Xiaomi to jedna z najpopularniejszych marek w naszym kraju, posiadająca specjalny status w sercach wielu osób. Czy ktoś może ją zastąpić?
Jeżeli popatrzymy ma współczesny rynek smartfonów w nieco dłuższej perspektywie, nie sposób nie docenić drogi, jaką przeszły chińskie marki. Z firm, które najpierw produkowały sprzęt klasy budżetowej i okupowały dolne półki, przez firmy z dobrym stosunkiem ceny do jakości, ale wciąż w cieniu wielkich gigantów, aż po sytuację obecną, gdzie Xiaomi, Oppo i inne biją się i wygrywają z największymi, jednocześnie wdrażając na rynku trendy, za którym podążają inni. Jednak w tym wszystkim bardzo ciekawe jest jedno - Xiaomi jakimś cudem zachowało status marki "przystępnej cenowo", podczas gdy w ich ofercie już dawno nie ma tanich telefonów. Nowa seria Mi 11 to urządzenia za nawet 6 tysięcy złotych. Xiaomi więc zostawiło na rynku lukę.
Lukę, którą - bardzo przemyślanie - stara się samo zapełnić
Zauważyliście pewnie ten schemat wielokrotnie w przypadku różnych marek smartfonów. Ich przygoda na rynku zaczyna się od świetnie wycenionych urządzeń, marka jest bardzo chwalona za to, jaką wartość dostarcza klientom, a w przypadku niskich cen łatwiej jest wybaczyć niektóre niedociągnięcia. W takim stadium kilka lat temu było Xiaomi i Huawei, które nokautowały inne marki w kwestii opłacalności. Huawei jednak dostał bana i efektywnie stracił swoją pozycję na polskim rynku (i wielu innych) a Xiaomi poszło w kierunku "prawdziwego premium". Rynek nie znosi jednak pustki i w miejsce Xiaomi weszło... Redmi i POCO. Xiaomi tym samym próbuje utrzymać przy sobie konsumentów, którzy szukają tanich telefonów, a jednocześnie - odciąć samą markę Xiaomi od niższej półki.
Jest to też wyjaśnienie, dlaczego chociażby Oppo w Polsce miało tak ciężki start, a ich submarka - realme, wystrzeliła jak Lewandowski do dośrodkowania. realme bowiem jest dziś właśnie w takim momencie - świetny stosunek ceny do jakości z delikatnymi aspiracjami na półkę premium (realme X3, realme GT). I moim zdaniem - niedługo możemy spodziewać się właśnie takiego zwrotu akcji, kiedy marka telefonów za 1000-1200 zł stopniowo będzie pięła się w górę po drabince. Tak było z innymi, tak będzie i tym razem z realme, a kto wie - może i z Redmi i POCO. Pytanie tylko:
Czy za chwilę wjedzie nowy gracz, czy też szykujmy się na więcej submarek?
Może się wydawać, że dziś na rynku jest za dużo smartfonów i marek smartfonów i, moim zdaniem, będzie to prawda. Jednak wraz z przenoszeniem się handlu coraz bardziej do sieci, zmieniły się też nawyki ludzi. Zastanawialiście się, skąd taki nacisk na łatwe do porównania cyferki w telefonach? Megapiksele, miliamperogodziny, gigabajty i watty po prostu łatwo jest porównywać w wyszukiwarkach. Dlatego też nigdy nie jest tak, że ktoś nie będzie w stanie zaoferować tego samego, tylko taniej.
Pytanie tylko - czy kiedy takie marki jak realme będą chciały się "spremiumizować", na rynek wejdzie kolejny gracz by zająć ich miejsce, czy też utoniemy w morzu submarek. Na światowym rynku łokciami rozpycha się chociażby IQOO, czyli submarka Vivo której jeszcze w Polsce nie ma, ale mam przeczucie, że za chwilę się z nią przywitamy. Jeżeli natomiast chodzi o marki inne niż należące do BBK to w kolejce czekają chociażby Meizu, Tecno, Umidigi czy TCL. Część z nich jest już w Polsce, część z nich wejdzie kiedy uznają, że im się to opłaca.
Xiaomi zyskało kapitał kulturowy na #Xiaomilepsze. To jest do powtórzenia?
Xiaomi w Polsce ma pewien specjalny status i było w stanie zbudować sobie fanklub porównywalny chyba tylko z tym, który ma Apple. Firma bardzo dobrze wiedziała co robi i uważam, że o ile inne firmy będą (już są) w stanie zapewnić lepszy stosunek ceny do jakości to właśnie grupa fanów Xiaomi utrzymuje tę firmę na topie. I moim zdaniem jest to swego rodzaju fenomen i rzecz, którą raczej ciężko będzie podrobić, ponieważ każda firma, która będzie próbowała to zrobić, z miejsca zostanie zaszufladkowana jako "Xiaomi 2".
Nie da się jednak zaprzeczyć, że takie firmy jak Xiaomi czy BBK mają teraz "swój czas" co pokazuje, że strategia z submarkami okazała się skuteczna. Jeżeli miałbym więc spodziewać się czegoś w najbliższych latach, to raczej dalszego dzielenia włosa na czworo i, niestety, jeszcze więcej marek należących do jednej korporacji, które będą dawały konsumentowi fałszywe poczucie różnorodności.
Być może więc Xiaomi znalazło receptę na utrzymanie się na topie i tronu już nie odda.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu