Gry

Przy tych czterech dodatkach zarwę tej jesieni niejedną noc

Tomasz Popielarczyk
Przy tych czterech dodatkach zarwę tej jesieni niejedną noc
Reklama

Mam wrażenie, że producenci gier coraz częściej odchodzą od małych, nic nie wnoszących DLC na rzecz bardziej obszernych dodatków tworzonych "w starym ...

Mam wrażenie, że producenci gier coraz częściej odchodzą od małych, nic nie wnoszących DLC na rzecz bardziej obszernych dodatków tworzonych "w starym stylu". A przynajmniej na to wskazują ostatnie premiery, które miałem okazję ogrywać. Zamiast poświęcać każdej z nich osobny artykuł, zdecydowałem się przygotować kompilację z krótką charakterystyka oraz swoimi wrażeniami związanymi z każdym z tych tytułów. Muszę przyznać, że nie ma wśród nich słabych pozycji.

Reklama

Sid Meier's Civilization: Beyond Earth - Rising Tide

Swoje pierwsze wrażenia związane z Rising Tide publikowałem już jakiś czas temu, tuż po zamkniętych testach gry w siedzibie wydawcy. Od kilku tygodni gram w finalną wersję dodatku. Rozszerza on rozgrywkę przede wszystkim o możliwość kolonizacji mórz i oceanów. Największą nowością są wodne miasta, których rozwój przebiega zupełnie inaczej. Przede wszystkim nie rozszerzają swoich granic wraz ze wzrostem kultury. Zamiast tego możemy je przesuwać o jedno pole (opcja ta jest wybierana zamiast produkcji). Dzięki temu miasto może w miarę upływu czasu zmieniać pozycję na bardziej dogodną, a także zapewniać nam dostęp do nowych typów surowców, a tych na wodzie jest naprawdę dużo. Tym samym obrona wodnych placówek również nabiera nieco innego wymiaru i wymaga od nas położenia większego nacisku na jednostki morskie lub lewitujące. Szczególnie, że na wodzie pojawiła się cała masa nowych stworzeń, które w początkowej fazie rozgrywki będą dość mocno uprzykrzać nam życie. Niestety, podobnie jak w podstawowej części gry obcy po jakimś czasie zaczynają odgrywać marginalną rolę i przestają stanowić jakiekolwiek wyzwanie, a szkoda.


Rising Tide to również znacznie ciekawszy system dyplomacji. Ciągle brakuje mu sporo do doskonałości, ale teraz przynajmniej zaczął odgrywać znaczącą rolę w grze. Przede wszystkim pojawiły się tutaj współczynniki szacunku oraz lęku. Ich wzrost pozwala nam na oficjalną zmianę relacji z daną nacją i np. zawiązanie sojuszu. W połączeniu z kapitałem dyplomatycznym pełniącym rolę swoistego surowca wykorzystywanego do zawiązywania umów i rozwijania cech osobowości naszego przywódcy (jedne i drugie dają nam jakieś bonusy) tworzy to całkiem spójny, lecz ciągle mocno uproszczony system. Nie czuję pełnej satysfakcji.

Inną dużą nowością jest hybrydowy system doktryn. Dotąd mogliśmy rozwijać nasze jednostki tylko zgodnie z jedną z nich, a teraz mamy dostęp do szeregu nowych schematów wykorzystujących dwie różne doktryny. To ciekawe urozmaicenie, które dość dobrze komponuje się z rozgrywką. Dotąd bowiem było bardzo trudno rozwijać się jedynie po jednej ścieżce, a więc siłą rzeczy poziomy zdobywane w innych doktrynach przepadały.


Do gustu bardzo mi przypadł system artefaktów, które w trakcie rozgrywki mogą znajdować nasi odkrywcy (lub wojska plądrujące gniazda obcych). Badając tego typu przedmioty, dajemy sobie jednorazowy zastrzyk pewnych surowców, ale jeżeli jesteśmy cierpliwi i uzbieramy przynajmniej trzy dobrze do siebie dopasowane przedmioty, uzyskamy stałe premie lub nawet dostęp do specjalnych budynków. Zdecydowanie zatem warto się interesować tym mechanizmem rozgrywki.

Pozostałe nowości nie wpływają już tak szczególnie mocno na rozgrywkę. Mam tutaj na myśli cztery nowe frakcje (Al Falah, Sojusz Morza Północnego, INTEGR oraz Chungsu), a także dwa nowe biomy (mroźny i wulkaniczny). Uproszczono też delikatnie handel, czyniąc konwoje wodno-lądowymi. Do tego dodajcie szereg nowych jednostek, budynków i cudów. Rising Tide to dodatek kompletny.

Reklama


Sęk w tym, że jego cena ani trochę nie zachęca do zakupu. Niestety, twórcy wycenili Rising Tide niemal tak, jak pełną grę. Tymczasem nie jest on wart takich pieniędzy. Spodziewałem się kwoty maksymalnie 60 złotych, a tymczasem musimy zapłacić ok. stówki. Zdecydowanie polecam poczekać na promocję. No chyba, że jesteście wielkimi fanami Beyond Earth. Ja nie byłem. Powiem więcej - podstawowa gra mnie odrzuciła, ale Rising Tide dość mocno odmienił jej oblicze. W rezultacie udało mi się nawet zarwać kilka nocy i zapomnieć przy Civilisation o całym świecie (jak za dawnych lat...). Ciągle jednak nie jest to powód, żeby zapłacić za nią takie pieniądze.

Reklama

Pillars of Eternity: The White March Part I

Pillars of Eternity to dla mnie jeden z najlepszych erpegów tego roku. Nad grą zachwycałem się tuż po jej premierze, z łezką w oku porównując do takich klasyków, jak Baldur's Gate czy Icewind Dale. Pierwszy dodatek do gry zbiera jednak już na starcie wielkiego minusa, bo został rozbity na dwie części. Teoretycznie twórcy zapewniają, że drugi epizod będzie całkowicie odrębną historią. W praktyce jednak wizerunkowo jest to dla mnie strzałem w stopę.


Dodatek nie wymaga od nas zakończenia gry. Po prostu w pewnym momencie (najwcześniej w drugim akcie) do naszej twierdzy przybywa wiadomość z zaproszeniem do położonej na dalekiej północy wioski Krzepa. Tam przyjdzie nam zmierzyć się z lokalnymi problemami, na które lekarstwem ma być m.in. otwarcie zamkniętych od setek lat wrót krasnoludzkiej twierdzy - Baterii Durgana. W sumie do dyspozycji otrzymujemy cztery obszerne lokacje oraz ogrom podziemnych korytarzy do eksploracji. Wszystko to wypełniono po brzegi questami, które przypadły mi do gustu nawet bardziej niż w podstawowej części gry. Sam główny wątek też jest jakby bardziej wciągający, a przede wszystkim lżejszy. Nie ma tutaj już tylu filozoficznych powiązań i ideologicznych motywów, które swoim ciężarem dość mocno przytłaczały gracza. Zamiast nich otrzymujemy trochę historię rodem z Icewind Dale, a chyba lepszej rekomendacji nikomu nie potrzeba.


Dodatek to również dwie nowe postaci, które możemy przyłączyć do drużyny: mnich Zahua oraz Diablica z Caroc. Nie zabraknie oczywiście związanych też z nimi questów. Wszystko to dopełnia cała masa nowych przedmiotów, artefaktów i zaklęć. Warto też zauważyć, że twórcy ciągle aktualizują swój tytuł i tak wraz z dodatkiem wypuszczono patch usprawniający AI przeciwników oraz naszych towarzyszy i dodający kilka nowych mechanizmów w rozgrywce (w tym m.in. możliwość przełączania pojedynczych postaci w tryb skradania, a także pokazywanie zasięgu zaklęć).

Reklama

Czy warto? Fani erpegów nie potrzebują chyba odpowiedzi na to pytanie. White March trzyma poziom i jest naprawdę fajną historią, która zapewni kilka godzin świetnej zabawy. Warto spróbować nawet, jeżeli główny wątek fabularny Pillars of Eternity nas odstraszył. Tutaj jest dużo lżej i przyjemniej. A przy tym cena wcale nie przyprawia o ból głowy - niespełna 50 złotych.

Cities: Skylines - After Dark

Z After Dark wiąże się dość ciekawa sytuacja. Otóż dodatek wprowadza do gry życie nocne i związane z nim elementy. Jednak największa nowość, a więc zmieniające się pory dnia w trakcie gry, została wprowadzona w ogólnodostępnych patchu. Tak naprawdę zatem każdy otrzymuje namiastkę tego, co daje nam dodatek. Żeby jednak nie było tak kolorowo, w rozszerzeniu pojawiło się wiele więcej elementów, które czynią go naprawdę wartym uwagi.

Cities: Skylines również otrzymało ode mnie wysoką ocenę w marcu br. Pierwszy raz od czasów Sim City 3000 budowanie miasta wciągnęło mnie tak mocno i na tak długo. Dodatek rozszerza rozgrywkę o kilka bardzo ciekawych elementów. Przede wszystkim pojawiły się specjalizacje dla stref handlu. Dzięki nim możemy tworzyć dzielnice nastawione typowo na rozrywkę lub kuszące turystów plaże. W związku z tym konieczne jest zapewnienie należytej komunikacji i tutaj znowu mamy do dyspozycji szereg dodatkowych narzędzi, jak ścieżki rowerowe, postoje taksówek czy wielkie, międzynarodowe lotniska. Niestety, większość z tych elementów to jedynie dodatkowe budynki, które nie zmieniają w jakiś szczególny sposób samej rozgrywki, a jedynie delikatnie ją urozmaicają.


Noc rządzi się swoimi prawami, a więc nie powinno dziwić, że wraz z dodatkiem otrzymujemy nowe mechanizmy zarządzania budżetem. Możemy też skuteczniej toczyć walkę z przestępczością poprzez budowę więzień. Ciągle jednak tutaj brakuje mi jakiegoś elementu, który by naprawdę czynił różnicę. Niestety również w tym miejscu go nie uświadczyłem.

After Dark to fajne rozszerzenie, które dość mocno urozmaica zabawę, rozszerzając ją o dodatkowe elementy. Część z nich wprowadzono w darmowym patchu, więc sam dodatek traci trochę na atrakcyjności. Inna sprawa, że ciągle bardzo aktywna pozostaje scena moderska. Niezależni twórcy tworzą setki (tysiące?) nowych budynków i małych dodatków, które łącznie jeszcze bardziej rozszerzają grę niż After Dark. Twórcy jednak stymulują ten rozwój, udostępniają narzędzia i stale aktualizują swoją grę. Jeżeli ciągle gracie w Cities: Skylines, to warto im podziękować za to decydując się właśnie na zakup dodatku - mimo, że nie zachęca raczej ceną - 40-50 złotych to dość sporo, biorąc pod uwagę liczbę nowości.


Wiedźmin 3: Serca z Kamienia

W pierwszy dodatek do Wiedźmina 3 dopiero zacząłem grać, ale już widzę, że wsiąknę w niego na długo. Serca z Kamienia nie dodają żadnego nowego obszaru do gry, a mimo to zapewniają dobrych dziesięć godzin zawartości. Główny wątek skupia się na lokalnym watażce, którego będziemy musieli spacyfikować. Przy okazji otrzymamy szereg zadań pobocznych, a także zleceń wiedźmińskich. Po zrealizowaniu kilku z nich mogę śmiało napisać, że nie odstają wcale poziomem od tych z podstawowej części gry. Główny wątek fabularny został natomiast świetnie napisany - na tyle, by trzymać gracza ciągle w napięciu i zachęcać do dalszego odkrywania kolejnych wątków. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że pod tym względem historia w Sercach z Kamienia trochę nawet przebija tę z Dzikiego Gonu. Może nie jest tak epicka i realizowana z takim rozmachem, ale wydaje mi się zwyczajnie ciekawsza. Przy czym ponownie zaznaczam, że piszę to dopiero po kilku godzinach zabawy. W ich trakcie znalazłem jednak zaskakująco wiele niesamowitych odniesień do folkloru, słowiańskiej kultury i polskości. To fantastyczne uczucie.


Dodatek to również kilka nowych mechanizmów rozgrywki, wśród których warto wymienić system słów runicznych. Możemy je umieszczać na broniach z trzema slotami, uzyskują znacznie bardziej interesujące efekty. Oprócz tego mamy też do dyspozycji tonę nowych przedmiotów i ekwipunku. Wraz z dodatkiem debiutuje również kolejny patch. To kolejny dowód na to, że polskie studio reaguje na głosy społeczności. Wśród 600 zmian, jakie wprowadza aktualizacja pojawiły się odpowiedzi na najczęściej składane prośby i skargi graczy. Przykładem niech będą chociażby dziki w lasach. Też Wam ich brakowało?


Jak na liczbę treści, które dostajemy w dodatku Serca z Kamienia, jego cena (niespełna 40 zł) wydaje się wręcz śmieszna. Na dobrą sprawę są to pieniądze, które wydajemy podczas wypadku do pizzerii. Z tym, że pizzę jemy godzinę, a danie od CD Projekt Red - jakieś 10 godzin (albo i więcej). Wybór jest chyba prosty.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama