Po tych urządzeniach już nie ma śladu, a gdyby choć jeden model na najwyższym poziomie był wciąż dostępny, już dawno pożegnałbym smartwatcha.
Smartwatche nie są już gadżetem czy ciekawostką, lecz naszą codziennością. Zegarek z dotykowym ekranem i wszystkimi dodatkowymi funkcjami nie są futurystycznym wymysłem, lecz m. in. dla niektórych narzędziem, dla innych motywatorem. Możliwość pozostania w kontakcie nawet z dala od smartfona czy dokładne monitorowanie aktywności sportowych i codziennych to solidne atuty takich urządzeń, ale po wielu, wielu latach z takim kawałkiem elektroniki na nadgarstku, jestem coraz mniej do nich przekonany.
Jednym z momentów, który utwierdził mnie w przekonaniu, że smartwatche mają problem, była premiera Apple Watcha 10. generacji, który nie przyjął nowego kształtu, nie różni się znacząco od poprzednika, lecz jest dość nudną ewolucją istniejącego produktu. Oczywiście, trudno mu cokolwiek zarzucić, bo tak naprawdę za największą wadę można uznać jego wygląd, więc Apple nie psuje tego, co sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, ale z drugiej strony oczekiwałem znacznie, znacznie więcej po jednej z najbardziej nowoczesnych firm świata. Jednocześnie patrzymy na Garmina czy Amazfita, które radzą sobie znakomicie w kategorii sportowej, a jest także Huawei, który jednoczesnie i w kategorii zdrowotnej, i w kategorii fitness, i w kategorii... eleganckiej, wypada chyba najkorzystniej, bo jego propozycje to dobrze wyważone produkty różnych rodzajów.
Nie mogę jednak odżałować tego, co wydarzyło się kilka lat temu, gdy smartwatche podbijały rynek i kanibalizowały jedną ze swoich odnóg. Mowa oczywiście o typowych opaska fitness, które w pewnym momencie były na topie. Nie wszyscy z gigantów radzili sobie wtedy tak dobrze, wśród liderów technologicznych nawet brakowało zainteresowania tą kategorią, a Nike czy Jawbone robiły, co mogły, by pokazać plusy noszenia takiego gadżetu. Bardzo szybko dałem się przekonać tej drugiej firmie, która - jak dobrze wiemy - nie była w stanie utrzymać odpowiedniego poziomu swoich produktów, ale o idei opaski UP24 zapomnieć nie potrafię.
Opaskę - a właściwie kilka egzemplarzy tej opaski, bo dosyć regularnie je wymieniałem - nosiłem przez kilka lat. Ładowałem ją co około dwa tygodnie, posiadała tylko jeden przycisk i niedużą diodę, ale w zamian dostawałem ogrom informacji. Po każdej nocy dysponowałem dokładną analizą snu (taką, która dzisiaj jest standardem nawet w najtańszych urządzeniach), ale kluczową funkcją był alarm, który uruchamiał się w najdogodniejszym dla mnie momencie we wskazanym okienku czasowym (np. pomiędzy 5:30 i 6:30, ale w chwili, gdy jestem w najlżejszej fazie snu). Aktywności sportowe nie były aż tak głęboko analizowane, również ze względu na brak pomiaru tętna, ale odpowiednie tryby uruchamiałem dwukrotnym lub trzykrotnym wciśnięciu przycisku, który także służył mi do aktywacji powernapa. Wtedy opaska wykrywała kiedy zasypiam, odmierzała wskazany czas i ponownie budziła mnie w najbardziej korzystnym momencie.
Wszystko to, a także wiele więcej, było dla mnie dostępne w urządzeniu, o którego obecności zapominałem na dwa tygodnie -korzystając codziennie, ale nie przypominała o sobie nigdy, gdy jej nie potrzebowałem. Taka opaska nie brzęczała ani nie świeciła ekranem w żadnych okolicznościach, była dyskretna, skupiała się na swojej roli fitness/zdrowotnej i to zupełnie wystarczało. Nie wiem, czy dziś ktokolwiek potrzebuje zwykłego aparatu czy odtwarzacza muzycznego, ale prawdopodobnie właśnie takim reliktem przeszłości jest obecnie opaska fitness, patrząc na układ na rynku technologicznym, gdzie smartwatche goszczą na rękach nawet starszych ludzi, których nie podejrzewalibyśmy o zainteresowanie tego rodzaju gadżetem.
Rozumiem wszechstronność smartwatchy i różnorodność tych urządzeń, dlatego coraz częściej sięgam po coś innego, niż typowy smartzegarek, decydując się na bardziej sportowe urządzenia z innym nastawieniem do ich użytkowania, ale bardzo żałuję, że ofiarą rozwoju tej gałęzi przemysłu padły opaski, które mogłyby pozwolić na nieco więcej swobody i dyskrecji, a nie musiałbym totalnie rezygnować z funkcji smart i dzisiejszych możliwości technologii, by choć nieco bardziej o siebie zadbać lub monitorować postępy. Ciekawe, jak rozwinie się rynek ringów, gdzie Amazfit czy Samsung mają naprawdę ciekawe propozycje...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu