni czy imigracja. To z kolei prowadzi (czego można się spodziewać), że osoby które sprzeciwiają się ostrej polityce antyaborcyjnej mają poczucie, że ich głos jest tłamszony. Oczywiście, można postulować, że praca to nie jest miejsce na wyrażanie swoich prywatnych opinii, ale warto zrozumieć, że jeżeli wszyscy dookoła mogą postulować swoje tematy w miejscu pracy, a to, co ty chcesz powiedzieć jest z automatu usuwane, to naturalnym jest, że ma się poczucie niesprawiedliwości oraz rosnącej frustracji. Jak twierdzi jedna z pracownic, "Argumenty, dlaczego nasza polityka traktuje jedną kwestię zupełnie inaczej niż inne drażliwe kwestie, wydają mi się nieprzekonujące. Cały proces radzenia sobie z polityką wewnętrzną, informacje o tym, dlaczego mój post ją narusza (...) daje poczucie odczłowieczenia i dystopijności".
Teraz, kiedy sprawa trafiła do mediów, być może Facebook pod naciskiem społeczności zmieni swoje podejście.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu